sobota, 23 czerwca 2012

wersje robocze

Chciałam napisać dzisiaj nowy post - i wchodząc na odpowiednią stronę bloggera odkryłam, że mam... 17 kopii roboczych 'czegoś' napisanego tutaj :P. Dodam, że bardzo rzadko piszę coś w bloggerowym okienku i tego nie publikuję - jeśli nie jestem pewna czasu albo miejsca, zazwyczaj korzystam z gmaila (aktualnie 46 kopii roboczych sama-nie-wiem-czego). Może więc o tym napiszę? (i podsumuję Tutkową ankietę :) ).

Najstarsza wersja robocza pochodzi z 2010 roku - i zaczęłam w niej opisywać jednego z kolegów z pracy w Anglii. Temat był dość poważny, a minęło za dużo czasu żeby go teraz kontynuować. Jako ciekawostkę napiszę, że ostatnie zdanie napisane przeze mnie 12 sierpnia, 2 lata temu, brzmiało 'Zaczął palić w wieku 15 lat, na czym nakryła go'... (już nigdy się nie dowiecie, bo na tym stanęłam wtedy, a teraz zapomniałam :P). Uważajcie więc, co zostaje po Was w pamięci innych, ja się uśmiałam z tego info o paleniu :P.

Kolejny post, 12 I 2011, składa się ze zdania bardziej obiecującego: 'Zapytano mnie kiedyś w drodze do kościoła o stosunek...' - też nie mam pojęcia o stosunek do czego mogło chodzić, nie pamiętam też bycia ankietowaną w przeróżnych moich drogach, nie tylko do kościołów.

Często napisane są po 2 zdania, często jakieś słowa, których sensu nie widzę, choć niewątpliwie kiedyś istniał. Czasem coś, czego zdecydowanie nie chciałam opublikować już w momencie pisania. Myśleliście tak kiedyś? Napisać coś, i nie spalić, ale zostawić w miejscu sobie tylko wiadomym, chronionym peleryną-niewidką, stosem rachunków i papierów z banku, albo hasłem na gmailu.

Albo napisać coś. I jednak spalić. Może od razu? Mam nawet kawałeczek czerwonej kartki, będzie bardziej uroczyście. I mój czerwony ołówek - nie, on się nie nadaje. (przybory do pisania też mają swoje przeznaczenia, czerwony ołówek działa w drugą stronę. Indeks mam uzupełniony piórem, pani w dziekanacie zna się na rzeczy :P). Zatem - moje czarne, rozwalone pióro, karteczka 2 na 5 cm, na szczęście nie zmieści się dużo. Ok, napisane. Mam nawet stare zapałki, z 7 piętra, mają niebieskie łebki. Otwieram okno i zapalam zapałkę. Oczywiście, 5 piętro, wiatr wieje - i karteczkę spaliłam za 4 podejściem. Ale dzieciak ze mnie :P.


Zostawiając głupi temat powyżej - nadszedł czas tutkowej ankiety. Mam w akademiku kolegę - Tutka, któremu nie wyszły plany weekendu majowego. Został nieoczekiwanie z 'jakimiś' biletami lotniczymi, plus pomysłem jechania do Hiszpanii na stopa. Nie poddał się łatwo, i wobec braku chętnych znajomych zamieścił ogłoszenie na gumtree w stylu 'szukam fajnej dziewczyny, która pojedzie ze mną na stopa do Hiszpanii' :P. Pozgłaszało się trochę chętnych panien, z którymi Tutek umawiał się na spotkania, i rozmawiał przez internet. Poszukiwania wzbudziły zainteresowanie całego akademika, który dzielnie kibicował (by Tutek jednak gdzieś pojechał), poza tym zostały uznane za świetny sposób na podryw. Więc - kto szuka dziewczyny i planów wakacyjnych - do dzieła! :P. Jak pokazują wyniki - pewnie skończyłoby się bez wycieczki, ale znajomość by została. Tutek na weekend majowy pojechał jednak ze znajomymi w góry :).




Projekt z betonu (robiony w nocy z czwartku na piątek) pan mi zaliczył na 4,5 :). Dostałam list (taki prawdziwy!) od Youssefa. Listy są super. W tym tygodniu 4 egzaminy, 2 zliczenia i wyprowadzka z akademika, brr. Jeszcze piosenka, zamieszczona przez facebookowy funpage biblioteki w Compiegne (nie wiem, czy pisałam, ale wysłali mi maila z podziękowaniami za kartkę pocztową (podpisałam się Joanna - Polka, która korzystała z internetu' - nieźli są :P). Powodzenia wszystkim na sesji i poza nią :).

7 komentarzy:

  1. Mam na pulpicie folder "do dopisania" - na pomysły, z którymi nie wiem jeszcze (?), co zrobic. W tej chwili mam tam 24 pliki, liczba bardzo rzadko spada, częściej wpada mi do gółowy coś zupełnie nowego. Ale nic to, może potrzebują trochę podrosnąć, a może trzeba im zmiany miejsca ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przenieś go z prawego środka ekranu do dolnego lewego rogu :P. Albo do jakiegoś fajnego miejsca w sieci :).

    Takich 'plików', czy zdań musi być chyba określona liczba, i nie da się spaść niżej, choćby się sprzątało na kompie co miesiąc. Tak z ciekawości, pliki z worda, czy z notatnika?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem tam zaglądam, lubię go miec w stałym miejscu :P.

    Pliki są wordowskie, przyzwyczaiłem się wzrokowo do pisania wierszy w tym programie. Notatnika używam do innych bazgrołów :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam taki jeden z notatnika, chyba wszystko tam mam, dosłownie. Też na pulpicie. Lubię notatnika, bo chyba wszędzie się da otworzyć. W wordzie nie daj czego zechcę sobie czcionkę pozmieniać, jakeiś kolorki wstawić, a tak jest dużo szybciej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden specjalny, notatnikowy, na już-zaraz, owszem i jest, i owszem, na pulpicie :). Do pisania w wordzie nie trzeba im kolorków, wystarczy standardowy times, pogrubienie i kursywa. I wyłączona autokorekta :P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że times, a nie comic sans :P

    OdpowiedzUsuń
  7. I jest jeszcze Helvetica :P.

    OdpowiedzUsuń