Moi Drodzy,
(nie wiem, dlaczego zaczęło mi się w formie listu – apelu. Może dlatego, że post ma charakter ogłoszenia? (no i jest pisany w autobusie. Tym razem też jest dużo wolnych miejsc i z każdym kilometrem słońce zostaje za nami, dzięki czemu jest chłodniej, niż by mogło być)).
Dzisiaj wyprowadziłam się z akademika. Było z tym zamieszanie, jak zwykle z resztą, przeciągające się na cały dzień. Ze środków czystości został mi tylko ewelinowy płyn do mycia okien, który okazał się świetny do mycia absolutnie wszystkiego, poza tym dzięki niemu pokój pachniał zapachem miłym każdej Pani Pokojowej (nie daj czego ‘sprzątaczki’ :P). Obyło się bez problemów (wyjąwszy problem uniwersalny ‘jak ja się zmieszczę ze wszystkimi rzeczami?’), zwykłam żyć z otaczającym światem w symbiozie, a otaczający świat (owe Panie Pokojowe) odpłaca się tym samym. Dziwnie się robiło z myślą, że przez najbliższe 2 miesiące (dużo osób ma wrzesień, mój póki co jest czteroskładnikowy) nie będzie się widziało mordek, do których oczy przyzwyczajały się dzień w dzień przez ostatnie 5 miesięcy. Jest Wilku, jest Wilku i nie ma Wilka :(. Tym razem żegnamy się na krótko, nie wyobrażam sobie przełomu czerwiec/lipiec w przyszłym roku.
Właśnie z wakacjami wiąże się zapowiadane ogłoszenie – nieoczekiwanie zadzwoniła do mnie Ewa z propozycją pracy w Anglii – na UK Salads, tam, gdzie 2 lata temu. W związku z tym w środę wieczorem zdecydowałam się, że w kolejną środę rano pójdę do pracy przy papryce, ogórkach i pomidorach :P. Narzuciło to dodatkowe tempo mojemu obecnemu tygodniowi, czyniąc mnie osobą zdenerwowaną i z różnych przyczyn niewyspaną. (Dziewczyny zdecydowanie za dużo od siebie wymagają, ale to temat na inny raz). W każdym razie, czeka mnie w sobotę wesele, niedzielny powrót do Krakowa (spotkanie z Antonio?), egzamin ze stali w poniedziałek – chyba o 11, a o 16:45 wyjazd do UK. Wyjazd, bo samoloty były potwoooornie drogie (pomijając zwykłe Prawa Podnoszenia Cen Biletów, cały czas myślę, że były dodatkowo droższe z powodu olimpiady), i czeka mnie ponaddobowa jazda autobusem. Pfff, będzie ciężko, ale już mam grubą książkę do czytania, poza tym organizm choć wyczerpany to jednak młody i skarżyć się powinien umiarkowanie. No i liczę na jakiś przystanek we Francji, coby sobie porozmawiać po francusku ;) (dlaczego słownik wordowski podkreśla słowo ‘coby’ pisane razem :(?’).
Cieszę się na wyjazd (jak wszyscy wiecie, lubię Anglię ;) ), mam nadzieję, że z pracą i z ludźmi wszystko się dobrze ułoży. Tak w ogóle, z akademika co najmniej 3 inne osoby pojadą na pracujące wakacje za granicą, ładnie :]. Jeśli chodzi o dodatkowe ustalenia – mieszkam z Ewą i z Jackiem, prawdopodobnie nie biorę komputera, więc sprawy bieżące będę załatwiać korzystając z ich laptopa – w domyśle nie tak często i swobodnie jak bym chciała. Dodatkowo zostaje mi biblioteka w Harlow (może też mają wieczorki poetyckie, jak w Compiegne). Dział ‘co u mnie’ będzie realizowany na blogu właśnie, ale jak zawsze czekam na maile. I chyba tyle ze spraw organizacyjnych, życzcie mi powodzenia i dużo siły ;). Wam też życzę wakacji udanych, i przede wszystkim takich, jak chcecie ;).
PS. (w domu) - nie czytam już tego, jestem przeeeraźliwie śpiąca. Były wyniki z masy - kolejny wrzesieńDo później!
Asia, płyn do szyb do podłogi to mój patent :) ale jak się błyszczała po nim, co nie?? :P
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo sił i wielu przyjemnych chwil!!
elektron.
U mnie obleciał wszystkie szafki, lodówkę i drzwi z jednej strony :], od dziś to mój ulubiony środek czyszczący. Nie zostawia smug :P.
OdpowiedzUsuńDzięki ;), musi być dobrze! I Tobie również, udanych i trafionych praktyk :]