Kilka minut po 18 zaczęłam tu przelewać na piksele jakąś swoją idiotyczną teorię, spowodowaną po troszę złością i smutkiem. Idiotyczną, bo nie przemyślaną do końca i właściwie prowadzącą donikąd. Chodziło mi przede wszystkim o to, od kiedy człowiek przestaje być egoistą, a zaczyna żyć po swojemu, patrząc na potrzeby innych, ale nie kierując się wyłącznie nimi. Właśnie w tą stronę. Nie wymyśliłam nic, poza tym, że życie jest pełne nieodpowiedzialnych osób, które sprawiają, że inne są nieszczęśliwe. A by z kolei te nieszczęśliwe uszczęśliwić, trzeba wyrównać poziom szczęśliwości swoim własnym, prywatnym, które planowało się przeznaczyć na coś innego (przepraszam, jeszcze nie ochłonęłam do końca). Ale po co na siłę uszczęśliwiać tych, których się nie skrzywdziło? Trudno, trzeba wierzyć, że szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli (jestem dziś przekonana, że układał tą zasadę jakiś nie-fizyk, który nie miał bladego pojęcia o stratach spowodowanych tarciem, nagrzewaniem itp.).
Ale jest dobrze, coś wymyślę ;).
Poza tym, pozwolę sobie zacytować niejaką Powykręcaną Rękę Od Krzesła:
1. Na poprawę humoru:
'Co: Proponuję się uśmiechnąć.
Jak: najlepiej jak najszerzej :)'
2. Tak ogólnie:
'...w tym całe piękno czasu, że płynie i mija, a chwile są ulotne.'
Chwile są ulotne, więc może warto poświęcić ich kilka? Tylko to też może działać w dwie strony.
Dla mnie jednak najcenniejszy byłby teraz tirowiec. Myślicie, że mam tą upragnioną jedną szansę na milion?
Merci bien!
PS Licznik trochę zwariował, ale się nie przejmujcie, i tak nigdy nie wiedziałam, co tak dokładnie liczy.
PPS Podobno trzeba 7 razy powtórzyć jakieś słówko w języku obcym, żeby się go nauczyć. Wracając do siebie będę się uśmiechać jak szalona.
PPPS Jednak nie potrafię, moim zdaniem to głupie i gdyby tylko ktoś chciał, dałoby się wszystkiego uniknąć. Ale jak mus to mus.
(zazwyczaj mówię 'jak mus, to... owocowy', ale chyba mało kto by się zorientował, o co chodzi).
Szczerze powiątpiewa, żeby szczęście miało coś wspólnego z prawami fizyki. Może odrobinę z prawem ciążenia;).
OdpowiedzUsuńTak czy siak, przypomniał mi się Kołakowski, o:
"Przykazania Leszka Kołakowskiego
Po pierwsze, przyjaciele.
A poza tym:
Chcieć niezbyt wiele.
Wyzwolić się z kultu młodości.
Cieszyć się pięknem.
Nie dbać o sławę.
Wyzbyć się pożądliwości.
Nie mieć pretensji do świata.
Mierzyć siebie swoją własną miarą.
Zrozumieć swój świat.
Nie pouczać.
Iść na kompromisy ze sobą i światem.
Godzić się na miernotę życia.
Nie szukać szczęścia.
Nie wierzyć w sprawiedliwość świata.
Z zasady ufać ludziom.
Nie skarżyć się na życie.
Unikać rygoryzmu i fundamentalizmu.
I na koniec: nie wiem, czy znasz te stronę: http://hitchwiki.org/ . Moja przyjaciółka korzystała z niej, żeby dostać się z Monachium do Polski, bardzo sobie chwali :).
Oooo, fizyka jest wszędzie ;). I jak się okazuje szczególnie tam, gdzie nikt by jej nie szukał.
OdpowiedzUsuńO Kołakowskim mało bardzo słyszałam (dzięki!), przykazania zdecydowanie do przemyślenia dla mnie :). Jak myślisz, jaki jest ich cel? (na zasadzie: cel 10 przykazań - Życie wieczne z Bogiem).
Strony nie znałam, również dzięki, coraz bardziej myślę, że to coś dla mnie. Twoja przyjaciółka jechała sama?
Uśmiech, dzisiaj szczery i pogodny ;).
Widziałem gdzieś tytuł: "przykazania szczęśliwego czlowieka" - i chyba tylko o szczęście tutaj chodzi ;).
OdpowiedzUsuńJedna przyjaciółka jechała sama, druga umawiała się z koleżanką.
Takie uśmiechy lubię najbardziej, takim się odwdzięczam :).
To takie 'stawanie się szczęśliwszym' zmieniając światopogląd tylko. Zgadzam się z 13/17, ale nie wszystko z listy przychodzi mi łatwo :P.
OdpowiedzUsuń:)