piątek, 30 marca 2012

Co myślisz o seksie przedmałżeńskim - part1

Jak w temacie :P. Będzie (a raczej już jest) kolejna ankieta, którą lepiej dokładnie opisać, by każdy wiedział o co chodzi. Cała historyjka o tym, co skłoniło mnie do takiego pytania będzie (jak chyba zawsze) w podsumowaniu, tymczasem głosujcie ;).

A w kwestii doprecyzowania: 'seks przedmałżeński' dotyczy sytuacji, gdy dwoje ludzi się kocha, jest ze sobą, zna się dobrze i planuje kiedyś w przyszłości stanąć pod deszczem ryżu i drobniaków ;). Odpadają sytuacje z prostytutkami, osobami spotkanymi przypadkowo na imprezach/w pociągach, na wyjazdach, i wszystkie inne, gdzie miałoby dojść do zbliżenia się osób nie znających się dostatecznie, nie ufających sobie, traktujących siebie przedmiotowo lub doraźnie. Z kolei temat seksu przygodnego też jest nęcący, ale czuję się trochę mało zorientowana, by cokolwiek o tym pisać.

Dodatkowo rozumiem (lekka sugestia :P), że to, co zaznaczycie dotyczy nie tylko Was, ale też wszystkich dookoła. Czyli jeśli jakaś Kunegunda zaznaczy, że jest za seksem przedmałżeńskim, nie poczuje się zbulwersowana swoją koleżanką Ryszardą, która jej się przyzna do czegoś takiego. Nie ma pewnie odpowiedzi reprezentujących wszystkie poglądy, mogło mi się o czymś ważnym zapomnieć, jednak ufam, że sobie poradzicie ;).


A u mnie busy w życiu, chociaż takie inne niż przy sesji i inne niż we Francji. Mam dużo zajęć - chyba muszę faktycznie iść do spowiedzi, coby zacząć skutecznie walczyć z grzechem lenistwa wobec uczelni :P. Niektóre przedmioty są zupełnie kosmiczne, przykładowo 'teoria niezawodności' (albo jakoś podobnie) (a 'teoria sprężystości i plastyczności' okazała się całkiem w porządku - łatwa nie jest, ale wykłady i ćwiczenia mamy porządnie prowadzone ;) ). Konstrukcje metalowesą za to okropne jak zawsze. Pana mamy nastawionego na opowiadanie, i same zajęcia nie są takie złe. Nie wyobrażam sobie natomiast zrobienia dwóch dużych projektów O_o mając stal w 40 osób, raz na dwa tygodnie. Na AGH zrobiłam zamieszanie z laborkami, ale jak się robi zamieszanie z pewnością siebie, wszyscy zdają się być bardziej zadowoleni i twórczy w sprawie jego skończenia. Prócz tego zapisałam się z 2 koleżankami na kurs prawa jazdy ;).

wtorek, 27 marca 2012

Języki

Dzisiejszy post będzie pewnie mało odkrywczy, chciałam zacząć temat i (bez zbytniego poprawiania i kasowania) go zamieścić. Niewykluczone, że gdy znajdę gdzieś trochę wolnego czasu (odłożonego na czarną godzinę, pod poduszkę, lub na najwyższej półce w szafce, obok parasolki i papieru toaletowego (to dziwne, że znalazłam miejsce parasolce aż tak wysoko, w każdym razie warto zapamiętać ;) )) dopiszę jeszcze kawałek w komentarzach.

A chciałam napisać o językach, ale tak z różnych stron. Na początek może coś, co wszyscy wiedzą: każde żyjątko posługuje się własnym językiem. Nie chodzi tu tylko o klekotanie, miauczenie, język polski, chiński czy migowy - raczej o umiejętności dogadania się z otoczeniem, o 'mówienie wspólnym językiem'. W pewnym sensie nawet o braterstwo dusz, bo to tak jakby następstwo (albo poprzednik?) dobrego dogadywania się z kimś. W mówieniu nie chodzi przecież tyko o logikę wypowiedzi, (której czasem zupełnie nie widać - stają mi przed oczami paciowe zdania na zaliczenie z logiki - ratuuunku :P!), ale o intencje mówiącego, przy czym język nagle staje się całym arsenałem (czyli treścią, łagodnym tonem wypowiedzi, uśmiechem, patrzeniem się w oczy, bawieniem się włosami, ...). I to od tych czynników zależy to, czy ktoś mówi językiem wspólnym (który jest też naszym :) ), czy za diabła żadnego słowa nie możemy rozpoznać.

