wtorek, 15 listopada 2011

Belgia

Zamieszczam szybką relację z Belgii (pozmieniałam trochę wczorajszy list do mamy, mam pisaniowstręt ostatnio. Za to jest bogaty w szczegóły typu 'co jadłam na obiad' - nie wiem, czy Wasze mamy też się tym tak bardzo interesują?). W piątek mam egzamin z wibromechaniki (który jeszcze mi się nie bardzo widzi), więc zdjęcia zamieszczę gdy będę miała więcej czasu. I tak są na nich przede wszystkim ładne budynki, więc nic pilnego. (miałam wkleić tutaj zdjęcie morza na pocieszenie, ale przed wyjściem zapomniałam przegrać zdjęcia z aparatu. Dodam jutro ;) ).

'Otóż weekend erasmusowy w Belgii był wspaniałym pomysłem, bardzo dobrze się bawiłam cały czas niemal, poza tym powrócił stary, akademikowy zwyczaj spania po 4 godziny ;). Belgia jest ładnym krajem, chyba przez te 3 dni spodobała mi się bardziej niż Francja (chociaż Francja jest też wspaniała i zadbana, właściwie nie wiem, co mi w niej nie pasuje). Zwiedziliśmy Brukselę (pomijając to, że w kilka godzin nie da się zobaczyć miasta), Nieuport (tam mieszkaliśmy na campingu) i przepiękną Brugię. Architektura niesamowita, w ogóle to miasta, gdzie zabytek popycha zabytek, wszystko jest naprawdę ładne i takie 'szlachetne' (tylko taki przymiotnik oddaje moje uczucia względem budynków, trochę nie pasuje, ale trudno). No i byliśmy nad morzem ;) (nie mogłam się powstrzymać, i wzięłam strój kąpielowy, choć wiedziałam, że nie będzie można pływać). Na plaży zajmujący się nami Francuzi przewidzieli ćwiczenia i zabawy, graliśmy w dwa ognie, w ziemniaka, i było naprawdę super ;). Ganialiśmy po wietrznej plaży bez płaszczy, bez butów, a nie mam nawet kataru ;) (co potwierdza moją tezę, że od rzeczy przyjemnych i sprawiających radość się nie choruje :D). Z ciekawych miejsc zwiedziliśmy browar belgijski (nie pamiętam, jakie piwo produkował, zaczynało się na 'k'. Pan oprowadzający mówił po francusku z akcentem belgijskim, to zdecydowanie nie wersja dla mnie :P), oraz... małą fabrykę czekolady ;) (jedna linia produkcyjna w sklepie, ale zawsze miło popatrzeć). I degustacja gratis ;).

Co do ludzi - poznałam ich dużo (chociaż na samą wycieczkę nie pojechało wiele osób, zostały miejsca w autobusie - czas egzaminów śródsemestralnych). Wyjeżdżając, znałam tylko Youssefa - nie lubię takich sytuacji, gdy jadąc na wycieczkę nie znam prawie nikogo, chociaż uwielbiam swobodę i odpowiadanie tylko za siebie. Mieszkaliśmy po 6 osób w karawanach - są to przyczepy campingowe, wyposażone w podstawowe media, dość wygodne (znałam je wcześniej, moi znajomi z Anglii potrafili mieszkać w nich przez kilka lat, w kilka osób). W mojej znaleźli się Youssef, Guilherme i Naia z Brazylii, Igor z Ukrainy i Yasmine robiąca na UTC doktorat.Jedzenie przygotowywaliśmy sami, z produktów dostarczonych przez członków ESPERANTO (organizacja studencka, która się zajmuje obcokrajowcami), pierwszego dnia makaron z sosem Bolognese, a drugiego... ziemniaki i parówki z puszki :P. Wieczorami były dyskoteko-imprezy, z różnymi grami (graliśmy też w 'palce w pralce' ;) ). Było fajnie, nikt nie umiał jakoś szczególnie dobrze tańczyć, a że było nas mało, każdy dbał o każdego i wszyscy bawili się razem. Drugiego dnia (przez duży przypadek, i chyba trochę przez moją wieczną ochotę do wspólnego śpiewania, aktywności typu 'dwa ognie', uśmiechanie się do całego autobusu i jakieś minimalne umiejętności taneczne) zdobyłam tytuł (jakkolwiek to głupio nie wygląda) Miss Weekend ;). Cieszę się (poza jakąś niepotrzebną acz natarczywą myślą w głowie, że zawiodę wszystkich dookoła), i za duże osiągnięcie uważam nie spuszczanie głowy w kluczowych momentach ;). Wracając śpiewaliśmy piosenkę 'La maison de ma tanteeee!', to był udany weekend.'


Teraz krótkie objaśnienie do ankiety. Robiłam ją też szybko, więc myślę, że popularne będą odpowiedzi 'tak/nie, z innego powodu' ;) (byłoby miło, gdyby po wybraniu tej odpowiedzi, ktoś mi jednak ten powód przedstawił). Możecie wybrać kilka opcji, liczę, że nikt nie zaznaczy jednocześnie 'tak' i 'nie' ;). W odpowiedzi 'tak, jeśli to nikomu nie zaszkodzi' jest gwiazdka - moje małe ubezpieczenie przed opiniami typu 'kłamstwo zawsze komuś szkodzi' - otóż istnieje milion sytuacji, gdy nie szkodzi absolutnie nikomu, nawet w przypadku odkrycia. Miłej zabawy!, i trzymajcie kciuki w piątek!

PS Zapomniałam przedtem dopisać, że w Brugii (i nad morzem) było przeraźliwie zimno, i cały dzień towarzyszyła nam mgła. Przez przypadek (wyjątkowo to nie ja zawiniłam), nie trafiłam w Brugii na miejsce zbiórki. Pomogło mi spacerujące małżeństwo, które było w stanie wskazać drogę na 'duży parking, nie dworzec, gdzie mogą zatrzymywać się autobusy wycieczkowe' ;).

PPS Pan przyjął mnie na laboratoria z wibromechaniki ;), robiłam przez 4,5 godziny ćwiczenia z Brazylijczykiem Fernando - żadne z nas nie wiedziało o co chodzi.

PPPS Na wszystko nieodpisane odpiszę po egzaminie.

2 komentarze:

  1. jadę do Brna.! :)
    jeszcze nic pewnego ale w najbliższym tygodniu wszystko będzie jasneee :)

    OdpowiedzUsuń
  2. woooow ;), jak to? ('jak to' to bardzo obszerne pytanie, pamiętaj ;) ). Też liczę na dużo zdjęć ;)

    OdpowiedzUsuń