Dawno nic nie pisałam naprawdę wesołego. Obecni wykładowcy nie dorównują humorem panu od wibromechaniki, a już bez wykładów z wytrzymałości (czas laboratoriów z surowców stałych) jestem pozbawiona żartów pana G. (które jednak można znaleźć na specjalnych stronach internetowych). Ostatnio brak też dowcipów na gg, wysyłanych, by się rozerwać ;). Nie robię jakichś większych głupot, które warte by były opisania; mniejszych chyba też nie (co wygląda na ciszę przed burzą). Mojego życia nie wyznaczają jeszcze projekty i ich terminy oddania, ale dno kubka z herbatą i ćwiczenia o 7:30. To dobry marzec, po ciężkim styczniu i przed intensywnym majem ;). Mam pewien pomysł, trzymajcie kciuki ;).
A tymczasem chciałam napisać 2 słowa do ankiety. Małą, włochatą, ale miłą w dotyku zmorą bloga są moje długie posty. Pisałam wiele razy, że te już napisane usiłuję skracać (co zazwyczaj nie wychodzi nikomu na dobre), poza tym, w miarę czasu, staram się zachować równowagę pomiędzy notkami krótkimi, a długimi. Dzięki wszystkim za głosy ;), zwłaszcza, że dają mi nadzieję, że ktoś naprawdę czyta te moje kosmiczne wywody ;). Zdaję sobie sprawę, że często są ciężkie (czasem, gdy patrzę na jakieś starsze posty widzę miejsca, gdzie sama nie wiem, o co mi chodziło :P), tym bardziej doceniam (wyobraźcie sobie, że za tym 'doceniam' nie stoi żadna stylistyczna formułka, a moja uradowana osoba ;) ) wszystkich zainteresowanych. Tak naprawdę ankieta (niezależnie od wyniku) nie miała nic zmieniać - co najwyżej powiedzieć mi, czy piszę tylko dla siebie. Co nie jest samo w sobie głupie, ale jeśli już umieszczam swoje pisanie w internecie (nie na skrzynce mailowej), to miło, gdy ktoś jeszcze rzuci na to okiem. I to tyle, póki mi starczy sił i ochoty będę robiła na moim podwórku, co mi się podoba. I jeśli ktoś się chce ze mną bawić, zapraszam ;).
(a jednak będzie jedna wesoła historia, przypomniało mi się po drodze ;). Tydzień temu (chyba w czwartek) chłopcy ze specjalności 'drogi szynowe' postanowili nie pójść na piwo pomiędzy zajęciami, a spędzić czas bardziej kreatywnie. Przed instytutem L-1 zaczęli grać w klasy. Zasad gry musieli szukać w internecie, jednak dali radę sporządzić fachową, hmm, planszę, i świetnie się przy tym bawili. Reakcja kadry politechnikowej była różna (tzn. jeden pan kazał nie hałasować sobie pod oknami, natomiast kolejny zaczął grać z nimi), ale generalnie spotkali się z ciepłym przyjęciem ;). Byli przeszczęśliwi opowiadając o tym ;). (Wniosek - dzieciom na dzień dziecka trzeba kupić kredę ;) ) ).
Uśmiech dla Kasi, w odpowiedzi na wiadomość na fb ;).
OdpowiedzUsuńanonimowo Joasia - coby nie było, że z mojego konta działa (i jeszcze lepiej - żeby nie było, że się sama nie podpisuję na własnym blogu, a tyle o tym gadałam :P).
owoce z bitą śmietaną na poprawę humoru.
OdpowiedzUsuńchcę.
I co z tym zrobimy? ;)
OdpowiedzUsuń