'Każde żyjątko posługuje się własnym językiem', który wyznacza też ścieżki do kraju zwanego przyjaźnią ;). I każdy chce, żeby jak najwięcej osób potrafiło się z nim zrozumieć, by język był popularny, ale jednocześnie piękny i czysty... (Francuzi dążą do tego usilnie, zastępując słówka angielskie francuskimi odpowiednikami. Szkolny przykład - nazwać komputer 'ordinateur' :P). ...By w skrajnych przypadkach druga osoba znała myśli przed ich pomyśleniem, a w tych mniej skrajnych po prostu umiała reagować na wyraźne słowa i wyraźne czyny. A języki ciągle wymierają (wikipedia wymienia całkiem sporo tych, które miały pecha), przykro by było kiedyś zorientować się, że w swoim języku mówisz tylko ty.


Tak trochę z innej strony jeszcze - będąc na erasmusie musiałam rozmawiać w obcych językach (zwłaszcza wobec braku innych Polaków), przede wszystkim po francusku (plus angielski, ale naprawdę więcej było po francusku (co nie znaczy, że go umiem :P)). Na początku było ciężko, za to po alkoholu włączały się wszystkim zdolności poliglotyczne, które nie kończyły się tak zupełnie po przebudzeniu dnia następnego. Pewnie już o tym pisałam (naprawdę gubię się momentami we własnych opowieściach), ale obcokrajowcy w Compiègne porozumiewali się między sobą (no, poza hiszpańskim) specyficzną mieszaniną francuskiego i angielskiego. Charakteryzowała się ona zaczynaniem zdania w jednym języku, a kończenia go w innym, ewentualnie wzbogacaniem zdania w słówka, których się nie znało w tym jednym, wcześniej wybranym. Było to po pierwsze śmieszne, a po drugie całkowicie nie do przezwyciężenia, i zostało mi w pisanych rozmowach do dzisiaj (tak naprawdę każdy się posługuje tym językiem, który jest mu wygodny w danej chwili ;), nawet, gdy trzeba go co słowo zmieniać). Oto kawałek wiadomości (wersja bardzo łagodna, jest osobna część angielska i francuska) od kolegi o dźwięcznym imieniu Kanta ;), który nie zna dobrze języków obcych, za to miał przyjemność być w Polsce w lutym ;):

'Salut, Joanna,
Ca va? Merci de ton message!
Pas de probleme. il n'y avait pas de problemes dans notre voyage:).
My trip was very very good. But, i was sorry that I couldn't stay little in Cracow. However, I could see the sight of Cracow and it was very good.
after i stayed in cracow, I went to the Auschwitz, where I felt very terrible and sad.
La cuisine polonaise etait tres tres bien. Je l'adore!! Et les Polonais ne pouvent pas bien parler l'anglais (moi non plus...) mais ils sont tres sympas, gentils! Je pense pologne est le bon pays!!
Bisous,



I to jeden z przykładów, że gdy się chce, to zawsze można znaleźć wspólny język ;)!

wtorek, 20 marca 2012

Powoli

Dawno nic nie pisałam naprawdę wesołego. Obecni wykładowcy nie dorównują humorem panu od wibromechaniki, a już bez wykładów z wytrzymałości (czas laboratoriów z surowców stałych) jestem pozbawiona żartów pana G. (które jednak można znaleźć na specjalnych stronach internetowych). Ostatnio brak też dowcipów na gg, wysyłanych, by się rozerwać ;). Nie robię jakichś większych głupot, które warte by były opisania; mniejszych chyba też nie (co wygląda na ciszę przed burzą). Mojego życia nie wyznaczają jeszcze projekty i ich terminy oddania, ale dno kubka z herbatą i ćwiczenia o 7:30. To dobry marzec, po ciężkim styczniu i przed intensywnym majem ;). Mam pewien pomysł, trzymajcie kciuki ;).



A tymczasem chciałam napisać 2 słowa do ankiety. Małą, włochatą, ale miłą w dotyku zmorą bloga są moje długie posty. Pisałam wiele razy, że te już napisane usiłuję skracać (co zazwyczaj nie wychodzi nikomu na dobre), poza tym, w miarę czasu, staram się zachować równowagę pomiędzy notkami krótkimi, a długimi. Dzięki wszystkim za głosy ;), zwłaszcza, że dają mi nadzieję, że ktoś naprawdę czyta te moje kosmiczne wywody ;). Zdaję sobie sprawę, że często są ciężkie (czasem, gdy patrzę na jakieś starsze posty widzę miejsca, gdzie sama nie wiem, o co mi chodziło :P), tym bardziej doceniam (wyobraźcie sobie, że za tym 'doceniam' nie stoi żadna stylistyczna formułka, a moja uradowana osoba ;) ) wszystkich zainteresowanych. Tak naprawdę ankieta (niezależnie od wyniku) nie miała nic zmieniać - co najwyżej powiedzieć mi, czy piszę tylko dla siebie. Co nie jest samo w sobie głupie, ale jeśli już umieszczam swoje pisanie w internecie (nie na skrzynce mailowej), to miło, gdy ktoś jeszcze rzuci na to okiem. I to tyle, póki mi starczy sił i ochoty będę robiła na moim podwórku, co mi się podoba. I jeśli ktoś się chce ze mną bawić, zapraszam ;).

(a jednak będzie jedna wesoła historia, przypomniało mi się po drodze ;). Tydzień temu (chyba w czwartek) chłopcy ze specjalności 'drogi szynowe' postanowili nie pójść na piwo pomiędzy zajęciami, a spędzić czas bardziej kreatywnie. Przed instytutem L-1 zaczęli grać w klasy. Zasad gry musieli szukać w internecie, jednak dali radę sporządzić fachową, hmm, planszę, i świetnie się przy tym bawili. Reakcja kadry politechnikowej była różna (tzn. jeden pan kazał nie hałasować sobie pod oknami, natomiast kolejny zaczął grać z nimi), ale generalnie spotkali się z ciepłym przyjęciem ;). Byli przeszczęśliwi opowiadając o tym ;). (Wniosek - dzieciom na dzień dziecka trzeba kupić kredę ;) ) ).

środa, 14 marca 2012

Co widać w nocy, w świetle laptopa

(Kupiłam deskę do krojenia i cedzak (piszę 'cedzak', bo nie wiem, czy w końcu ma być druszlak czy durszlak (poprawiarka błędów z google Chrome poprawia druszlak, no proszę :P )), naprawdę dorastam).


Zauważyłam, że jestem osobą, która potrafi doradzić dwie skrajne rzeczy, w zależności od dnia/humoru/ostatnich bodźców. Mam jakiś swój szkielet poglądów, na którym jednak masę papierową poszczególnych opinii układam na milion sposobów. Widzę w każdej sprawie zbyt wiele różnych racji, zgadzam się z każdą stroną konfliktu (logika czuwa nad wszystkim :) ). Doradzając, często utwierdzam szukającą pomocy i pociechy jednostkę w jej zdaniu, nie mogąc na szybko wymyślić dość dobrej, przeciwstawnej opinii (trzymamy się logiki i rozsądku cały czas, pamiętajcie :P). Nie z jakiejś chęci przypodobania się, albo z braku nastroju na myślenie (przynajmniej mam nadzieję :P) - słonecznik racji jest bardzo duży, a czasem dwa jego ziarenka leżą bardzo daleko od siebie. Świat wymaga optymalizacji. Proszę, jeśli komuś kiedykolwiek przyjdzie prosić mnie o radę, pamiętajcie o tym. I koniecznie pamiętajcie, że (przynajmniej póki jestem jaką mnie znacie) zawsze staram się wybrać najlepsze rozwiązanie, jakie tylko zalęgnie się w mojej małej główce. Po prostu przyjmijcie, że zawsze mam na celu dobro osoby, z którą rozmawiam, ogólne dobro i hmm, staram się. Dobrze?

(Przypomniał mi się mój Pan Staś od WOSu w gimnazjum (już o nim wielu osobom opowiadałam). Kiedyś kazał nam wymieniać pozytywne i negatywne strony 2 wojny światowej, i w ogóle pomyśleć przez chwilę o niej jak o czymś nie tylko złym. Zwracał uwagę, że nic nie da się oceniać tylko z jednej strony, i żebyśmy zawsze byli ostrożni w sądach, bo nawet takie straszne wydarzenia miały 'dobre' strony. Dawno go nie widziałam.)


Najlepszym sposobem na odróżnienie sportowych butów dla dziewczyn jest znalezienie jakichkolwiek z różowym elementem, i pozostanie w obrębie tej półki/tego regału. Chłopcy - proszę, dla takich istot jak ja, nie noście zbyt dużo różowego :).


(nie wiem, dlaczego miałam ochotę napisać, eee, opis mojego pokoju :P, ale jest.)
Noc jest z cyklu tych, których nie lubię - pomarańczowa. Z okna widać dużo lamp, wszystkie z 'terenów zielonych' pod akademikami, plus część z ulicy. Światło bez problemu dociera na 5 piętro, dzięki czemu nie budzę Eweliny, gdy wracam późno. Biurko mam jak zwykle zawalone; mnóstwo kartek pomiędzy starym i nowym zeszytem z mechbudu, laptop w otoczeniu kubka, piórnika, kalkulatora i długopisów kolorowych (gdzieś posiałam niebieski :( ), a także zaczęty projekt ramy. Łóżko to notatkowe centrum dowodzenia, wyposażone także w torebkę szczotkę do włosów i spodnie dresowe. Zadziwia mnie, że prawie zawsze wygląda tak samo, nawet jak się cały dzień nie uczę.



'Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda.' !

sobota, 10 marca 2012

Dzień mężczyzny

Wszystkim chłopcom (nie tylko tym z akademika) słodkiego i beztroskiego życia! (czyli takiego jak zawsze).




PS (niezwiązany z ciastkami) Można mieć postanowienia na Wielki Post. Przykładowo nie słodzić herbaty. Zawsze przychodzi taki czas, że chce się po prostu wypić słodką herbatę, bo się ją lubi, bo sprawi przyjemność. Picie gorzkiej wydaje się jeszcze jedną, dobrowolną karą, pozbawianiem siebie czegoś należnego. Myśli się o tym, wkurza się na siebie. Po czym pije się łyk gorzkiego płynu. Tylko dlatego, że się jest człowiekiem. A człowiek chce przynajmniej mieć władzę nad samym sobą. Jedyny kawałek życia, na jaki mamy choć częściowy wpływ.

piątek, 9 marca 2012

Dzień kobiet '12

W podzięce wszystkim chłopcom, którzy się dla nas postarali wczoraj ;). Jesteście kochani :*!

'Powstań dzisiaj męski rodzie
Bo dzień kobiet dzisiaj mamy
Masz pokłonić się urodzie
Siłą wesprzeć piękne damy.

Dla wybranych dam piętnastu
Swą urodą wyróżnionych
Staje chłopa tu czternastu
Swym umysłem opóźnionych.
(eee?)

Ta wydaje się dziewucha
Być drobniutka no i krucha
Lecz gdy trzeba chłopi nasi
Stają murem obok Asi.

A meritum tej rozprawy
By nie krzątać Twojej głowy
Jesteś super no i basta
To jest koniec naszej mowy.'





Kolorem białym zajmę się pewnie następnym razem, jak nie, to kiedyś 'przy okazji'. Chyba, że się jeszcze doczekam :P.

PS. Chyba pierwszy raz udekorowałam (specjalnie i ze staraniem się) pokój w akademiku. Dorastam.

środa, 7 marca 2012

Jakiego koloru jest twój świat?

(post wyszedł mi znowu długi, nastawcie się psychicznie ;) ).

Jakiego koloru jest Twój świat? Może to być kolor, który widzisz na kilka sekund przed przebudzeniem, kolor kredki, którą łapiesz by coś narysować (zakładając, że coś rysujemy jeszcze), kolor, który dominuje w twoim pokoju. Taki po prostu Twój ;). (większość, która odpowiadała na mój opis z gg opowiadała się za niebieskim. Jedna osoba ładnie uargumentowała wybór morzem i niebem – dwoma nieskończonymi przestrzeniami. )

Świat poznajemy przede wszystkim przy pomocy zmysłów. Dotyk (chropowata zimna cegła, żabina nutria), smak (słodko-gęsta czekolada, sól zlizana z ręki nad morzem), słuch (poznasz kto przyszedł po sposobie pukania, z tonu głosu odczytujesz emocje rozmówcy), zapach (rozmówcy z poprzedniego nawiasu, wiosny, placka z jabłkami); jednak wydaje się, że najważniejszy (choć generalnie naukowcy się z tym nie do końca zgadzają) jest wzrok. Każdy widzi dlaczego ;). Patrząc – widzimy otoczenie takim, jakim jest, takim, jakim je chcemy widzieć, albo najczęściej jeden wielki melanż, któremu jednak jesteśmy w stanie przypisać jakiś kolor.





Ankietę wymyśliłam przyglądając się swojej Szwesti (jedna odpowiedź specjalnie dla niej ;) ). Pytanie, ogólnie pisząc, miało dotyczyć sposobu postrzegania świata, sposobu reagowania na to co nam w koszyku przyniesie, i trochę opisywać nasz aktualny stan psychiczny ;). Problem polegał na tym, że poruszało chyba zbyt dużo rzeczy na raz i prawie każdą odpowiedź można zinterpretować na kilka sposobów. W związku z tym dość możliwe, że część z Was poczuje się zaskoczona swoim wyborem ;).

Zaczynając od początku – życie ‘czarne’ to życie smutne, pełne przygnębienia, depresji, pewnie złości, pesymizmu. ‘Białe’ umieściłam dla porządku, ale jeden amator się znalazł ;). Świat biały…, może to świat pełen niewinności, samych dobrych intencji, czysty (mam nadzieję, że ta jedna osoba nie sugerowała się padającym śniegiem :P)? ‘Czarno-biały’ ma już zgoła inną wymowę – wprowadzającą jasny i kategoryczny podział na dobro i zło, zakładający udział sytuacji skrajnych z bardzo dużym prawdopodobieństwem. ‘Czarno-biały z odcieniami szarości’ już można tłumaczyć na dwa sposoby. Albo to dopuszczenie pomiędzy dobro i zło ogromu sytuacji szarych, niemożliwych do jednoznacznego ocenienia, spraw, które są nie w całości dobre ani do końca złe. Chociaż równocześnie świat z odcieniami szarości to świat smutny, monotonny, pozbawiony ruchu, kolorów. Świat osoby, którą mało ostatnio cieszy, która jest zmęczona. Mam nadzieję, że jedna osoba z tej opcji jednak kierowała się pierwszą ‘definicją’ (jak nie, to uśmiech ode mnie, i przejdź do ostatniego akapitu ;) ).

Inna osoba pokazała mi jeszcze jedną sytuację. Świat jest kolorowy, ale chwilowo został przesłonięty przez jakiś cień, dlatego wydaje się czarny (coś tak, jak w zaćmieniu słońca). Chyba jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że zaćmienie prędzej czy później przejdzie, nawet jak czas podczas niego znacznie spowalnia ;).

Dalej mamy świat kolorowy – czyli pełen wszystkiego ;). Miałam w odpowiedzi pisać ‘podstawowe kolory’ (żółty, niebieski i czerwony), ale to było strasznie ograniczające, stąd te kredki. Świat często jest kolorowy, pełen życia, znaczeń, odcieni, a stawianie sztywnych granic pomiędzy tymi kolorami jest wersją ‘light’ opcji ‘czarno-biały’. Jeśli zaś chodzi o wersję z nachodzącymi na siebie kolorami – chciałam jakoś uchwycić to, że zależnie z której strony się patrzy, sytuacje, życie, czy też wszystko co komu przychodzi do głowy, wygląda zupełnie inaczej. Zdarzenia nachodzą na siebie, w wieku dwudziestu kilku lat nie da się oceniać niczego nie uwzględniając swoich doświadczeń, wiedzy, zdarzeń pobocznych. A z połączenia kolorów wychodzą nowe wrażenia. To świat kreatywny. Najwięcej osób wybrało odpowiedź z brakującą kredką. Mam na ten temat historyjkę wyjaśniającą ;).

