sobota, 26 października 2013

Into the burrow

Ludzie, jak mądrzy by nie byli, w swoim życiu czasem lądują w sytuacji Alicji z Krainy Czarów. Nagle, często z własnej woli (choć w sposób cokolwiek nieplanowany), goniąc za białymi królikami, lub po prostu przez nieuwagę, wpadają do dziury. Tej z gatunku przestrzennych, głębokich, dających być może nawet poczucie komfortu lotu, lecz przede wszystkim dających wystarczająco dużo czasu, by pomyśleć, miast tylko nerwowo machać kończynami. Zanim jednak owo pierwszozdaniowe lądowanie się odbędzie, należy Alicji towarzyszyć w procesie spadania.

Na układ zamknięty dziura-człowiek w środku, w warunkach standardowych działa tylko siła ciążenia... (równa iloczynowi masy człowieka obciążonego wszystkimi swoimi problemami przez przyśpieszenie ziemskie zwiększone o ilość rzeczy do zrobienia przed wydarzeniem krytycznym podzielonych przez kwadrat czasu, który pozostał. Jednostka się zgadza) ...która jest wyrażona poniższym wzorem:


Aplikując do przykładu myśli niejakiego Newtona (lub z rzutu wektorów na oś y) widać, że ową złowieszczą siłę pasowałoby zrównoważyć. Nasuwa się też oczywisty wniosek, że im większa ona jest, tym trudniej człowiekowi ją pokonać i zabrać się za niespadanie.

Choć nie jest to regułą, człowiek jest jednak dość świadomy procesu zamiany energii potencjalnej na kinetyczną podczas lotu w dół. Wie, że spada i mu się ten stan zazwyczaj nie podoba. Podany problem można rozwiązać na dwa sposoby.

Pierwszym z nich jest po prostu dolecenie do końca dziury z nadzieją na miękkie lądowanie i talerz podejrzanych ciasteczek na dole. Jak wiemy Alicji się udało nie potłuc.

Jest także inny sposób na przebycie tej drogi. Widząc, że się spada, że nabiera się niebezpiecznej  prędkości, należy jakoś spowolnić ten proces. W tym celu dobrze jest łapać się (przypadkiem lub metodycznie) wystających korzeni, linek, półek, czy wszystkiego innego, co sobie w wyimaginowanej dziurze zaprojektujemy. Dotykając tego, obok czego przelatujemy mamy szansę zostawić w tym miejscu trochę dodatkowej masy, a także stracić nieco pędu. Zwolnić albo zrzucić z siebie ciężar.

W życiu nie jest łatwo wyciągnąć rękę, zakończyć jedną sprawę nim zacznie się kolejną. Zwłaszcza, gdy blisko do ziemi, a ręce zajęte są trzymaniem kilku srok. Trzeba zacząć od dzisiaj, nie od jutra. I po kolei kłaść gdzieś na półkach kamyki mniejszych czynności. 

2 komentarze:

  1. or maybe just imagine things in the whole hole and stuck to them - to not think about falling down? jo

    OdpowiedzUsuń
  2. but the hole isn't infinitely long i'm afraid - and the ground is a kind of purpose :)

    OdpowiedzUsuń