czwartek, 1 sierpnia 2013

półmetek

To zabrzmi jak narzekanie, ale naprawdę czuję się zmęczona ostatnio. Może to niedobór magnezu, może tutejsza woda, może za mało ń, ś, ż i ą słyszę dookoła, a może po prostu coś mnie przerasta, więc organizm, zamiast pchać się przez mechaniczne chaszcze woli utorować drogę do łóżka. Przejdzie mi, to pewne, ale zabieranie się za budynek jest ponad moje siły - dosłownie. Okrąglutkie (otyłe bądź opuchnięte) neurony nie chcą gromadzić się przy problemie bardziej skomplikowanym niż gotowanie, a tu i praca i dom nastręcza im strawy.

W pracy mamy z Samem ciekawie - John jest na urlopie, i wiele osób nie ma do kogo zgłaszać swoich budowlanych bolączek. Formalnie 'zastępcą' jest Sam, którego doświadczenia zawodowe są jeszcze w czasie przyszłym, i zwracanie się do niego (czyli do nas nota bene) w sprawach problemowych (zwłaszcza przez osoby pracujące w firmie kilka lat) jest nieco śmieszne. Podejrzewamy, że drugi oddział firmy (zgłaszający problemy) robi sobie z nas żarty wysyłając zapytania o momenty w belce wolnopodpartej od siły skupionej, albo o zbrojenie 13-centymetrowego wspornika - nad czym siedzimy z pół godziny szukając podstępu albo przypadku szczególnego :P.

W domu natomiast modne stały sie tematy religijne i polityczne. Na te drugie pojęcia nie zielonego mam (zwłaszcza w kontekście Wielkiej Brytanii występującej z UE, i Chorwacji doń wstępującej), a okazuje się, że i pierwsze nie są do końca przyjemnymi. Najwięcej czasu spędzam z Zameerem i Stewartem, co czyni z nas niezastąpiony zestaw dyskusyjny - pytającego o podstawę wiary, mało gorliwego muzułmanina, który zdaje się dobrze znać biblię, ateistę, który ma wszystko religijne gdzieś, choć idea potwora spaghetti do niego nie przemawia, i katolicką panienkę, postrzeganą jako ultrareligijną z powodu latania co niedzielę do tutejszego kościoła, a która chyba nie zna podstaw swojej religii.

Jest w niej bowiem wiele rzeczy, o które nikt się woli nie pytać - może by nie otrzymać odpowiedzi, która jeszcze bardziej wzburzy człowiekiem? Obojętne, czy będzie to 'nie wiem, tego nie da się poznać', czy czymś sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem, czy wypowiedzią nakazującą ślepe oddanie się wierze. Jeśli by ktoś miał gotową, przemyślaną odpowiedź na pytanie 'dlaczego Bóg pozwala na głód w Afryce?', 'dlaczego pozwala na to, by 2-letnie dzieci umierały na wirusa HIV?' i podobne proszę, podzielcie się. Bo daję słowo, że ja nie wiem.

Zapraszam do nowej ankiety :).

PS Jeszcze jako post scriptum - coś, co mnie bardzo zdziwiło. Ludzie z którymi tu przebywam (niekoniecznie ci z domu) traktują darwinizm i teorię ewolucji jako jedno z hmm, jedno z wierzeń? Nie uważają, że to prawda objawiona nauką i statystyką, tylko alternatywa Adama i Ewy.

2 komentarze:

  1. "Darwinizm i teoria ewolucji" nie jest do końca potwierdzona nauką i statystyką. To nie jest dziedzina którą można w ten sposób potwierdzić. Nie powinno Cię to dziwić.
    n

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba bym się mniej dziwiła, gdyby w nią po prostu nie wierzyli - z powodu braku wystarczających dowodów, dziur w rozumowaniu itp. Dla mnie to jednak teoria naukowa (być może za długo siedziałam w szkole), a przynajmniej bardziej naukowa niż jakakolwiek religia (nie umniejszając ich znaczenia). W związku z tym dziwne wydawało mi się umieszczanie ich w jednym szeregu :P.

    Dlaczego uważasz, że nie da się potwierdzić ewolucjonizmu naukowo? Pozdrawiam tak w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń