poniedziałek, 10 października 2011

Pierrefonds

Niedziela minęła mi wycieczkowo ;). Gdy w sobotę wróciłam z biblioteki zastałam liścik od mojej landlady, zapraszający mnie na niedzielny obiad połączony ze zwiedzaniem zamku w Pierrefonds. (okazuje się, że Francoise ma z mężem dwa mieszkania, jedno w Compiegne, a drugie w Pierrefond właśnie).

To mała wioska (oddalona o jakieś 15 km od Compiegne), za to mogąca się poszczycić niesamowitym zamkiem ;) ). Większość z rzeczy które tutaj napiszę wiem od Francoise, która mówiła do mnie po francusku. Biorąc pod uwagę mój stopień zrozumienia i ilość zapamiętanych w ten sposób informacji, może się zdarzyć, że coś w moim opisie będzie źle – przepraszam. Starałam się nie pisać, nie mając 90% pewności, ale brakujące 10% to jednak dużo)

Zamek jest bardzo malowniczy i urzekający. Zgodnie z angielską broszurką rozdawaną w charakterze przewodnika (dzisiaj otworzona wikipedia podaje nieco inaczej, ale ja będę się trzymać ulotki), został zbudowany w 1393r. przez Ludwika Orleańskiego, drugiego syna Karola V (jestem przeokropną historyczną ignorantką, nawet ten Karol V nic mi nie mówi), by pilnować pobliskich szlaków handlowych. W 1616r przeszedł w ręce Ludwika XIII, za panowania którego został niemal zrównany z ziemią. W 1810 wspaniały Napoleon I Bonaparte kupił mury, które pod ręką Napoleona III zostały odbudowane (1857-1884), przy pomocy pana architekta tytułującego się Viollet-le-Duc (więcej o nim w zdjęciach).

Jest wykonany z wielkich i jasnych kamiennych bloków (pytałam Francoise, ale była mi w stanie powiedzieć tylko, że to ‘kamień miejscowy’), i stwarza wrażenie bardzo solidnego i 'zamkowego'. Bez trudu dałoby radę umieścić w nim ukrytą komnatę ;). W środku uderzają ogromne puste przestrzenie, ale nie stwarzają wrażenia zimnego lochu. Powiedziałabym, że wnętrza przypominają dom nienaturalnie posprzątany przed wizytą dużej ilości gości. Muzeum w podziemiach zawiera reprodukcje (tego nie jestem pewna) sarkofagów pochowanych tam ważnych i wpływowych ludzi ery średniowiecza. W jednej części kamienne ciała leżą, by w kolejnej sali przybrać pozy rodem z teatru (miałam ogromną ochotę napisać ‘z ulicy’, ale to byłoby dwuznaczne :P). W nogach rzeźby umieszczano zwierzęta – ich wielkość zależała od ‘ważności’ zmarłego. Mężczyznom przysługiwał lew, jako symbol odwagi, męstwa itp., a kobiety dostawały psa (wierność). Zamek, z uwagi na swój średniowieczny charakter, służy jako ‘plan filmowy’ (nie wiem, czy można tak to nazwać ) dla serialu ‘Przygody Merlina’, przez co jest popularny wśród angielskich turystów ;).

Pierrefonds jest bardzo pięknym, baśniowym miejscem. Podoba mi się zwłaszcza zewnętrzny wygląd zamku (szkoda, że padało). W środku wolałabym, by więcej sal było udostępnionych do zwiedzania (dla turysty nie ma nic bardziej przykrego niż spiralne schody w górę zagrodzone grubym, muzealnym sznurem). Na pewno wybiorę się tam jeszcze kiedyś ;). Studenci do 26 roku życia mają za darmo ;) (Francja coraz bardziej mi się podoba ;) ).




Po skończeniu ‘The amber spyglass’ (niestety), postanowiłam sobie pożyczyć do czytania coś po francusku. Padło na Harrego Pottera - znam dobrze bohaterów i fabułę, mam nadzieję, że ze słownictwem i całą gramatyką sobie poradzę na tyle, by dojść do końca. Jak nie, starym zwyczajem pożyczę książkę dla 7latka ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz