Jestem trochę zmęczona (więc nie będzie ładnych, literackich ceregieli), a chciałam bardzo opowiedzieć o tym, co zwiedzałam przez ostatnie dwa dni ;). Zwiedzanie było bardzo fajne, bo nie dość, że w godzinach pracy, to jeszcze towarzystwo i miejsca były naprawdę ciekawe.
Sam pomysł różnorakich wycieczek (dzisiaj była moja czwarta, jeśli liczyć zwiedzanie Somercotes, które widzę z okna pokoju :) ) wziął się trochę z mojego powodu - raz, że John chyba dostał nakaz wtajemniczania mnie we wszystko, co może być ciekawe dla praktykantki (poza tym sam też jest zdania, że wszystko się w życiu przydaje, zwłaszcza wiedza na temat produkcji tego, co trzeba potem projektować :P), a dwa, że widział moje żywe zainteresowanie wcześniejszymi wycieczkami, i na wypalone nieco bezmyślnie pytanie 'czy są tu jeszcze jakieś fajne zakłady produkcyjne?' obiecał coś zorganizować. Dodatkowo okoliczności motywowały, gdyż Sam także mało w swoim życiu widział, za tydzień z kawałkiem mnie już nie będzie (i Sama też, bo ma 2 tygodnie urlopu :P), a niejaki Mark (bądź Matt) intensywnie dopytywał się o moje wrażenia. Zatem przez dwa ostatnie dni byłam z Johnem i Samem na zwiedzaniu zakładów produkcyjnych - wczoraj byliśmy w Hams Hall, gdzie produkowane są bloczki z betonu komórkowego, a dzisiaj odwiedziliśmy wytwórnię cegieł w Measham ;).
Ubierając się wczoraj do pracy, zapinając białą bluzkę, stojąc w butach na obcasach przed lustrem i malując rzęsy, czułam się bardzo dorosła. Wygląd - nie dziewczyny goniącej z plecakiem na zajęcia, ale młodej kobiety, która ma umówioną wizytę w innym mieście - zadania i decyzje przed którymi już staję - ...? Nie wiem czemu akurat wtedy mnie to dopadło, ale wrażenie 24 lat było piorunujące.
Obie wycieczki były bardzo ciekawe, i obejmowały dokładne zwiedzanie i oglądanie fabryk, plus niewielki wstęp teoretyczny. Nie wgłębiając się bardzo w temat - jeśli chodzi o beton komórkowy dowiedziałam się, że mieszanka wyposażona w pastę aluminiową (lub cynkową, ale u nas jest aluminiowa) rośnie w formach jak ciasto - dosłownie ;). Reakcja owej pasty z m.in. Ca(OH)2 prowadzi do powstania wodoru, który to tworzy malownicze pory w produkcie - nie wiedziałam tego wcześniej. Cegły natomiast zadziwiły mnie różnorodnością kolorów i tym, że tworzy się je właściwie bez żadnych dodatków chemicznych :P, za to wykorzystując redukujące właściwości węgla.
Śmiesznym jest, że wycieczki są jak najbardziej oficjalne, wobec czego latamy wszędzie 'na galowo', ale jednocześnie z zachowaniem zasad BHP. Odpowiada to butom przystosowanym do forkliftów założonym do eleganckich spodni, pomarańczowej kamizelce, z której wystają rękawy wyprasowanej koszuli lub mojej białej bluzki, okularom ochronnym i kaskowi, z którego wychodzi warkocz lub koński ogon. A w biznesie się kurzy :P. Dzisiaj, po cegielni, cali byliśmy pomarańczowi :P).
Zostawiając jednak chemię, nadal uważam, że jedna porządna wycieczka nauczyła mnie o wiele więcej niż 15 godzin laborek z materiałów budowlanych. Nie wykluczam, że owe 15 godzin wpatrywania się w piknometr (a raczej w nudną prezentację na jego temat) było mi potrzebne, do odpowiedniego i świadomego patrzenia dzisiaj.
Z cyklu 'wiedza bezużyteczna' - oglądaliśmy maszyny do badania wytrzymałości na zginanie. Pamięta ktoś z budowlańców rozstaw wałeczków na których ustawia się próbkę :P? Przez głupi nakaz uczenia się rozstawów, wymiarów, wzorów, ucieka dużo ważnych rzeczy - jak chociażby kształt samej maszyny, czy to, że w czymś takim bada się 'wytrzymałość na zginanie'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz