środa, 15 maja 2013

Armagedon majowy

Hulaj duszo, piekła nie ma! Albo jest gdzieś, na końcu drogi, którą wszyscy powoli idziemy, z której nie ma innego zejścia, i z której z całego serca nie chcemy zbaczać. Przed przekroczeniem progu mety ubiorą nas w czarne szaty, dadzą śmieszny kapelusik na głowę i każą przez 3 godziny się denerwować i prężyć neurony. Podpiszemy cyrograf dorosłości krwistymi 'mgr' i niebo wolności będziemy oglądać zza krat zbrojenia i oparów smogu. Przynajmniej w wersji pesymistycznej :P.

Hulaj duszo, piekła nie ma!, bawimy się zatem niejuwenaliowo juwenaliami. Wino węgierskie przelewa się z butelki, (nie wiem od jak dawna) nikt nawet nie szuka kieliszków czy szklanek. Energy viva forever! Ognisko w weekend, kawa, grille, karaoke. Chce się żyć nie biegnąc po strzałce czasu, rozdzielać dni na minuty i każdy ekstrahować. Zgromadzić fiolki z twarzami, miejscami, dźwiękami, zapachami - zanim wszystkie trafią do jednego, juwenaliowego kociołka.

Hulaj duszo, piekła nie ma! Mathcady się kurzą, mosty nie ruszają, diagnostyki kuleją, profesor K. siwy jak zawsze. Abaqus ma staż na kompie liczony w dniach ledwie, chyłkiem przemykam 3 piętrem, by pani promotor się w oczy nie rzucać. Motywacje poszły w melanż (wraz z moją legitymacją studencką), na próżno ich szukać i wypatrywać. Myśli biegną za szybko w stosunku do autocada 2013. Pokarano mnie ceownikiem C150.

Hulaj duszo, piekła nie ma!, choć dusza coraz cięższa (od słonej wody, w morzu się pływało), do tańca się porywa, muzykę słyszy zewsząd. Byleby nie spaść, byle nie roztłuc - woda wyparuje powoli, a w halicie zostaną najpiękniejsze wspomnienia, dostępne 24/7, do polizania.

...


(Pod Mostarem spaliśmy na szczycie wspinaczkowej drogi krzyżowej. Widok z noclegu.)

2 komentarze:

  1. Nie wiem do końca co jest czynnikiem >blokującym< działania mające na celu rozsmakowanie się w życiu (jeśli to jest widmo piekła, kij z tym ;)). W każdym razie dobrze, że przychodzi czas, w którym się świadomie gromadzi wspomnienia, się chwile pochłania wszystkimi zmysłami i samemu sobie funduje się niespodzianki. :)
    Mostar i nocleg tamże: <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem po staremu - brak odwagi i jakaś taka przezorność przyszłościowa. Jesteśmy tak trochę nauczeni umiaru po prostu, i często niezbyt dobrze się na tym wychodzi. W końcu mówi się, że żałuje się nie tego, co się zrobiło, ale tego, że się czegoś nie zrobiło :P.

    Jeśli chodzi o noclegi z niespodzianką, gdy obudziliśmy się pod Banja Luką, okazało się, że zaraz obok jest cmentarz ;) (w środku nocy nie wszystko widać :P).

    OdpowiedzUsuń