Z okazji niedzieli, moze niezbyt slonecznej, za to wolnej od pracy i innych obowiazkow, postanowilam wybrac sie na wycieczke urodzinowa. W tym celu poszlam rano na dworzec kolejowy, gdzie mila pani, obeznana w turystycznych atrakcjach okolicy sprzedala mi bilet. Wsiadlam do pociagu, i juz po 40 minutach wysiadlam na stacji 'Cambridge' ;).
Miasto jest bardzo ladne, choc powiedzialabym, ze niezbyt duze. Pelne zabytkow, turystow, college'ow (jestem przekonana, ze zle to napisalam), znowu turystow, sklepow, starych budynkow i wszystkiego tego, co zazwyczaj znajduje sie w miastach, do ktorych jakis fragment ludzkosci urzadza sobie pielgrzymki. Owym fragmentem sa wspomniani juz turysci (chce, zeby rzucali sie Wam na kazdym kroku w oczy, tak jak mi, choc bylam jedna z nich) oraz studenci. Obie grupy sa zainteresowane uczelniami wyzszymi, ktore, jak mi wyjasniono, ksztalca w kazdym wymarzonym kierunku (troche w tym moze przesady, powtarzam slowa pani w kasie Clare College). Wyobrazcie sobie miasto z kilkunastoma UJotami ;).
King's Colleage powstal w XV wieku, wyobrazcie sobie, gdy w Polsce zywe byly wspomnienia po Bitwie pod Grunwaldem, Henryk VI stwierdzil, ze warto byloby postawic szkole w Cambridge ;). Teren uczelni jest dostepny dla zwiedzajacych, za drobna oplata lub bez niej, jednak nie wolno wchodzic do budynkow, gdzie przez caly rok toczy sie zycie studentow i wykladowcow. Jednak najcenniejsze jest wspaniale uczucie, gdy z jednej strony widzi sie H&M ze swiecacym napisem SALE, obok tego czerwona budke telefoniczna a na horyzoncie zamek rodem ze sredniowiecza ;).
O Cambridge polecam poczytac sobie w internecie, tymczasem opowiem o kilku ciekawych rzeczach. Pierwsza z nich jest to, ze stalam sie szczesliwa posiadaczka karty do biblioteki z Cambridgeshire. By moc korzystac z dowolnego dobrodziejstwa tego przybytku nauki trzeba miec karte z wlasciwego hrabstwa. Okazuje sie, ze mozna ja otrzymac mieszkajac przez 2 miesiace zupelnie gdzie indziej, wystarcza wyrazic chec, na kazde trudne pytania (na przyklad o adres w Cambridge) odpowiadac 'not speaking English' (ktore nawiasem piszac pozyczylam od ludzi, z ktorymi mieszkam) i usmiechac sie lagodnie. Postanowienie na dzis: zgromadzic zestaw kart do biblioteki z kazdego hrabstwa ;)!
Ciekawa rzecza, ktora zapewnia miasto sa wycieczki lodka po miejscowej rzece. Przeplywa ona obok co najmniej 7 colleg'ow (tyle obejmuje 'rejs'), od strony ogrodow, co pozwala przyjrzec sie im z innej strony. Dzieki uprzejmosci Jeffa (studenta fizyki, jakiejs zwiazanej z kosmosem, nie pamietam dokladnej angielskiej nazwy), ktory sprzedal mi bilet 5 funtow taniej, wzielam udzial w takiej wyprawie, nazwanej 'puntingiem' (http://www.cambridgepunters.com/).
Juz nie przeczytam 2 raz, ani nie skoncze posta, mam minute. Bedzie, jak jest ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz