Zaczęłam pisać posta w busie, wracając do Krakowa - zdarza mi się to bardzo rzadko (wyciąganie laptopa w dowolnym pojeździe, zwłaszcza przepełnionym ludźmi), jednak dzisiaj stwierdziłam, że bardzo mi to zaoszczędzi czas w akademiku, a i może dojdę do jakichś odkrywczych wniosków. Z pisania wyszło mi opowiadanie o tym, co widać za oknem (pan kierowca chciał bardzo uniknąć korków (albo może zbrzydła mu obwodnica tarnowska) i wymyślił trasę, jakiej chyba nikt prócz niego nie widział). Był też spory fragment o ciężkiej torbie (daję słowo, do samolotu by mi jej nie wzięli), i o busach, które potrafią zaskoczyć swoją wielkością. Dojechałam po lekko ponad 4 godzinach, czas w normie ;).
Tak czy inaczej, wstępu (2 strony worda; potem oczy mi się zaczęły zamykać, i nawet książka nic na to nie zdołała poradzić) nijak nie mogę dopasować do tematyki seksu przedmałżeńskiego. Może więc zgodnie z obietnicą napiszę, skąd mi się wzięło takie pytanie (pewnie dość nietypowe w skali moich ankiet). Otóż mam od niedawna kolegę - Grawcia, którego reszta akademika znała od października, a ja od momentu przyjazdu z Francji. Grawciu jest osobą bardzo bezpośrednią, o mocnych i szeroko głoszonych poglądach, poza tym szybko się przystosował do naszego towarzystwa, a i ja nie miałam problemu z jego polubieniem. Podczas jednej z marcowych imprez (urodzin Kózki, o ile dobrze pamiętam), Grawciu stwierdził, że mnie zna. Może nie jakoś szczególnie dobrze, ale chyba porównywalnie do reszty znajomych z akademika. Trzeba dodać, że wiele czasu nie miał, uwzględniając to, że byłam zaaferowana własną obroną, mieszkałam w akademiku od lutego i miałam w międzyczasie dwutygodniowe ferie zimowe :P (no i nie poświęcałam każdej wolnej chwili na zapoznawanie się z jego osobą). Jego podejście nie spodobało mi się szczególnie, więc wywołałam temat, w którym (byłam tego pewna) mamy odmienne zdania - seks przedmałżeński. W międzyczasie zarioło się wokół nas od innych osób, z których każda dostała pytanie 'co myślisz na temat seksu przedmałżeńskiego?'.
Wydaje mi się, że już podczas tej imprezy zdania były podzielone, a dużo osób wolało nie odpowiadać. Temat jest chyba dość aktualny - mamy te 20parę lat (przynajmniej większość), ślub pewnie wzięli nieliczni, za to gro osób ma chłopaka/dziewczynę. Jeśli się kogoś kocha, jeśli się planuje z tym kimś przyszłość, jeśli się komuś ufa, czy zmienia coś poczekanie do momentu ślubowania przed Bogiem? Można na to patrzeć z wielu stron, jest bardzo dużo argumentów i za i przeciw. Nie wiem, czy hamuje nas sam Bóg, same powody religijne, kulturowe, czy jest w nas jakaś obawa przed oddaniem siebie, zawierzeniem jakiejś innej osobie, która będzie nas mogła zranić, wykorzystać. To przecież bardzo ważna chwila w życiu dorosłego człowieka, i powinna być we właściwym miejscu, czasie i towarzystwie :). (Cały czas piszę do osób 20kilku letnich, które pewnie jakichś szalonych doświadczeń w tej kwestii nie mają, i żyją w trochę dziwnym świecie ;) ). Seks to także coś łączącego ludzi, niekoniecznie 'narzędzie' do robienia dzieci, a już na pewno nie 'dowód miłości' (hej, czy ktokolwiek się spotkał z takim traktowaniem seksu? Ja chyba tylko w przestrogach dorosłych i w serialach babci), niekoniecznie niszczące i spłycające ich dotychczasowe więzi.
Co zatem wyszło w ankiecie? Połowa zdecydowanych na tak, połowa na nie, plus dużo niewiedzących :P. Spodziewałam się takiego podziału (równego); cieszy mnie jedna osoba, która wybrała złożoną odpowiedź. Prócz tego, to już druga ankieta pokazująca, że nie czytają mnie religijni fanatycy (nie pamiętam tej pierwszej, może potem znajdę). Mnie jednak bardziej zainteresowała odpowiedź 'nie wiem, to jednak sprawa bardzo indywidualna'. Wybrało ją 50% głosujących, często zmieniając swoje wcześniejsze zdanie. Tak właściwie nie wiem, co ona dokładnie oznacza czy to nie jest czasem taki bezpieczny i jednocześnie złoty melanż 'nie jestem ani na tak, ani na nie, nie wiem'. To 'indywidualna sprawa', czyli z Gerwazym nie, a z Anatolem już tak?, teraz nie, ale po 30stce tak?, albo po 3 latach znajomości nie, a po 3,5 tak? Czy może dochodzi zdanie tej drugiej osoby, jej nastawienie, argumenty? Sama nie wiem, chyba zbyt wszystko upraszczam. Wydaje mi się, że sprawy które dotyczą przede wszystkim nas, w których jest wybór tak/nie, w których nie musimy się decydować w przeciągu 15 minut - że to trochę łatwiejsze niż zwykłe, złożone decyzje.
Naturalnym :P następstwem ankiety o seksie jest ankieta, która pojawi się za chwil kilka - serdecznie zapraszam (wraz z pomysłodawczyniami ;) ) do głosowania ;). Jeśli nie znasz do końca wszystkich słów w niej występujących - jesteś jak najbardziej normalną osobą, mnie podczas tworzenia wspierała wygodna maszynka o nazwie google. I na zakończenie, pionta zaproponowana przez Kasię (lub Katarinę, jak pewnie woli ;) ):
'Zasłyszane na naukach przed małżeńskich, rozmowa narzeczeństwa z księdzem. Kobieta skończyła omawiać sprawy 'naturalnej antykoncepcji' - badania swego śluzu 2 razy dziennie (aktualnie zalecana przez Kościół metoda). Następnie ksiądz zabiera się za podsumowanie:
-Wiecie, zawsze możecie dać dzieciom na imię Dona, Mietek czy Wincenty - Dona z pękniętego kondoma, Mietek z przeterminowanych tabletek czy Wincenty za późno wyjęty. Ale pamiętajcie że na to Kościół się nie zgadza."
Witam
OdpowiedzUsuńNie wypowiadałem się jeszcze Asiu na twoim blogu ale to chyba ten moment.
Chciałbym się odnieść do tego co nas hamuje. Według mnie sprawa jest dość złożona. Uważam, że dla osób mocno wierzących argument życia w czystości (bez grzechu) jest bardzo istotny, ale nie wszyscy są aż "tak" wierzący aby było to dla niech na tyle ważne aby oprzeć się pokusie. Jest gro osób które uważają się za wierzące ale potrafią żyć ze świadomością grzechu. Często samemu sobie go usprawiedliwiając właśnie takimi wymówkami "ale my przecież się kochamy", "i tak weźmiemy ślub więc na co czekać", "przecież musimy sprawdzić czy do siebie pasujemy". Dla takich osób sama wiara nie wystarczy do wstrzemięźliwości.
Są jednak jeszcze inne powody przez które ludzie nie idą ze sobą do łóżka po pierwszym spotkaniu. Większość z nich wymieniałaś. Ja chciałbym dodać tylko jeszcze kilka które uważam za istotne a które wiem, że występują dość często. Na pewno jest to strach przed nieznanym, jest to coś zupełnie nowego w życiu, coś na co trzeba być psychicznie gotowym. Jest to oddanie komuś całej swojej intymności, Całego siebie. Całej swojej osoby obdarcie się ze wszystkiego co nas chroni (także ujawnienie tego co skrzętnie ukrywaliśmy).
Kolejna rzeczą którą chciałbym zaznaczyć jest kwestia odpowiedzialności. Jeżeli idziesz z kimś do łóżka w pewnym stopniu stajesz się za niego odpowiedzialny. Ta odpowiedzialność niewiarygodnie łączy ludzi. A nie każdy jest gotowy na podjęcie takiej odpowiedzialności. Jest to także odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje (ciążę). Jeżeli para zaczęła współżycie to o wiele trudniej się rozstać, a to poczucie odpowiedzialności często skutecznie odstrasza.
Biorąc ślub człowiek już decyduje się na na tą odpowiedzialność, wyzbycie się części swojej intymności oraz przywiązanie. Wiec jest to normalne że zaczynają ze sobą sypiać.
Drugą sprawą którą zauważyłaś a chciałbym ją tutaj poruszyć jest ilość osób które uważają to za bardzo indywidualną sprawę.
Asiu według mnie jest to bardzo złożona sprawa. Wchodzi tu w grę wiele czynników które co jakiś czas zmieniają się w naszych głowach. Do części z nich po prostu dorastamy, na część decydujemy się spontanicznie pod wpływem chwili nastroju a inne zmieniają się w miarę budowania związku (zaufanie, odpowiedzialność.
Czasami właśnie te czynniki sprawiają że tak naprawdę sami do końca nie wiemy w jaki sposób zachowamy się z danej sytuacji. A jeżeli nie jest w nas ugruntowana bardzo mocno decyzja na tak lub na nie to może się ona bardzo szybko zmienić. I to w obu kierunkach.
Na przykład jesteś teraz z kimś nawet od dawna ale więź między wami nie jest zbyt mocna, nie macie do siebie bezgranicznego zaufania. Wiec nie podejmiesz takiej odpowiedzialności. Choćbyście byli ze sobą bardzo długo. W takiej sytuacji zapewne łącząc to z myślą, właśnie to czego w tym momencie brakuje w związku jest domeną małżeństwa zapewne odpowiesz NIE. Ale jeśli chwile potem spotkasz osobę z którą będziesz to wszytko miał to łatwiej jest powiedzieć TAK "przecież my się kochamy". Nie bez znaczenia jest tu także to co zauważyłaś czyli zdanie, poglądy oraz argumenty drugiej osoby.
Asiu jak dla mnie właśnie tutaj może leżeć przyczyna tylu niezdecydowanych.
Nie piszę zbyt często więc proszę wybaczcie jeśli nie dało się tego czytać.
Pozdrawiam
Medyk.
Moja odpowiedź musiałaby być co najmniej takiej samej objętości, chyba po prostu porozmawiamy na ten temat kiedyś ;). Ale bardzo dziękuję za żywe zainteresowanie ;), wooow, najdłuższy komentarz :P.
OdpowiedzUsuń