wtorek, 6 września 2011

Ukochany dom pani Jagody

To będzie dziwne, przeczytajcie ;):

'Pani Jagoda weszła do swojego obłożonego tynkiem akrylowym, murowanego domu. Od razu odczuła bijący z wnętrza chłód i uśmiechnęła się w duchu na myśl o dużej bezwładności cieplnej muru ceglanego z zaprawą cementowo-wapienną.

-Na szczęście nie trzeba było robić klimatyzacji, ani bawić się w wentylację mechaniczną nawiewno-wywiewną z rekuperatorem. Dobrze mieć stary, pamiętający niemieckie kule i radość wiejskich, wesołych jarmarków dom.

W istocie nie było tak różowo. Generalny remont czekał dach wieszarowy, kryty blachą łączoną przy pomocy czegoś na 'f', czego pani Jagoda nie była w stanie zapamiętać. W każdym razie z dnia na dzień coraz bardziej przerażała ją rdza na pokryciu oraz roślinność wychodząca już nie tylko z rynien, ale także z rur spustowych. W planach na najbliższy miesiąc mieściło się zamienienie bezodpływowego zbiornika kanalizacyjnego, który wymagał comiesięcznej wywózki do oczyszczalni taborem asenizacyjnym, na modną obecnie przydomową oczyszczalnię ścieków...

W tym momencie pani Jagoda dostrzegła swojego psa, który zawzięcie kopał dziurę jakiś metr od okna.

-Bobiś!, przestań, tak nie można! Jeszcze z 50cm i dokopiesz mi się do uziomu poziomego otokowego!'




Ucząc się wczoraj pomyślałam, że instalacje w sam raz nadają się na historyjkę; trochę szkoda, że nie potrafiłam wpleść w nią nic śmiesznego, ale i tak spełnia swoją rolę ;). Zauważyłam, że po opisaniu zmagań z panami budowlańcami, zapamiętałam z marszu materiały na rury wodociągowe i gazowe. Słyszałam (a jestem pewna, że większość z czytających też) o technikach nauki (historii przykładowo) polegających na układaniu sobie pełnej nieprawdopodobnych rzeczy opowieści zawierającej daty czy wydarzenia do zapamiętania. W sumie zawsze wydawała mi się mało efektywna, zwłaszcza patrząc na ilość materiału do opanowania w krótkim czasie, ale wygląda na to, że jednak jest skuteczna.

Pisząc ten cudaczny (świetne słowo :]) opis, do którego musiałam wykorzystać swoje notatki, pomyślałam też, że bardzo dobrze, że nie używa się 'języka fachowego' na co dzień ;). Szczerze, wydaje mi się że pani Jagoda myśli o swoim domu w potworny sposób, wróżący jej samotną starość, ewentualnie towarzystwo w szpitalu psychiatrycznym ;).

Już pisałam to kiedyś (nie pamiętam, czy tutaj, czy w mailu), że zawsze patrzymy na świat przez okulary naszej wiedzy. Schody dla mnie już pewnie zawsze będą przede wszystkim żelbetowe. Dla dziecka będą szare i wysokie. Wrażliwa Paciowa dusza widzi je jako 'smutne, ale pokorne, takie, które nie zwracają na siebie uwagi, jednocześnie pozwalając być osobie wchodzącej gwiazdą' poza tym kojarzą się z tortem piętrowym. Malarze widzą w nich inspirację, sanitariusze solidną przeszkodę. Podoba mi się, że ludzie patrzą na świat w różny sposób, o ile nikt nie przesadza.

9 komentarzy:

  1. http://cmos.blox.pl/2011/04/Lost-in-translation-Droselklapa-tandetnie.html#axzz1XIfZwKcA - tak mi się skojarzyło ;).

    To ile mamy światów na tym swiecie? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne to jest, bardzo mi się podoba ;); dodatkowo opisanie i komentarz wymagał trochę pracy, solidny ukłon ode mnie w stronę autora ;)

    Jejkuu, to długie pytanie ;). Wychodząc od człowieka w górę, to każdy ma swój świat, który się zazębia z innymi. Taka mozaika albo fraktal, ale chyba mozaika bardziej. A idąc w dół polecam http://www.smbc-comics.com/?id=2356 . To też ważne :P. Co Ty o tym myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważne, jak najbardziej! Tylko samym komórkom brakuje świadomości. Chyba. Bo jednak dziwnie bym się czuł, przemawiając czule do, dajmy na to, komórek reprodukujących sie na paznokieć prawego palce wskazującego, żeby raczyły reprodukować się ciszej, bo neurony w kabinie głównej próbują przetrwać kaca ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. ;) Nie mam pojęcia od którego momentu za reakcjami chemicznymi w naszym ciele kryje się choć trochę pomyślunku - świadomości. Jakby na to nie patrzeć, świat zaczyna się od organizmu, który jest prawie jednomyślny ;) i mobilny. Tak w ogóle takie zwracanie się do rodzimych komórek, nawet jak cokolwiek bezcelowe, byłoby bardzo pocieszne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko jak się do nich zwracać? Jeśli krzyknę: "hej, ty, co się tak chowasz za śledzioną, wyłaź", mogę mieć nagle cały tłum ;).

    I znowu przypomina mi się pieśń z Antygony: Świat jest pełen cudów, lecz najcudowniejszym na świecie zjawiskiem jest człowiek":).

    OdpowiedzUsuń
  6. I tak ten cały tłum lata z Tobą jak oszalały przez ponad 20 lat życia (z lekkimi zmianami, komórki nie są wieczne), co Ci zależy ;)? Ja myślałam o czymś w stylu 'moja czerwona krwinko, jesteś dziś wyjątkowo piękna', albo bardziej globalnie 'hej, mózg, weź się do roboty bo wrzesień idzie'.

    Człowiek jest każdym zjawiskiem, jakie tylko kiedykolwiek nazwano ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ piekne kolczyki! To naprawdę hemoglobina? ;)

    Moja Droga, właśnie zaleciało mi tu po kantowsku:P. Swoją drogą, nigdy nie zapomnę, jak to mój dziekan, tłumacząc Kanta, wyjał dwie dychy, i prawi: drodzy państwo, do Kanta, ten dwudziestak walił państwa po oczach wrazeniami, swoją różowością, swoją banknowatością, swoją dwudziestakowatością. Od Kanta, to państwo konstytuują tego dwudziestaka" :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie ;), wiesz jak taka krwinka się teraz cieszy ;)

    O Kancie moja wiedza jest bardzo ograniczona (chyba jest podobnym zjawiskiem do Newtona, każdy kojarzy z nim prawa dynamiki (czy tam ten słynny imperatyw ;)), ale mało kto ma skłonności by się nimi na co dzień zajmować albo je widzieć ;) ). Chodzi o to, że w skrajnej formie kantomanii wszystko jest takie, jakie sobie chcemy, żeby było?

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak w skrócie - że każdy człowiek posiada w umysle wrodzone kategorie poznania, dzieki którym może doświadczać świata zewnętrznego. W naszych umysłach, ten świat zawsze będzie ubrany w kategorie. Choć Kant raczej był skłonny przypuszczać, ze wszyscy posiadamy identyczny zestaw kategorii i identycznie nimi rozumujemy;).

    OdpowiedzUsuń