wtorek, 14 sierpnia 2012

Kapelusz

Miałam na ten temat pisać już kiedyś, ale zabrakło mi czasu, więc wiadomością podzieliłam się z jedną osobą mailowo (potem z innymi też, nieco mniej rozwlekle).

Są takie rzeczy, które mają specjalne znaczenie. Miałam w ręce niedawno angielską książkę, która zaczęła się opisem, jak chłopcy stają się mężczyznami. Otóż taki młodzieniec udawał się na Wyspę Chłopców, gdzie w ciągu 30 dni musiał wybudować canoe, by wrócić do domu. Zabierał ze sobą tylko nóż, jednak szybko okazywało się, że wcześniejsi mężczyźni zostawili na wyspie siekierę i młotek, oraz napis 'człowiek pomaga człowiekowi'. Dzisiaj nie piszę o pomocy, ale o rzeczach, które są dla nas jakąś granicą na drodze ku dorosłości (tak generalnie myślę, że dorośli ludzie na ogół mają już odchowane wnuki ;) ).

Otóż - na 23 urodziny kupiłam sobie także kapelusz (także, bo zasadniczym prezentem był Oxford. Jednak fajnie mieć urodziny na wakacjach ;) ). Jest biały, nieduży, zrobiony z materiału 'paper straw' (jak metka wskazuje), i ma dookoła jasną wstążkę w kwiatowe wzory. Zawsze, odkąd pamiętam, chciałam mieć kapelusz. Nie było z tym łatwo, bo jednocześnie skądś wzięło mi się przekonanie, że do kapelusza trzeba dorosnąć. To nie biustonosz, ale kapelusz właśnie był dla dziewczynki Asi wyznacznikiem tego, co dorosłe - wiedziałam, że gdy nadejdzie Właściwa Pora, kupię sobie jeden i będę go nosiła z naturalnością i powagą. Teraz trochę przesadziłam z ubarwianiem opisów, ale naprawdę coś w tym stylu czułam :P - że kapelusz kiedyś stanie się moim udziałem, ale jeszcze trochę czasu do niego mam :P.

Wbrew wszystkiemu (także stereotypom Angielek), nie nosi się tutaj kapeluszy - przynajmniej nie bardziej niż w Polsce, poza tym przodują mężczyźni - w stylowych nakryciach głów, które nie zaliczają się do grupy letnich, czy plażowych. W związku z tym, ja w moim wyróżniam się z tłumu - i są momenty, gdy mi to nie przeszkadza. Ubieram go z resztą rzadko, czasem do sklepu, no i oczywiście nad morze :D (zdjęcia wkrótce). No i w domu :P. Lubię kapelusze.


2 komentarze:

  1. Książka to "Nation" Pratchetta? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, naprawdę ładnie ;). Ten kawałek pewnie nie jest jakoś bardzo istotny w całej książce, więc tym bardziej plus za spostrzegawczość i pamięć ;). A ja i tak nie wyszła wiele dalej, bo biblioteka się upominała, i musiałam ją oddać. Kiedyś jeszcze się dorwę ;).

    OdpowiedzUsuń