niedziela, 26 maja 2013

Majówka Bałkanówka

Cześć i czołem Moi Mili,

W końcu zamieszczam krótki opis wyjazdu majowego - krótki, bo będą za niego robiły zdjęcia (kliknijcie, żeby przejść do albumu) i notatki (o nich za chwilkę). Nie jestem w stanie wymyślić lepszego i ciekawszego opisu naszego wyjazdu, będzie mało treściwie, za to bardziej obrazowo.

Do zdjęć przysługuje plik wordowski z ciekawymi notatkami. W podróży mieliśmy zeszyt, gdzie zapisywaliśmy główne wydarzenia i nasze spostrzeżenia - a przynajmniej te dotyczące najbliższego otoczenia, czyli samochodu, w którym jechałam. Brawa za przepisanie należą się Karo :). Autorów było zdaje się 6, występowali niezmiernie wymiennie, natomiast większość tekstów jest Karo, Sylwii bądź moja. (patrząc teraz do pliku, widzę, że jest trochę inny układ, niż na kompie. Jest trochę brzydko, ale nie wiem, jak to poprawić inaczej, niż metodą prób i błędów z ciągłym uploadowaniem na nowo. Niech zostanie tak ;) ).  Jest nieco dziwnie i niestety nieprzystępnie napisany, jednak jakby ktoś chciał poczytać, gorąco zapraszam. Dla nas, w takiej formie w jakiej jest teraz, jest to niesamowita pamiątka po wspaniałych chwilach. Było świetnie :).


czwartek, 23 maja 2013

Jak dobrze nam zdobywać góry...

Dzisiaj będzie banalnie, ale za to z rysunkami :).

W życiu zdarzają się najrozmaitsze sytuacje. Co sekundę świat ma do wyboru tysiące możliwości, które układają się w to, co się z nami dzieje. Silnia rośnie bardzo szybko. 

Na potrzeby chwili, wyobraźmy sobie, że jesteśmy w górach. Idziemy przed siebie, mijamy wspaniałe widoki, ciepły wiatr rozwiewa nam włosy, ale przed nami jest jeden, ogromny szczyt. Jeśli czasem trafimy na późne popołudnie, słońce będzie nisko. Chyląc się ku zachodowi, wieszcząc noc, rzuca długie cienie od wszystkiego, co stanie na drodze (której czas przebycia jest najkrótszy) jego promieniom. Gdy tylko opadnie wystarczająco nisko - schowa się za górę, czyli znajdziemy się w jej cieniu. Bez ciepłego światła, choć naturą rzeczy świadomi jego istnienia.


Może też się zdarzyć inna sytuacja. Wstaniemy rano, by wybrać się w góry, do wspomnianych pejzaży i wiatru, pójdziemy przed siebie. Celem i widokiem będą jasno oświetlone doliny, wspaniałe szczyty, nasłonecznione zbocza. Idyllę zaburzają jednak niepokojące uczucia i dotkliwe zimno - jeśli i góra i wschód są za nami, znowu znajdujemy się w cieniu. Tutaj jednak tylko kilka kroków (lub kilka minut) dzieli nas od ciepłych, kojących promieni.



Założony model, (całe szczęście) nie przewiduje słońca równocześnie słońca ze wschodu i zachodu, i nawet przy złożonym rozstawie gór nie grozi nam zaciemnienie z dwóch stron. Wydaje mi się, że to całkiem dobry wniosek :). Poza tym, gdzie byśmy nie stali, zawsze widać jakieś oświetlone fragmenty krajobrazu - i to ku nim warto kierować wzrok (i aparat - pewnie dobry kontrast). Mam cichą nadzieję być na wschodzie :).

Dobranoc ;)

środa, 22 maja 2013

Zwierzątka świata

W tym semestrze, jak już pisałam, chodzę się zajmować dziećmi. Właściwie to odbieram Hanię z przedszkola, i uczę Ninę matematyki. Czasem wymyślam dziewczynom różne gry. Jedną z ulubionych zabaw 6-letniej Hani jest zgadywanie zwierząt. Na zmianę wymyślamy zwierzę, a druga osoba ma przy pomocy pytań, na które odpowiada się tak/nie zgadnąć, o jakie zwierzę chodzi. Byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie stopień opanowania fauny przez Hanię.

