środa, 14 lipca 2010

ciag dalszy poniedzialku

... Dostalam przydzial na ogorki. Ucieszylo mnie to, poniewaz w calej mojej karierze te zielone, wazace okolo 400g i mierzace co najmniej 20 centymetrow warzywa zajmowaly zdecydowanie najwiecej miejsca. Maszyna do ich preparowania (biorac pod uwage caly proces powstawania szklarniowych ogorkow, to slowo najbardziej pasuje ;) ) zapewnia 7 stanowisk. Rano kazdy patrzy na przygotowana przez managera tabelke, by znalezc swoje miejsce; codziennie inne (i dobrze, bo nie bola rece). Przy swoim imieniu znalazlam enigmatyczne 'straightening cucumbers'. Prostowanie ogorkow, ktore nie kojarzylo mi sie z niczym sensownym, okazalo sie ukladaniem ich ladnie i prosto, tak, by mogly przejsc przez maszyne, oprocz tego wybieralam second class (o czym jeszcze kiedys napisze), i ogorki, ktore szly do ktojenia (Anglicy kupuja ogorki w porcjach, gdyby ktos nie mogl zuzyc calego. Porcja tez wazy okolo 350 g).

By to pokazac, opowiem, jak to dokladnie wyglada. Jest sobie piekna maszyna do ogorkow, ktorej zdjecia niestety nie moge znalezc w internecie (ale poszukam przy innej okazji), rzadzona przez roztropnego Lidera. Z jednej strony mezny i silny Sypiacy wrzuca na tasme ogorki w rozmiarze XL (sciete ze szklarni, ktora jest za rogiem, badz przywiezione z Holandii ;) ), po czym sa rozkladane i segregowane przez szybka i zwinna Panienka. maszyna obwija je w folie, naklejana jest naklejka z data waznosci, kodem kreskowym, i wszystkim innym niezbednym w dalszej karierze Ogorka, po czym ten wyjezdza na kolejna tasme, gdzie radosne, acz nieco spocone Zbierajace pakuja je do skrzynek. Te sa kladzione na palete przez pelnego energii Paletujacego, po czym usmiechniety pan Wozkowy zawozi palete na chlodnie, gzie czekaja na swoja kolej do Tesco, Asdy... . Czyz to nie piekna praca ;)?

1 komentarz: