(Kupiłam deskę do krojenia i cedzak (piszę 'cedzak', bo nie wiem, czy w końcu ma być druszlak czy durszlak (poprawiarka błędów z google Chrome poprawia druszlak, no proszę :P )), naprawdę dorastam).
Zauważyłam, że jestem osobą, która potrafi doradzić dwie skrajne rzeczy, w zależności od dnia/humoru/ostatnich bodźców. Mam jakiś swój szkielet poglądów, na którym jednak masę papierową poszczególnych opinii układam na milion sposobów. Widzę w każdej sprawie zbyt wiele różnych racji, zgadzam się z każdą stroną konfliktu (logika czuwa nad wszystkim :) ). Doradzając, często utwierdzam szukającą pomocy i pociechy jednostkę w jej zdaniu, nie mogąc na szybko wymyślić dość dobrej, przeciwstawnej opinii (trzymamy się logiki i rozsądku cały czas, pamiętajcie :P). Nie z jakiejś chęci przypodobania się, albo z braku nastroju na myślenie (przynajmniej mam nadzieję :P) - słonecznik racji jest bardzo duży, a czasem dwa jego ziarenka leżą bardzo daleko od siebie. Świat wymaga optymalizacji. Proszę, jeśli komuś kiedykolwiek przyjdzie prosić mnie o radę, pamiętajcie o tym. I koniecznie pamiętajcie, że (przynajmniej póki jestem jaką mnie znacie) zawsze staram się wybrać najlepsze rozwiązanie, jakie tylko zalęgnie się w mojej małej główce. Po prostu przyjmijcie, że zawsze mam na celu dobro osoby, z którą rozmawiam, ogólne dobro i hmm, staram się. Dobrze?
(Przypomniał mi się mój Pan Staś od WOSu w gimnazjum (już o nim wielu osobom opowiadałam). Kiedyś kazał nam wymieniać pozytywne i negatywne strony 2 wojny światowej, i w ogóle pomyśleć przez chwilę o niej jak o czymś nie tylko złym. Zwracał uwagę, że nic nie da się oceniać tylko z jednej strony, i żebyśmy zawsze byli ostrożni w sądach, bo nawet takie straszne wydarzenia miały 'dobre' strony. Dawno go nie widziałam.)
Najlepszym sposobem na odróżnienie sportowych butów dla dziewczyn jest znalezienie jakichkolwiek z różowym elementem, i pozostanie w obrębie tej półki/tego regału. Chłopcy - proszę, dla takich istot jak ja, nie noście zbyt dużo różowego :).
(nie wiem, dlaczego miałam ochotę napisać, eee, opis mojego pokoju :P, ale jest.)
Noc jest z cyklu tych, których nie lubię - pomarańczowa. Z okna widać dużo lamp, wszystkie z 'terenów zielonych' pod akademikami, plus część z ulicy. Światło bez problemu dociera na 5 piętro, dzięki czemu nie budzę Eweliny, gdy wracam późno. Biurko mam jak zwykle zawalone; mnóstwo kartek pomiędzy starym i nowym zeszytem z mechbudu, laptop w otoczeniu kubka, piórnika, kalkulatora i długopisów kolorowych (gdzieś posiałam niebieski :( ), a także zaczęty projekt ramy. Łóżko to notatkowe centrum dowodzenia, wyposażone także w torebkę szczotkę do włosów i spodnie dresowe. Zadziwia mnie, że prawie zawsze wygląda tak samo, nawet jak się cały dzień nie uczę.
'Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda.' !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz