Byłam wczoraj chwilkę na urodzinach Hejek - koleżanek z akademika, chociaż to za duże słowo, bo ich prawie nie znam. Dostały ode mnie tulipany z papieru - podoba mi się idea robienia origami na urodziny.
Rano wstałam chętnie, za to na laborkach było mi słabo - 3 godziny w okolicach dygestorium. Pan laborant to Michał, pani od ćwiczeń - Marta. Powiedziałam, że nie widzę różnicy między substytucją nukleofilową a elektrofilową i muszę pisać w przyszły piątek kartkówkę, chociaż ją zdałam.
Aga oddała moje sprawozdania z konstrukcji metalowych. Źle narysowałam dwuteownik, ale pan lubi osoby studiujące 2 kierunki (pod warunkiem, że nie są zarządzaniem), i ocenił mi je na 5.
Nie pojechałam dzisiaj do domu. Autobusy podobno nie jeździły, busy miały nieziemskie opóźnienia. Zima. Właściwie bardziej śnieg niż zima, chociaż nie pamiętam żadnych problemów w poprzednich latach. Pojadę za tydzień, chociaż trochę mi to źle naukowo wypadnie.
Upiekłam za to ciastka owsiane. Wyszły dobre, wszyscy się cieszyli. Do tej pory (godzina 21)przez myśl mi nie przeszło, że mogłam dzisiaj pójść na spotkanie z Wiosny do szkoły. I tak nie jechałam do domu.
Nie jadłam obiadu - płatki owsiane są niezwykle zapychające - polecam, jeśli ktoś chce się odchudzać.
Politechnika oszczędza na stypendiach naukowych - będę dostawała jeszcze 90 zł mniej, za to o 30 zł wzrosło socjalne.
Zobaczyć, że ktoś się boi, to jakby dostrzec w nim człowieka. Nie wolno tylko przesadzać ;).
Oglądałam jakieś urywki 'mam talent'. Jolene brzmiała naprawdę ładnie.
Jak wszystko się uda, jadę jutro na basen. Przydałoby się też kupić buty zimowe.
Bilans dnia: za dużo na minus.
Starosta grupy 5 zebrał dla mnie dużo pieniędzy na Szlachetną Paczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz