To tak ważne wydarzenie, że zasługuje na posta, nawet w obliczu prania (czasem i w niedzielę trzeba :P) i nauki.
MariOla, DeMolka, jak sama siebie lubi określać, dziewczyna, którą mogłam przez 3 licealne lata odwiedzać w bursie, która dzieliła ze mną szkolną szafkę, pisała ze mną maile do fizyków pytając o kwarki, siedziała za mną na francuskim, entuzjazmowała się wraz ze mną 'Oczyszczeniem', przebrana za pizzowego rycerza na juwenaliach, będąca powodem wyjść do Wedla na czekoladę, dzięki której miałam szansę odwiedzić AGHową alfę, wczoraj wzięła ślub kościelny z Maćkiem, powierzając mi funkcję drugiej drużki :). Chyba nie muszę tu pisać (albo raczej nie umiem opisać :P) tego ogromu pozytywnych emocji, radości oraz takiego dzikiego entuzjazmu, który pojawia się w człowieku, gdy ludzi przezeń lubianych spotyka coś dobrego, gdy są szczęśliwi ponad miarę ;). WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!, naprawdę żałuję, że nie mogłam zostać na poprawinach (pomimo tych 2,5 godzin spania).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz