poniedziałek, 19 września 2011

połowa września

Ostatnio mój Wolny Czas mnie zdradza (nie wiem jeszcze z kim, ale to jedyne wyjaśnienie!). Jak to bywa wśród zakochanych, gdy jest przy mnie, jest zupełnie bezużyteczny, zajęty swoimi myślami, i nic z jego obecności nie wynika. Z kolei on ostatnio nie może się przedostać przez wianuszek tego, co zazwyczaj towarzyszy dziewczynie na studiach: potyczki z panią promotor, zaliczenia (przykładowo z termodynamiki :P), i ogólny rozgardiasz spowodowany bliskim wyjazdem. W związku z tym, że nie możemy się razem spotkać, przez chwilkę w tym intensywnym okresie nie pisałam. Teraz więc szybko o tym, co u mnie ;).

Instalacje i konstrukcje sprężone szczęśliwie za mną (bałam się zwłaszcza sprężonych, i wydaje mi się, że noc przed nimi była jedną z najbardziej owocnych w moim życiu :) ). Mosty są nadal nieocenione; mój indeks leży w rektoracie czekając aż najważniejsza osoba na uczelni zerknie na moje wypociny na temat łożysk i zasmuci się brakiem rysunku mostu stalowego. W najgorszym przypadku, mając samolot o 12:15 będę o 7 rano rysowała ten most, modląc się by panie w dziekanacie przypadkiem były i obecne i chętne, by wystawić mi wszelkie zaświadczenia ;). Ale mam nadzieję, że jednak te łożyska wystarczą choć na 3.

Gorzej się ma termodynamika. Pan, nie zrażony 76% niezdawalnością egzaminu, usunął z niego pytania zamknięte, wobec czego spodziewamy się po drugim terminie kolejnego rekordu. Nie zmienia to faktu, że był dla mnie bardzo serdeczny i zgodził się mnie przyjąć na ustną poprawkę w środę. Tak więc dni przed wyjazdem, poniekąd na własne życzenie, spędzam na prędkiej prowizorce początku mojej pracy inżynierskiej i nauce wzoru izobary van't Hoffa (nie wiem, który człon z jakiej litery). Mam nadzieję, że wszystko będzie ok ;). Gratuluję wszystkim, którzy są już formalnie na 4 (lub im właściwym) roku, zdawszy francuski i wszystko inne. A tym, którzy tak jak ja lubią adrenalinę powtarzanych egzaminów, życzę powodzenia ;).

Pani Francoise okazała się bardzo miłą i lubiącą pisać maile kobietą, obiecała, że zabierze mnie z dworca w Compiegne samochodem do domu. Poza tym w oferowanym mi pokoju mam znaleźć suszarkę do włosów, czajnik, szlafrok, pantofle, pościel, naczynia, żel pod prysznic, (...), herbatę, kawę, i kolację do odgrzania w mikrofalówce. Pomimo nieukrywanej radości (w końcu 15+10 kg bagażu to nie jest dużo, a jak nie trzeba w to pakować szamponu i talerzyka to już w ogóle super ;) ) wydaje mi się to dość dziwne, co Wy o tym sądzicie?




I jeszcze szybkie podsumowanie ankiety o przysmaku bez którego nie może obyć się żadne wesele ani bajka o chorym kimkolwiek ;). Mój stosunek do rosołu jest średni; jednym z pierwszych domowych przywilejów uzyskania przeze mnie 18 lat była tymże uargumentowana odmowa jedzenia go na obiad ;). Teraz zjem go, czasem nawet z przyjemnością, ale pływający tłuszcz potrafi skutecznie zniechęcić ;). Jak się okazało jestem wyjątkiem, bo 70% osób bardzo go lubi, z czego 2 osoby aż do przesady. Ku mojemu rozczarowaniu :P nikt nie zaznaczył wiele mówiącej odpowiedzi 'Bleee!'. Zastanawiałam się kiedyś, jaka jest najmniej lubiana potrawa na świecie, ale nie z takich ekstremalnych, typu robaki panierowane, ale normalna, powszechna rzecz do jedzenia. Szpinak nie jest najgorszy :P.

Jeszcze się nie boję, na razie żyję termodynamiką i siłą rozpędu z załatwiania wszystkiego. Będzie dobrze!, ale trzymajcie kciuki w środę o 10.

1 komentarz:

  1. Dzisiaj rano okazało się, że te łożyska wystarczyły nawet na 3,5, i zdałam mosty. Jestem na 4 roku budownictwa :D!, i co za tym idzie, mogę oficjalnie powiedzieć, że jadę do Francji ;)

    OdpowiedzUsuń