niedziela, 4 sierpnia 2013

Dress code

Jakoś tydzień przed przyjazdem do Anglii dotknął mnie problem dress code. Dotknął dosłownie, bo po szybkim myślowym przejrzeniu garderoby stwierdziłam, że choć na co dzień nie ubieram się niedbale, to jednak do poważnej pracy nie mam czego założyć. Rodzicielka, grzmiąc o dress codach i jak zawsze stojąc na straży zdrowego rozsądku, zarządziła wymianę koszul pamiętających czasy liceum, zakup nowych butów na obcasie i choć jednych spodni, które nie będą jeansami. Tak wyposażona ruszyłam do odległej dotąd krainy marynarek i krawatów skrywanych pod pomarańczową kamizelką odblaskową.

W firmie niewątpliwie obowiązuje dress code. Zauważyłam, że jest on przez niemal każdą jednostkę modyfikowany wedle własnych, aktualnych potrzeb :P. Na co dzień nikt nie spotyka się z klientami czy z innymi ludźmi z zewnątrz, nie ma więc potrzeby paradowania w garniturach i garsonkach, jednak biurowy charakter pozostaje. Co za tym idzie, większość mężczyzn zakłada  eleganckie spodnie i koszule, często (acz nie zawsze) wyprasowane, z czego przeważają te z długimi rękawami. Niektórzy noszą krawaty, ale na pewno ich założenie nie wiąże się z zajmowanym stanowiskiem. Jeśli chodzi o strój kobiecy (uwaga!, wraz ze mną w firmie jest tylko 6 kobiet, w różnym wieku), ograniczyłabym się do słów 'elegancki' i 'bez jeansów'.

Tu bowiem zaczyna się temat - panie przychodzą do biura ubrane w sposób bardzo urozmaicony. Nie widziałam chyba ani razu kobiety w spodniach 'w kantkę', tak samo jak nie widziałam żadnej we wspomnianych już jeansach. W większości nosi się do owych nieokreślonych spodni po prostu bluzkę z krótkim rękawem - może nie do końca ordynarny T-shirt, ale ja z moimi kołnierzykowymi nieśmiertelnymi strojami wychodzę przed szereg. Alternatywą do tego jest spódnica lub sukienka (bywa, że letnia), kolorowa albo krótka.

Tak utworzone zestawy ubraniowe napotykają różne przeszkody, przykładowo w postaci upałów, do których naród tysiąca bawarek nie jest przyzwyczajony. Panowie próbowali wdziewać koszule z krótkim rękawem, porzucono krawaty i (co ciekawe :P), objawili się prekursorzy podwiniętych nogawek w spodniach. W tym samym czasie, stojąca o niebo lepiej ładniejsza część firmy zakładała letnie sukienki, których za mało było albo na dole, albo na górze. Moją odpowiedzią było stworzenie zestawu - bluzka na ramiączkach i na to rozpinana koszula z kołnierzykiem (muszę przyznać, że było gorąco, a każdy kto mnie zna, wie, że bluzka na ramiączkach to moja ulubiona część garderoby) - co pozwalało w razie potrzeby szybko wyglądać w miarę profesjonalnie, a zostawiało swobodę, zwłaszcza w przerwie na lunch. Kilka dni po rozpoczęciu ankiety stwierdziłam, że mam dosyć (gorąca i przejmowania się) i spędziłam cały dzień w bluzce opisanej ankiecie.


Pomimo faktu, że wspomniane bluzki są raczej akceptowane u mnie (zwłaszcza w upały), cała sprawa zahacza o istotę dress codu. O ile przed podjęciem pracy myślałam o nim w kontekście profesjonalizmu 'na zewnątrz', gdy to firma chce się pokazać z jak najlepszej strony klientom, tak teraz zaczęłam dostrzegać jego wewnętrzny sens. Wiem, że do wielu ten argument nie przemawia, ale jest bardzo 'mój' - ubierając się elegancko do pracy, nadajemy jej znaczenia, pokazujemy, że jest dla nas ważna, a przy tym tworzymy związek: wyglądamy dobrze - pracujemy dobrze (a przynajmniej się staramy :P). Napisane wygląda to strasznie głupio :P, jednak czuję, że ma to sens. Przykładowo nałożenie butów na obcasie i czerwonej szminki niesamowicie dodaje pewności siebie, jakby po prostu szminka nie szła w parze z byciem szarą myszką.

Drugim ważnym aspektem jest szacunek dla kolegów z pracy. Pomijając sam fakt wspólnej pracy kobiet i mężczyzn i powstające w związku z tym kwestie natury obyczajowej, ubieramy się ładnie dla siebie nawzajem. Staramy się dla innych, poświęcamy im nieco swojego komfortu, a otrzymujemy schludne otoczenie i kolejną rzecz, która jednoczy ludzi.

Nie wiem, czy tym tematem nie dzielę za bardzo włosa na czworo, po prostu mi się luźno pisało :P. Nie jestem zbytnio za restrykcyjnym sposobem ubierania się do pracy, zwłaszcza, jeżeli nie stosowanie się do niego (przypadkowe lub nieco celowe) powoduje niechęć otoczenia. Wiadomo - ubranie powinno być czyste i wyprasowane, ale kolor, długość (w granicach zdrowego rozsądku) czy obecność krawata nie wpływają na mój odbiór bliźniego.

Żadna dziewczyna nie nakłada rajstop do spódnicy, a mężczyźni pracujący w biurach, ale odpowiedzialni za fabrykę przychodzą w zwykłych koszulkach. Żyj i daj żyć innym ;).

Nadal zapraszam do ankiety.

2 komentarze:

  1. Dress code to fajny temat. Piszesz o szacunku do wspolpracownikow i o pieknie otoczenia, ale czyz nie bardziej produktywny jest pracownik ubrany swobodnie? Oczywiscie przy klientach i kontrahentach trzeba wyglądać profesjonalnie, ale w takim zwyklym dniu...
    Pochwale Ci sie ze bylem na rozmowie kwalifikacyjnej w pewnej informatycznej firmie na C, poszedlem w garniturze, przywital mnie szef działu ubrany w krotkie gacie i sandaly, wokol wszyscy ubrani podobnie luzno. Bardzo spodobal mi sie fakt że w wypadku powodzenia mojej rekrutacji o ktorej dowiem sie za tydzien, nie bede musial wymieniac garderoby, a w pracy bede sie czul wygodnie i swobodnie.

    3mam qciuki za magisterke
    grw

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tym, co już wcześniej napisałam, nie wydaje mi się, żeby założenie marynarki pod kolor sprzyjało efektywności w pracy :P. Tak samo nie twierdzę, że krawat (którego nigdy nie nosiłam, więc nic mi do tego :P), czy buty na obcasie wybitnie przeszkadzają. Dużo zależy od firmy (w mojej jest całkiem normalnie), jeśli u Ciebie akceptują dowolne stroje, to tylko się cieszyć :).

    Sama wolę się ubrać 'ładnie' (chociaż bez przesady) - to trochę tak, że elegancki strój dodatkowo podkreśla wagę tej strefy życia, określa naszą w niej rolę. Chyba najłatwiej napisać, że strój powinien być 'odpowiedni', co pewnie odpowiada sumie zbiorów 'schludne' i 'przyzwoite' :P.

    OdpowiedzUsuń