(post wyszedł mi znowu długi, nastawcie się psychicznie ;) ).
Jakiego koloru jest Twój świat? Może to być kolor, który widzisz na kilka sekund przed przebudzeniem, kolor kredki, którą łapiesz by coś narysować (zakładając, że coś rysujemy jeszcze), kolor, który dominuje w twoim pokoju. Taki po prostu Twój ;). (większość, która odpowiadała na mój opis z gg opowiadała się za niebieskim. Jedna osoba ładnie uargumentowała wybór morzem i niebem – dwoma nieskończonymi przestrzeniami. )
Świat poznajemy przede wszystkim przy pomocy zmysłów. Dotyk (chropowata zimna cegła, żabina nutria), smak (słodko-gęsta czekolada, sól zlizana z ręki nad morzem), słuch (poznasz kto przyszedł po sposobie pukania, z tonu głosu odczytujesz emocje rozmówcy), zapach (rozmówcy z poprzedniego nawiasu, wiosny, placka z jabłkami); jednak wydaje się, że najważniejszy (choć generalnie naukowcy się z tym nie do końca zgadzają) jest wzrok. Każdy widzi dlaczego ;). Patrząc – widzimy otoczenie takim, jakim jest, takim, jakim je chcemy widzieć, albo najczęściej jeden wielki melanż, któremu jednak jesteśmy w stanie przypisać jakiś kolor.
Ankietę wymyśliłam przyglądając się swojej Szwesti (jedna odpowiedź specjalnie dla niej ;) ). Pytanie, ogólnie pisząc, miało dotyczyć sposobu postrzegania świata, sposobu reagowania na to co nam w koszyku przyniesie, i trochę opisywać nasz aktualny stan psychiczny ;). Problem polegał na tym, że poruszało chyba zbyt dużo rzeczy na raz i prawie każdą odpowiedź można zinterpretować na kilka sposobów. W związku z tym dość możliwe, że część z Was poczuje się zaskoczona swoim wyborem ;).
Zaczynając od początku – życie ‘czarne’ to życie smutne, pełne przygnębienia, depresji, pewnie złości, pesymizmu. ‘Białe’ umieściłam dla porządku, ale jeden amator się znalazł ;). Świat biały…, może to świat pełen niewinności, samych dobrych intencji, czysty (mam nadzieję, że ta jedna osoba nie sugerowała się padającym śniegiem :P)? ‘Czarno-biały’ ma już zgoła inną wymowę – wprowadzającą jasny i kategoryczny podział na dobro i zło, zakładający udział sytuacji skrajnych z bardzo dużym prawdopodobieństwem. ‘Czarno-biały z odcieniami szarości’ już można tłumaczyć na dwa sposoby. Albo to dopuszczenie pomiędzy dobro i zło ogromu sytuacji szarych, niemożliwych do jednoznacznego ocenienia, spraw, które są nie w całości dobre ani do końca złe. Chociaż równocześnie świat z odcieniami szarości to świat smutny, monotonny, pozbawiony ruchu, kolorów. Świat osoby, którą mało ostatnio cieszy, która jest zmęczona. Mam nadzieję, że jedna osoba z tej opcji jednak kierowała się pierwszą ‘definicją’ (jak nie, to uśmiech ode mnie, i przejdź do ostatniego akapitu ;) ).
Inna osoba pokazała mi jeszcze jedną sytuację. Świat jest kolorowy, ale chwilowo został przesłonięty przez jakiś cień, dlatego wydaje się czarny (coś tak, jak w zaćmieniu słońca). Chyba jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że zaćmienie prędzej czy później przejdzie, nawet jak czas podczas niego znacznie spowalnia ;).
