Wiadomo nie od dziś, że jeśli student ma się dużo uczyć, wykonuje najpierw (albo też w trakcie) dużo innych czynności. Najpopularniejsze jest niezbyt szczegółowe sprzątanie, oraz robienie sobie jedzenia (moje grzanki w piekarniku). Przeraża ilość nauki i projektów do zrobienia w krótkim czasie, przeraża aż tak, że paraliżuje wszystko oprócz żołądka, który woła 'jeść!' i to najgłośniej w stronę czekolady. Ja mam również inny sposób na marnotrawienie cennych minut naukowych - mianowicie piszę sobie posty :). (Ten miał być podsumowaniem ankiet, ale w międzyczasie notatki jakoś weszły mi pod palce i wyszło coś, co zaraz przeczytacie :) )
Żeby jednak coś z nauki było (mało bo mało, ale lepsze coś niż nic (no i lepsze coś niż coś innego :P)), będę po drodze zamieszczać pojęcia do nauki na wytrzymałość materiałów. Pierwsza z kartki Siła krytyczna Eulera - siła, przy której osiowo ściskany pręt prosty, o określonej geometrii i więzach, traci równowagę stateczną na rzecz równowagi obojętnej lub chwiejnej.
Ów pręt, zadziwiony na pewno własną wolnością, może przyjąć krzywoliniową postać równowagi. Siła odpowiedzialna za całe zamieszanie występuje w zakresie liniowo sprężystym, i istnieje na nią wzór niejakiego Eulera. I tu sie zaczyna ciekawie - nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że dużo 'rzeczy' (twierdzeń, praw, tensorów, ...) noszących popularne nazwiska, wcale nie została wymyślona przez pana Lagrange'a, Eulera, Cauchy'ego. Poinformował nas o tym pan od teorii sprężystości i plastyczności, i chyba nawet pokusił się o wytłumaczenie zjawiska, ale ja go dokładnie nie pamiętam :(. Często nazwy nadaje się od nazwisk pierwszych badaczy danej dziedziny - tak było na przykład z równaniami Hooke'a, których późniejszych form Hooke na oczy nie widział. Dzisiaj również pan poruszył ten temat, mówiąc, że Euler był świetny w równaniach różniczkowych, i rozwiązał jakieś jedno (albo raczej niejedno) bardzo trudne równanie, które okazało się później niebywale przydatne w mechanice. I zostało równaniem Eulera :P, choć trzeba przyznać, że jednym z wielu.
Nazwy - miały pomagać identyfikować 'obiekt matematyczny' :P, ale chyba cały system nie działa najlepiej. Przeróżnymi twierdzeniami Lagrange'a i Cauchy'ego jest przesycona niemal cała znana mi matematyka i mechanika, co za tym idzie i tak nikt nie wie, o które konkretnie chodzi. Z drugiej strony 'tensor Pioli-Kirchoffa II rodzaju', 'równania naprężeniowe Beltramiego-Michella' albo 'twierdzenie Castigliano' mają jakoś mało wchodzące do głowy nazwy (zwłaszcza, jeśli się je zapisuje fonetycznie, za każdym razem inaczej :P).Dochodzi do tego potężna ilość symboli, znaczków, indeksów, jakie się pod panami kryją - i wychodzi całość nie do zapamiętania i skojarzenia.
Żeby była jasność - mamy na wykładzie wszystkie twierdzenia przedstawione, opisane, udowodnione, nazwane - bo tak trzeba. Nikt nam się nie każe uczyć ich wszystkich na pamięć, ani nawet na rozumienie (chociaż nie wiem, zaliczenia jeszcze nie było :P) - wydaje mi się, że po prostu mamy wiedzieć, że istnieją. Umieszcza nam się żarówkę w głowie, która kiedyś, jeśli dobrze przygotujemy sobie obwód elektryczny z pozostałych wiadomości, będzie miała szansę się zaświecić.
Napiszę coś jeszcze - dzisiaj pan określił równanie różniczkowe jako jednocześnie: zwyczajne, drugiego rzędu, liniowe, jednorodne i o zmiennych współczynnikach - nie wiedziałam, że aż tyle może tego być :P. Lubię pana od teorii sprężystości, a mechanika, chociaż dla mnie prawie niezrozumiała, jest jednak ciekawa :).
PS. Kilka dni temu pierwszy raz pomyślałam, że nie dam rady zdążyć ze wszystkim. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki, albo chociaż za moją zdolność do niespania. Czuję się niesamowicie bezradna, i często nawet nie wiem, w co ręce włożyć. Dzięki za pomoc wszystkim dodającym otuchy i wiedzy jednostkom ;), a także powodzenia tym, którzy są w tej samej (albo w gorszej) sytuacji :).
Tak, sprzątanie, ale nie zgodzę się że 'niezbyt szczegółowe'. Wczoraj wypucowałam łazienkę, że aż czuję dumę jak do niej wchodzę :)
OdpowiedzUsuńA do Eulera, no tak równanie różniczkowe... miałam na Metodach Numerycznych. Skubaniec, czego on nie wymyślił... podobno w tamtych czasach w 'grupie ludzi zainteresowanych naukowo' pisało się tak
"Drodzy Koledzy
Ostatnio odkryłem to i to... co o tym sądzicie?"
przyjemnie ^^
Wczoraj, pisząc posta, poczytałam sobie wikipedię w temacie Lagrange. Tam właśnie napisano, że
OdpowiedzUsuń'Karierę matematyka Lagrange rozpoczął od rozwiązania zagadnienia izoperymetrycznego. Przedstawił je w liście do Leonharda Eulera, najsłynniejszego matematyka epoki. Metoda Lagrange'a była nowatorska i elegancka – Lagrange stworzył podstawy rachunku wariacyjnego i przy jego pomocy rozwiązał problem, który od półwiecza zaprzątał umysły matematyków.
Równie elegancko zachował się Euler, który doszedł do podobnych wyników innymi metodami. Uznając wyższość metody Lagrange'a, wstrzymał publikację swojej pracy na ten temat, aby umożliwić prezentację rezultatów młodego matematyka. Sam termin rachunek wariacyjny pochodzi od Eulera, ale pierwszeństwo w stworzeniu nowej gałęzi analizy matematycznej przypada w udziale Lagrange'owi, który dzięki temu natychmiast zyskał uznanie kolegów.'
(angielska wiki, nawet w oparciu o źródła, poddaje w wątpliwość ów wielki czyn. Tak naprawdę tylko Euler i Lagrange wiedzą jak było :P)
Kasiaaaa, chciałabym, żeby teraz też tak było :D. Płatny dostęp do większości artykułów naukowych przeraża, i na pewno nie posuwa nauki naprzód :).