Kiedyś myślałam, że życie jest jak puzzle... (tak w ogóle jestem wielką fanką puzzli, i w czasach posiadania Czasu Wolnego układałam je zimą. Gdy mój Czas Wolny wróci z podróży dookoła świata i przestrzeni, czeka nas wiele wspólnych wieczorów przy puzzlach) ...Wraz z każdym tygodniem lub wydarzeniem życia dokładamy małe kawałeczki, które trzymamy w garści albo na dywanie, często idzie to wolno, a już bardzo często nie ma się pojęcia, gdzie jakiś czerwono-niebieski kawałek by pasował. Elementy różnych układanek się mieszają, i nie wiesz, czy przypadkiem nie trzymasz nogi na puzzlu, który jest integralną częścią obrazka kolegi. Trzeba ich szukać po całym pokoju, nie tylko swoim, a czasem znajdą się po latach za regałem.
Trzeba jednak przyznać, że zawsze gdy człowiek wykaże odpowiednią ilość woli (i gdy powstrzyma się koty przed wchodzeniem do pomieszczenia z puzzlami) nadchodzi taki moment, gdy układanka jest skończona. Seria czerwono-niebieskich klocuszków staje się sceną z 'Pięknej i Bestii' albo 'jesiennym krajobrazem z chmurami', widać wtedy sens każdego kawałeczka, widać jak pasuje do innych, jak bardzo był potrzebny.
Powyższa wizja, choć bardzo ładna :P, jest jednak nieco idylliczna. W życiu chyba bardzo często brakuje nam elementów układanki - nie było ich w pudełku, gdzieś się pogubiły, albo nigdy się nie znalazły. Patrzymy na końcu na ułożony obrazek, i dużej gimnastyki wymaga zauważenie w nim czegokolwiek. Spomiędzy miliona dziur nie sposób dopatrzeć się jakiegokolwiek sensu (przypadek skrajny), lub też brakuje jednego, kluczowego puzzla. Czasem byłby to kawałek mało ważny, fragment chmury gdzieś w rogu, a czasem mógłby być puzzlem kluczowym, nadającym sens układance. Wyjaśniłby on minę na twarzy Belli, opowiedział, co znajduje się na obrazkowym koszyku, lub pokazałby jednopuzzlowego niedźwiedzia w jesiennym lesie.
Porównanie można przełożyć na życie, i równocześnie palnąć truizm, że wszystko jest nam do jego budowania potrzebne. Radości, smutki, tęsknota, miłość, nerwy przed egzaminem na prawo jazdy, ognisko ze śpiewem przy gitarze, rozczarowanie bliską osobą i kartka świąteczna od koleżanki z daleka. Przypomniała mi się scena z 2 części 'Dziadów' z dziećmi szukającymi gorczycy - 'kto nie doznał goryczy ni razu, / ten nie dozna słodyczy w niebie.' Ułożona calutka układanka jest życiem pełnym wszystkiego, jest życiem osoby szukającej nauki i pogubionych puzzli w swoich codziennych doświadczeniach, próbującej nadać sens temu, co robi. Która w dodatku miała dużo szczęścia :P. Myślę, że to szalenie trudne, i jest mało osób, które przy ostatnim ziarenku klepsydry życia widzą cały obrazek. A jeśli jest to obrazek zachwycający - wtedy można umierać spokojnie ;).
Napisałem mega długi komentarz i skasował mi się przy publikowaniu. A teraz nie mam czasu go odtworzyć. Ale mm nadzieję że mi się uda potem :)
OdpowiedzUsuńJeeej, znam ten problem :P. No nic, czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńHej Asiu. Obiecałem, że napiszę i wiem, że trochę mnie z tym zeszło, ale jak sama wiesz życie bywa dziwne:)
OdpowiedzUsuńWiesz jak to jest, gdy człowiek w jednej chwili miał jakąś myśl a chwilę później kompletnie nie pamięta, jaka ona byłą. Kiedy czytałem ponownie ten post miałem właśnie coś takiego, wiem, że kiedy go czytałem za pierwszym razem miałem milion myśli a teraz powolutku musiałem je odtworzyć, Ale wydaje mi się, że udało mi się, chociaż w części odtworzyć w głowie tamten tok myślenia.
Chciałem Ci opowiedzeć jak ja widzę te puzzle:) Wielokrotnie w życiu czegoś szukałem kompletnie nie wiedząc, co to tak naprawdę ma być. Był to jakiś wałeczek układanki, który kompletni nie wiedziałem jak może wyglądać, bo z każdej strony był innego koloru a w środku był ważny szczegół. Są to takie kawałeczki, których człowiek szuka całe życie, takie nasze szczęście. Wiemy, że gdzieś jest, wyobrażamy sobie jak mogłoby w danej chwili wyglądać i bardzo go pragniemy. Ten jeden kawałek układanki, kiedy się znajduje przyćmiewa wszystkie inne dziury. One nie znikają, ale zaczynają być nieważne. Przez całe życie zbieramy małe kawałeczki układanki, uważam, że im jest ich więcej w zestawie tym życie jest piękniejsze. Mogą być puzzle dla dzieci z 5 elementami przedstawiające drobną scenkę albo puzzle o milionie małych kawałeczków. Gdzie niby każdy z osobna nic nie znaczy, ale wszystkie razem to przepiękny obraz. Wszystkie spotkania, rozmowy, każde słowo usłyszane lub wypowiedziane, każda myśl, przeżycie, osoba, obraz, piękno i brzydota, smutek i radość, narodziny i śmierć, miłość i odrzucenie składa się w jedną przepiękną całość. Całkowicie unikalną i niepowtarzalną te kawałeczki są tak drobne, że nikt nie jest w stanie ich podrobić. Ten obraz ma każdy z nas, a każdy kawałeczek jest w nim potrzebny. Dzięki jednemu kawałeczkowi dochodzimy do olejnego i kolejnego, bez tego pierwszego może nigdy nie odnaleźlibyśmy kolejnych.
Najdziwniejsze jest to, że czasami dostajemy klocuszki, których znaczenia kompletnie nie rozumiemy. Nie dość, że nie pasują mam do układanki, czasami mają zupełnie inny kształt i rozmiar niż inne. Wiemy, że są bardzo ważne, ale kompletnie nie widzimy dla nich zastosowania. Najlepsze jest, kiedy po latach nagle odkrywamy, że. To właśnie dzięki temu kawałeczkowi wszystko nabiera sensu w jednej chwili widźmy, że to właśnie on nadaje sen właśnie naszej układance.
Czasami przez lata szukamy jakiegoś zestawu kawałków gdzie wydaje nam się, że w tym miejscu powinno ich być tysiąc a tak naprawdę brakuje tam właśnie tego jednego kawałeczka, który po otrzymaniu odłożyliśmy na bok twierdząc, że to zupełnie inna układanka. Czasami dopiero po latach zauważamy, w nim sens i odkrywamy, że od samego początku był po prostu bezcenny.
Piszesz o klockach kolego niechcący przydepniętym a ja mam inny pomysł, Pomyśl o tym że każdy z nas układa swoją układankę w której jak się okazuje jest miliony dziur po prostu ciężko cokolwiek dostrzec a obok siedzi kto kogo układanka wcale nie wygląda lepiej brakuje wielu elementów jest kilka wepchniętych na siłę w jakieś miejsce które tam w ogóle nie pasuje. Stoimy przed tym obrazem i myślimy, że jest porostu beznadziejny, że gdzieś w tej życiowej zawierusze przez lata pogubiliśmy wszystko. Zrezygnowani odsuwamy od siebie ten obraz niechcący nakładając je na siebie i ze zdziwienie uważamy, że co prawda nie wszystkie, ale wiele kloców z jednego oraz jest integralną częścią drugiego i dopiero wtedy cała układanka nabiera sensu. Możemy wtedy albo pobiec szukać tych klocków, które już wiemy jak wyglądają albo porostu spróbować układać razem jeden obraz. Często jest to bardzo ciężkie, bo jest też ogromna pula klocków, który są w tych samych miejscach, ale wyglądają zupełnie inaczej i jest dylemat, który wybrać i czy upierać się, że to właśnie mój klocek powinien zostać czy pozwolić żeby został klocek tej drugiej osoby. Ale właśnie to jest według mnie najpiękniejsze w układaniu puzzli współpraca mimo tylu podziałów.
Tak na koniec cichłbym Ci powiedzieć, że wieżę w to, że jest ktoś, kto nie tylko dał nam zestaw puzzli, w którym nie brakuje ani kawałeczka, który jest najpiękniejszy i unikalny, który jest tylko nasz i tylko dla nas, ale i kiedy w życiowej zawierusze gubimy jakiś kawałeczek pomaga nam go odnaleźć. Często pokazując drogę do niego zupełnie innymi kawałkami. Dla niego najważniejszym jest abyśmy na końcu mogli stanąć przed obrazem, który on stworzył i abyśmy mogli zobaczyć jego piękno i Niego samego. Dla mnie to właśnie jest celem całej tej układanki. Często bardzo zagmatwanej gdzie nie jeden kawałek jest niejednoznaczny, kiedy go znajdujemy, a dopiero po czasie widzimy, że był on tylko ścieżką do tego, co mieliśmy odnaleźć.
OdpowiedzUsuńAsiu nie mam kompletnie pojęcia czy napisałem to, co wtedy. Czy coś zupełnie innego? Mam nadzieję, że dało się to czytać, bo jak zwykle nie czytałem tego, co napisałem. Chciałbym Ci życzyć, aby twoja układanka życia składała się z miliardów kawałeczków, takich najdrobniejszych jak ziarnko piasku. Wtedy każdy detal nawet ten najmniejszy jest wyraźny i cały obraz jest naprawdę barwny i piękny. Chciałbym Ci także życzyć abyś zrozumiała sens i miejsce każdego z kawałeczków, który dostałaś szczególnie tych najbardziej bez sensownych, które uważałaś, że są całkowicie niepotrzebne. Znalezienie sensu dla takiego kawałeczka bardzo pomaga w znalezieniu całości i taki kawałeczek znajduje swoje miejsce a nie jest zadrą, którą nie wiadomo gdzie dopasować. Niedawno odkryłem, że ten, który dał nam te układanki nas słucha i warto prosić o następny kawałek albo odnalezienie zagubionego:)
Pozdrawiam Cie Asiu
Ale się rozpisałem :) że nawet blog w całości nie chciał przyjąć :P mam nadzieję że da się to czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze raz :)