poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Oxford

Jak już pewnie znaczna większość wie, niedawno (czyli 21 lipca) byłam na wycieczce w Oxfordzie :). Wyjazd był poniekąd urodzinowy (trzeba było jakoś nazwać powód do wydawania pieniędzy :P), i nie wiem, jaki pretekst znajdę dla drugiego, który mnie kusi. Ale póki co, opowiem Wam o Oxfordzie ;).

Oxford był oczywistym następstwem wyjazdu do Cambridge. Wycieczka była bardziej zorganizowana, gdyż na dworzec kolejowy wybrałam się już dzień wcześniej - by zapytać o cenę biletu (nawiasem pisząc, taniej się lata ryanairem do Polski) i ewentualne możliwości ciekawych wyjazdów. Przeczytałam wcześniej przewodnik po mieście (link w zdjęciach), z którego nie zapamiętałam oczywiście nic, i o 7 rano ruszyłam na dworzec kolejowy w Harlow ;).

Do Oxfordu jechało się przez Londyn (przesiadka na metro i kolejny pociąg, dodatkowe atrakcje ;) ), Slough (miasto podobno pełne ludzi z Europy Wschodniej) i Reading (ładna nazwa) - łącznie z dwie godziny dojazdu. Oxford jest ładnym miastem (chyba żadna niespodzianka), co czyni go również miastem bardzo atrakcyjnym dla turystów. Nie ma szans zwiedzić go w jeden dzień, to czas za krótki nawet na dokładne obejrzenie budynków i ich przyległości z zewnątrz. Na miejscu warto rozejrzeć się za ludźmi, którzy oferują darmowe oprowadzanie i opowiadają o osobliwościach starówki. Istnieje też bardziej oficjalna wersja wycieczek, już płatna, i zapewniająca bilety wstępu do niektórych collegów (jak to odmieniać?). W każdym razie, na wspomniane hordy Chińczyków z aparatami miasto jest przygotowane.

Nieco bardziej szczegółowy (ale i tak nie nadający się za bardzo do niczego) opis miasta znajduje się pod zdjęciami. Chciałam jeszcze napisać, że udało mi się trafić na ciekawe oprowadzanie po Merton College. Grupa turystyczna liczyła wraz ze mną 3 osoby, jednak pozostałe dwie stwierdziły, że śpieszą się na pociąg i sobie poszły w połowie. Zostałam więc sama z energiczną i niezrażoną niczym przewodniczką, która bardzo dużo mi poopowiadała. Zwiedzanie z przewodnikiem to ostatnio mój ulubiony element wycieczek, zwłaszcza, jak trafię na kogoś z pięknym, miejscowym akcentem (ideałem jest pan z Eton). Poszłam też do miejskiej biblioteki, by założyć sobie kartę z Oxfordshire (mam już z 4 hrabstw :]) - dodam potem zdjęcia. Lubię jeździć na wycieczki ;).



Jutro dowiem się, na jakiej maszynie pracuję przez najbliższe 2 tygodnie. Tymczasem warzę piwo... . Gdyby ktoś wiedział, jak jest to przysłowie po angielsku, proszę o kontakt (chociaż w sumie nie wiem, czemu sobie w google nie wpiszę). Wszystkim życzę udanego tygodnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz