czwartek, 22 września 2011

Odlot!

(zdecydowanie nie mam dzisiaj dnia na pisanie - trudno ;) ).

Zastanawiałam się, co by tu napisać na koniec ;). Może nie jakoś szczególnie długo czy intensywnie (termodynamika i o wiele za ciężki bagaż rządziły moimi myślami prawie niepodzielnie); wszystko, co wymyśliłam wydawało mi się czczym gadaniem o pietruszce, którą próbuję stylizować na bohatera narodowego. Jak już komuś pisałam, mam niesamowitą tendencję do nadawania znaczenia sprawom zupełnie zwyczajnym. Urozmaicam sobie dzięki temu życie, baa (Francuzi mają mnóstwo takich przerywników, muszę się przyzwyczajać do 'boof' itp :P) w każdej znaczącej jego chwili mam wrażenie, że świat jest niezwykły. Co nie zmienia faktu, że to zupełnie zwykła przesada, która ma święte prawo denerwować otoczenie ;).

W każdym razie, przypomniał mi się 'pierwszy raz' w Anglii. Do Waltham Cross jechałam z ciekawością i na pewno z chęcią poznawania nowego; tutaj jest dokładnie tak samo ;). Właściwie to dziwne, jak mało się denerwuję :P (albo może sesje wyrabiają stalowe nerwy?). Jeśli już się czegoś boję, to stosunków z ludźmi, klasycznego 'czy mnie polubią?', w związku z całą ideologią relacji, jaką sobie tworzą dziewczynki, gdy mają za dużo czasu lub podzielną uwagę. Będzie dobrze ;), chociaż zaczyna do mnie docierać, że przecież nie znam francuskiego.

Dzisiejszą termodynamikę zdałam (już część z Was słyszała, ale to był chyba najgorszy egzamin ustny w moim życiu :P). Boję się koszmarów, w których zapomnę, która praca jest ujemna i pan po mnie przyjdzie :P.

Ale wracając do wyjazdu: lecę dzisiaj o 12:15 z krakowskich Balic, proszę Opatrzność, by było zimno i wietrznie. Inaczej ugotuję się we wszystkich bluzkach i sweterkach, które z braku miejsca w torbach (albo nadmiaru masy) będę miała na sobie. Do Compiegne dostanę się nie wiem jak (zasięgnąwszy wcześniej języka w informacji turystycznej na lotnisku), za to do domu zawiezie mnie pani Francoise, moja landlady. Nie będę miała na początku internetu, może skończę w końcu książkę ;). W piątek spotykam się z jakimiś kobietami, które powiedzą mi co dalej.

Tak w ogóle UTC jest chyba uczelnią dobrze przygotowaną na zagranicznych studentów. Przede wszystkim wysyłają nam dużo maili z informacjami, pytają czy sobie poradzimy itp. Dostałam od nich listę, która (o ile mi się dobrze wydaje) zawiera studenta zagranicznego, jego kraj oraz przypisanego mu studenta z Francji. Lista liczy 133 zagraniczne dusze (piszę to a propos moich obaw, zdaje się z maja :P). Jestem jedyna z Polski, ale Estonia i Rumunia są w podobnej sytuacji ;).

;). I chciałam poprosić, żebyście byli ze mną. Poza wielką frajdą, zwłaszcza na początku spotka mnie dużo stresów. Gdybyście mieli wolną chwilę, i ochotę sprawić mi radość, czekam na maile ;).

Aha, i jest nowa ankieta, dziękuję za poddanie pomysłu ;). Dotyczy kwestii bardzo indywidualnej i celowo nie ma w niej odpowiedzi 'wtedy, gdy nadejdzie czas', albo 'tego nie da się określić' (bo moim zdaniem nic nie wnoszą). Potraktujcie sprawę obyczajowo, tzn kiedy nie gorszyłby Was widok nowej pary, albo prywatnie, kiedy bylibyście gotowi na kolejną relację. Zapraszam ;)

2 komentarze:

  1. Krótko acz treściwie - powodzenia! I co chyba najważniejsze: baw się dobrze:).

    OdpowiedzUsuń