Dalej mamy świat kolorowy – czyli pełen wszystkiego ;). Miałam w odpowiedzi pisać ‘podstawowe kolory’ (żółty, niebieski i czerwony), ale to było strasznie ograniczające, stąd te kredki. Świat często jest kolorowy, pełen życia, znaczeń, odcieni, a stawianie sztywnych granic pomiędzy tymi kolorami jest wersją ‘light’ opcji ‘czarno-biały’. Jeśli zaś chodzi o wersję z nachodzącymi na siebie kolorami – chciałam jakoś uchwycić to, że zależnie z której strony się patrzy, sytuacje, życie, czy też wszystko co komu przychodzi do głowy, wygląda zupełnie inaczej. Zdarzenia nachodzą na siebie, w wieku dwudziestu kilku lat nie da się oceniać niczego nie uwzględniając swoich doświadczeń, wiedzy, zdarzeń pobocznych. A z połączenia kolorów wychodzą nowe wrażenia. To świat kreatywny. Najwięcej osób wybrało odpowiedź z brakującą kredką. Mam na ten temat historyjkę wyjaśniającą ;).
Każdy ma swoje kredki, którymi rysuje obrazek (może być ‘obrazek życia’, ale to zbyt patetycznie brzmi, czyż nie :P?). W zestawie brakuje jednak jednej istotnej kredki – żółtej (bez jakichś nadmiernych interpretacji koloru żółtego, to tylko przykład ;) ). Rysujemy nie zastanawiając się nad tym, pierwszy raz mamy w ręce kredki, i do głowy nam nie przyjdzie, że istnieją inne kolory. Rysunek wygląda całkiem w porządku, jest ładny, zawiera wszystko, co powinien. I potem nagle ktoś nam objawia żółtą kredkę – cieszymy się i zaraz okazuje się, że dużo możemy sobie domalować albo zmienić. Rysunek jest pełniejszy, ładniejszy – już za żadne skarby świata nie oddalibyśmy tej kredki. Jeśli to do Was nie przemawia, dam banalny i niebazujący na emocjach przykład. Pomyślcie o jakichś plemionach zamieszkujących Amazonię, które były pewnie całkiem szczęśliwie, zanim dotarła do nich ‘cywilizacja’. Mieszkańcy dostali noże i ubrania, i nie wydaje mi się, by ktokolwiek chciał z nich łatwo zrezygnować ;).
Pozostałe opcje chyba nie wymagają komentarza (i tak znowu wyszedł mi długi post), zielony i różowy standardowo, czerwono-pomarańczowo-żółty utożsamiałabym z energią, w ogóle, z radością, z kolorem (nie mam pojęcia, kim jesteś, osobo od tej opcji, chyba, że masz nasze wspólne zdjęcie w pomarańczowej ramce :P). Z całej ankiety najbardziej szczęśliwe zdają się być osoby ze światem nie tylko kolorowym, ale też zawierającym iskierki złota: wydarzenia, osoby, miejsca, które zdają się być wspaniałe, nadprogramowe, które sprawiają, że chce się żyć. Co dziwne, każdy z nas ma takie właśnie kawałki brokatu w życiu, tylko pewnie ich nie widać, albo nie zwraca się na nie uwagi. Może czasem trzeba włączyć światło (jakby to było takie łatwe :P), by coś mogło je odbijać i świecić?
Jako osoba od złotych iskierek: jest taka możliwość, żeby zachwycać sie światem a z życia czerpać radość, ale nie być szczęśliwym. To wszystko w ogóle jest potwornie złożone ;).
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Dzień Kobiet! :)
Chyba dużo ludzi uśmiechniętych i rozsiewających pozytywną energię nie nazwałoby siebie szczęśliwymi. Surfują po prostu na swojej aktualnej złotej iskierce :).
OdpowiedzUsuńPotwornie złożone, zgadzam się w 100%. I dzięki za życzenia ;).
Albo - szczęścia po prostu nie ma. Jak się wyjdzie z takiego założenia wszystko bardziej cieszy, bo jest maksymalne, nie oczekujemy czegoś większego. Nie ma na co czekać, czego wyglądać. Tylko nie będzie można być szczęśliwym...
OdpowiedzUsuń