-No dobrze, czy to zwierzę potrafi latać? - zadała dość rzeczowe pytanie autorka bloga.
-Tak.
-Czy to zwierzę mieszka w Polsce?
-Niee!
-Hmm, a może to papuga?
-Nie papuga. - odpowiedziało dziecię z długimi rzęsami i pogardą w głosie.
-A czy to jest zwierzę egzotyczne?
-A co to znaczy 'egzotyczne'?
-Takie, które nie jest normalne dla ciebie, które się kojarzy z podróżami i ciepłymi krajami.
-Ahaaa. No to jest egzotyczne.
-Hmm - w myśli szybki przegląd ptactwa egzotycznego - więc może to flaming?
-Nie, też nie flaming.
-Czy to zwierzątko jest brązowe?
-Nie, jest różowo zielone.
-(no to co, jak nie flaming?) Czy to jest duży motyl?
-Niee!! - irytacja narasta - Przecież mamy w Polsce motyle.
-Eee, kormoran?
-Kormorany są czarne, na pewno nie różowo-zielone.
-Hmm, to już nie wiem.
-Taki mały ptak...
-Koliber!


http://www.ptaki.biz/ptaki/koliber-onkile.jpeg

 Kiedyś, w podobny sposób, po wielu próbach zgadłam leoparda. Hania jest mistrzem zwierząt, oburzeniem reaguje na próbę strzelenia zwierzątkiem z sawanny, gdy wiem, że szukane powinno żyć w lecie równikowym. Dzieci są niesamowite, momentami się zastanawiam, czy by jej nie przynieść książki z fizyki.

środa, 15 maja 2013

Armagedon majowy

Hulaj duszo, piekła nie ma! Albo jest gdzieś, na końcu drogi, którą wszyscy powoli idziemy, z której nie ma innego zejścia, i z której z całego serca nie chcemy zbaczać. Przed przekroczeniem progu mety ubiorą nas w czarne szaty, dadzą śmieszny kapelusik na głowę i każą przez 3 godziny się denerwować i prężyć neurony. Podpiszemy cyrograf dorosłości krwistymi 'mgr' i niebo wolności będziemy oglądać zza krat zbrojenia i oparów smogu. Przynajmniej w wersji pesymistycznej :P.

Hulaj duszo, piekła nie ma!, bawimy się zatem niejuwenaliowo juwenaliami. Wino węgierskie przelewa się z butelki, (nie wiem od jak dawna) nikt nawet nie szuka kieliszków czy szklanek. Energy viva forever! Ognisko w weekend, kawa, grille, karaoke. Chce się żyć nie biegnąc po strzałce czasu, rozdzielać dni na minuty i każdy ekstrahować. Zgromadzić fiolki z twarzami, miejscami, dźwiękami, zapachami - zanim wszystkie trafią do jednego, juwenaliowego kociołka.

Hulaj duszo, piekła nie ma! Mathcady się kurzą, mosty nie ruszają, diagnostyki kuleją, profesor K. siwy jak zawsze. Abaqus ma staż na kompie liczony w dniach ledwie, chyłkiem przemykam 3 piętrem, by pani promotor się w oczy nie rzucać. Motywacje poszły w melanż (wraz z moją legitymacją studencką), na próżno ich szukać i wypatrywać. Myśli biegną za szybko w stosunku do autocada 2013. Pokarano mnie ceownikiem C150.

Hulaj duszo, piekła nie ma!, choć dusza coraz cięższa (od słonej wody, w morzu się pływało), do tańca się porywa, muzykę słyszy zewsząd. Byleby nie spaść, byle nie roztłuc - woda wyparuje powoli, a w halicie zostaną najpiękniejsze wspomnienia, dostępne 24/7, do polizania.

...


(Pod Mostarem spaliśmy na szczycie wspinaczkowej drogi krzyżowej. Widok z noclegu.)

czwartek, 9 maja 2013

Wielki powrót

Wróciliśmy :))!!! Co prawda już kilka dni temu (dokładnie w poniedziałek o 4 rano), i zdążyliśmy się nieco powymieniać zdjęciami, poopowiadać zaciekawionemu tłumowi przygody, porozdzielać magnesy i poświecić opalenizną), ale post powycieczkowy będzie dopiero za kilka dni. Jedno tylko napiszę - było ŚWIETNIE, uwielbiam wyjazdy grupowe w ciekawe miejsca :).

Teraz tylko kilka linijek, mało opisowych, ale i tak zapraszam :).

Jechaliśmy, długo jechaliśmy. Droga jest bardzo przyjemnym elementem podróży. Nie mówię o kilkugodzinnym siedzeniu w 5 osób w aucie, o piciu różnorakich rzeczy, o śpiewaniu i opowiadaniu historii z życia Przemka, ale o drodze do przodu, z krajobrazami na lewo i prawo (chociaż po lewej zawadzały zazwyczaj czyjeś włosy :P). Opowiadam o drodze do obcych miast, obcych gór, obcych wybrzeży, obcych światów, na które nabiera się nieustannie ochoty. Na podróż gdzieś - gdzieś, gdzie będzie nowe nieznane. Gdzie nie będzie trzeba myśleć o problemach, o czymś bardziej skomplikowanym niż naprawianie garnka gumą do żucia, gdzie się zostanie tylko chwilę o długości odpowiedniej. Gdzie chleb smakuje inaczej, ludzie układają język w inne dźwięki, gdzie jest tylko słońce, morze i gwiazdy pod nieco innym kątem. Ludzie są stworzeni do podróżowania.