wtorek, 14 grudnia 2010
drogi szynowe
Byłam niedawno na urodzinach u Wilka. Podczas rozmowy z kimś (nie pamiętam z kim, stawiałabym na mieszkańca 7 piętra) powiedziałam, że niektóre imprezy są mniej bezsensowne niż inne (ta akurat zaliczała się z subiektywnych przyczyn do tej gorszej grupy, ale to nie ważne już teraz). Pomimo tego uczucia i stwierdzenia zostałam się bawić (było całkiem przyjemnie). Chodzi o to, że codziennie wyczyniamy (właśnie 'wyczyniamy', z pogardliwym wydźwiękiem) całą masę bezsensownych rzeczy, które rzadko prowadzą nas gdzieś dalej, za to potęgują wrażenie, że coś jest nie w porządku. Zaliczyłabym do tego np. latanie po uczelni bez wyraźnej przyczyny, drukowanie niepotrzebnych notatek i sprawozdań oraz robienie projektów z dróg szynowych do 2:30. (To ostatnie z własnej winy). Nie wszystko musi mieć jakiś cel, ale są pewne granice bezcelowości! ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz