poniedziałek, 12 września 2011

Moje małe głupoty

Gdyby ktoś chciał się pośmiać na wieczór, polecam postawienie się w mojej sytuacji ;). Napisał do mnie po francusku właściciel mieszkania w Compiègne, Françoise. Postanowiłam wysilić się i odpowiedzieć ładnie, po francusku. Wymęczyłam list, zacząwszy go stylowym 'Bonjour Monsieur'. Wysłałam, ale po jakiejś godzinie przypomniałam sobie, że nie zapytałam, czy w mieszkaniu jest internet. Usiadłam więc do kolejnego listu, i wtedy spłynęło na mnie olśnienie, które powinno być odruchem po tylu latach ze szkolnym francuskim. Żeńskie imiona we Francji (tak samo jak standardowe rzeczowniki) mają na końcu nieme 'e',które jednak pozwala czytać normalnie pomijaną spółgłoskę z tyłu, i dzięki temu rozróżniać w wymowie niektóre formy niewieście przymiotników i rzeczowników. Drugi list zaczęłam więc przeproszeniem (po angielsku, nie pamiętam, gdzie był myk w 'pardonner', i wolałam nie ryzykować ;) ) pani Françoise za nazwanie jej panem, co dobrze rokuje naszym wzajemnym kontaktom ;). Przynajmniej jest szczęśliwa, że nie palę ;).

Wesołego wieczoru wszystkim ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz