Już od dłuższej chwili szedł ciemnym, niezbyt szerokim korytarzem. Pomarańczowe światło kończącego się dnia sączyło się z wąskich, umieszczonych pod sufitem okien. Oświetlało zastygły, unoszący się w powietrzu wieloletni kurz, jednak nie wiedzieć czemu nie docierało nawet do połowy wysokości korytarza, tak, że nogi i korpus idącego tonęły w ciemności. Bezruch miejsca i panująca cisza były tak natarczywe, że każde zakłócenie wydawało się największą zbrodnią, jaką w ciągu kilku sekund popełnić może dowolne stworzenie. Szedł powoli, ostrożnie stawiając nogi, celując bezbłędnie w upatrzone miejsce. Uszy bolały go od trzymania ich przy sobie, a serce pulsowało od ciągłego napięcia.
'Po jaką cholerę poustawiali tu te figurki?!' pomyślał po raz setny zerkając na ledwo widoczną podłogę. Cała była gęsto usiana porcelanowymi wyrobami, począwszy od filiżanek i dzbanuszków, po figurki i najpiękniejsze lale. By dostać się do końca swojej drogi, musiał delikatnie przechodzić obok nich, ostrożnie manewrując nie tylko olbrzymim cielskiem i nogami, ale też trąbą, by przypadkiem czegoś nie strąciła. Zrobił jeszcze jeden krok i nagle... rozległ się przeogromny, wzmocniony przez echo huk. Nie wiedział jak to się stało, ale stracił równowagę i runął w stos najpiękniejszej porcelany, niszcząc czajniczki, rozbijając na milion części talerzyki i niewybaczalnie kalecząc lalki.
Gdy kurz opadł, popatrzył się z żałością na dokonane szkody, wstał i ruszył dalej, mając jeszcze wiele takich upadków przed sobą.
'Bonjour,
OdpowiedzUsuńJe suis très surpris par votre email. Les TP ont commencé depuis 1 mois, et vous découvrez qu'ils existent maintenant seulement. Je trouve que ce n'est pas très sérieux.
Je suis en Chine, et je n'ai pas les listes de TP avec moi. Nous verrons donc votre problème quand je serai revenu en France, lundi prochain (14 novembre).
Cordialement,
Etienne A.'
Taaak, już długo wszystko było w miarę w porządku...