poniedziałek, 7 listopada 2011

Cu u mnie?

Dzisiejszy post w nieco innym tonie, chociaż jestem pewna, że do popołudnia mi przejdzie. (Właśnie przeczytałam maila od pana, który jest lekko mówiąc zdziwiony, że nie wiedziałam o laboratoriach z wibromechaniki. Nie powiedziała mi o nich ani Chinka w biurze Erasmusa pierwszego dnia, ani ten właśnie pan na zajęciach, gdy przepisywałam się z grupy francuskiej na angielską, ani śmieszny pan w grupie angielskiej. Pomimo mojego standardowego pytania, czy ich zdaniem jest jeszcze coś, co powinnam wiedzieć. Kolejny upadek słonia...).

Więc co u mnie?
Trochę się przeziębiłam – leczę się jakimś cerutinem wrzucanym do herbaty (dzięki temu ma cytrynowy posmak), i nie wychodzę na pole z niedosuszonymi włosami. Część z Was wie, że ciekło mi z piecyka w kuchni. Mąż Francoise, wezwany przezeń na pomoc, położył puszkę po kukurydzy na moim drewnianym blacie (na którym bezpiecznie można położyć tylko bagietkę), wówczas mokrusieńkim (puszka miała gromadzić wodę). Po całej nocy, odcisnął się wyraźny, czarny, puszkowy okrąg - zdobiąc pustą przestrzeń i przyciągając wzrok. Nie da się go zmyć żadnym ze znanych mi domowych sposobów - papierem ściernym nie dysponuję, poza tym stwierdziłam, że najpierw pokażę Francoise - niech zobaczy skłonności tego blatu do przyjmowania wszelkich kolorów. W piątek na basenie... zapoznał się ze mną Hiszpan po 40stce. Dobrze, że ten tydzień się skończył.

Od czwartku, zamiast się uczyć (przykładowo na śródsemestralny egzamin z wibromechaniki, by bardziej nie podpadać panu) i robić model w robocie do pracy inżynierskiej (który właściwie jeszcze nie wiem, czy mogę robić - jak nie, to jestem baaardzo do tyłu), zajmuję się 1226 stronnicową zabawką w pdf-ie (str. 377, i boję się, że nie zrobię w mieszkaniu nic konstruktywnego, dopóki nie skończę zapoznawać się z fabułą). W związku z tym nie napisałam wczoraj listu motywacyjnego na zadanie z francuskiego (chociaż ważnym powodem był też brak słownika), i teraz, siedząc w 'centrum nauki języka' próbuję podzielić całą moją osobę na aptitudes i competences podług podanego przez panią wzoru. Poza tym instalując office'a nie pomyślałam, że przydałaby mi się opcja sprawdzania pisowni po francusku – może dołożyłaby mi niektóre brakujące akcenty.

W piątek za to jest wycieczka dla Erasmusów – jedziemy do Belgii na 3 dni :). Cieszę się, w Belgii jeszcze nie byłam.

I na koniec, coby nie było samych ploteczek 'Bóg nam daje to co chcemy w sposób, który każde nam spojrzeć z ironią i powątpiewaniem na własne prośby'. To nie jest dokładny cytat, nie pamiętam, w jaki to sposób Bóg nam prezentuje nasze pragnienia, ale sens był ten. Od kogo pierwszy raz to usłyszałam?

2 komentarze:

  1. ja też chcę do Belgii! zrób mnóstwo zdjęć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne; tyle, ile mi miejsca na karcie w aparacie starczy ;)

    OdpowiedzUsuń