środa, 30 listopada 2011

A co by było...

...gdybym została we Francji, jeszcze pół roku? Poszukałabym sobie stażu (licząc, że ktoś mnie przyjmie z moim francuskim), poszła na studia magisterskie trochę później, zlekceważyła na jakiś czas chemię na AGH, i spróbowała sobie poukładać wszystko inaczej?

9 komentarzy:

  1. Powykręcana ręka od krzesła30 listopada 2011 18:15

    Jeśli tylko będziesz dzięki temu szczęśliwsza, to zostawaj śmiało. W życiu (względnie) rzadko zdarzają się okazje na szczęście, więc trzeba je chwytać póki można.
    Jeśli jednak pokonywanie przeszkód związanych z negatywnymi skutkami takiej decyzji miałyby przeważyć na niekorzyść, to się dobrze zastanów. Bo święty spokój to też swego rodzaju szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to mówią do odważnych świat należy, więc jeżeli później miałoby Ci być lepiej to warto nad tym pomyśleć :) Chociaż osobiście wolałabym żebyś jak najszybciej wróciła, bo brakuje w Krakowie Twojego optymizmu :) Nika

    OdpowiedzUsuń
  3. ;), dzięki za słowa wsparcia. Póki co, przez noc wymyśliłam 2 rozsądne powody 'na nie', poza tym na razie to 'takie gadanie', bez żadnego konkretnego działania.

    Tak w ogóle czuję się (i pewnie nie tylko ja :P) bardzo przyzwyczajona do wizji 'skończyć studia, znaleźć pracę, założyć rodzinę', i chyba dobrze czasem pomyśleć, że ona może wcale nie być najlepsza ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto mieć alternatywę, prawda? ;)

    Zawsze możesz spróbować podejść do takich decyzji, jakby ich skutki były równoważne. Inne, ale równoważne. Tak mi się wydaje, że szczęście może przyjść do nas różnymi drogami :).

    Powodzenia tak czy siak! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I Tobie dziękuję :). Tak myślę, że najgorzej można wyjść nie szukając sobie innych możliwości niż jedna, z góry założona. Równoważne skutki? - tutaj jak najbardziej. To co w poście chyba fizycznie niemożliwe dla mnie, ale przecież nie można poprzestawać zawsze tylko 'możliwym' ;).

    Musiałam to gdzieś napisać, sorki, że tutaj akurat - nie mam zielonego pojęcia o Cooleyu, ulżyło mi ;).

    Przyjemnego dnia! (dla wszystkich, którzy przypadkiem jeszcze tu wejdą ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  6. I pa ciemu podpisywac się na tyle sposobów? xD

    Wzajem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pourquoi pas :P?

    Nooo, to Ci się dużo musiało wyjaśnić (aż się zaczęłam śmiać w bibliotece ;) ).

    Po Joasi każdy by tu wszedł, Czerwony kapturek jest anonimowy ;). W sumie nie zastanawiałam się, czy wiesz, czy nie (tzn. zakładałam, że się domyśliłeś po jakimś czasie). Moja wina, przepraszam. Lizak na pocieszenie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu m'as eu, Mademoiselle! Tak, lizak, cudownie :).

    Szczerze - zgłupiałem, kiedy właśnie po tym ostatnim komentarzu wordpress zsumował mi statystyki spod "Kapturka" i "Olutka" - podejrzewałem, ba miałem pewność, że to ktoś zupełnie inny xD.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że trafiłam w gusta :P.

    Szczerze - widzę ostateczny wynik, nie rozumiem dalej o co chodzi, ale mi to wiele nie wadzi ;). Pamiętaj tak w ogóle, że mnie nie warto podejrzewać o żadne filozoficzno-poetycko-wszystkoinne konteksty.

    Z Bogiem, udanego Mikołaja ;)

    OdpowiedzUsuń