Każdy ma swoje kredki, którymi rysuje obrazek (może być ‘obrazek życia’, ale to zbyt patetycznie brzmi, czyż nie :P?). W zestawie brakuje jednak jednej istotnej kredki – żółtej (bez jakichś nadmiernych interpretacji koloru żółtego, to tylko przykład ;) ). Rysujemy nie zastanawiając się nad tym, pierwszy raz mamy w ręce kredki, i do głowy nam nie przyjdzie, że istnieją inne kolory. Rysunek wygląda całkiem w porządku, jest ładny, zawiera wszystko, co powinien. I potem nagle ktoś nam objawia żółtą kredkę – cieszymy się i zaraz okazuje się, że dużo możemy sobie domalować albo zmienić. Rysunek jest pełniejszy, ładniejszy – już za żadne skarby świata nie oddalibyśmy tej kredki. Jeśli to do Was nie przemawia, dam banalny i niebazujący na emocjach przykład. Pomyślcie o jakichś plemionach zamieszkujących Amazonię, które były pewnie całkiem szczęśliwie, zanim dotarła do nich ‘cywilizacja’. Mieszkańcy dostali noże i ubrania, i nie wydaje mi się, by ktokolwiek chciał z nich łatwo zrezygnować ;).

Pozostałe opcje chyba nie wymagają komentarza (i tak znowu wyszedł mi długi post), zielony i różowy standardowo, czerwono-pomarańczowo-żółty utożsamiałabym z energią, w ogóle, z radością, z kolorem (nie mam pojęcia, kim jesteś, osobo od tej opcji, chyba, że masz nasze wspólne zdjęcie w pomarańczowej ramce :P). Z całej ankiety najbardziej szczęśliwe zdają się być osoby ze światem nie tylko kolorowym, ale też zawierającym iskierki złota: wydarzenia, osoby, miejsca, które zdają się być wspaniałe, nadprogramowe, które sprawiają, że chce się żyć. Co dziwne, każdy z nas ma takie właśnie kawałki brokatu w życiu, tylko pewnie ich nie widać, albo nie zwraca się na nie uwagi. Może czasem trzeba włączyć światło (jakby to było takie łatwe :P), by coś mogło je odbijać i świecić?

piątek, 2 marca 2012

Rozmowy na gg

Miałam podsumować ankietę, ale mi jakoś koślawo wychodzi, i postanowiłam poczekać do jutra. Tymczasem na pytanie 'Jakiego koloru jest Twój świat?', zamieszczone na opisie na gg odpowiedziało kilka osób (przede wszystkim ze wskazaniem na niebieski). Dwie osoby przytrafiły się z innej okazji - podczas pisania poprzedniego posta, też wyszło śmiesznie - postanowiłam przepisać kawałek. Mam nadzieję, że się nikt nie obrazi, w razie przysłowiowego W proszę o kontakt :P.

A: M., powiedz słowo na U
A:tzn napisz
M:ul
M:to test na inteligencję :/
A:nie, ale możesz zmienić jak chcesz :D
M:ul może być
M:to test na zawartość alkoholu w organizmie
A:też nie
A:to nie jest żaden test
(...)
A:a jak by miał sprawdzać trzeźwość? ;]
M:pewnie masz jakąś tabelkę
M:w której są zestawy słów, które kwalifikują badanego do odpowiedniego poziomu
M:w zależności od tego jak skomplikowane jest słowo
A:mało nie padłam ze śmiechu :D
A:ale dobrze, bo miałam głupi humor
A:nie martw się, ktoś wpadł na ubikację
M:głodnemu chleb.. ;P
M:pewnie z ulem bym nie zdał testu trzeźwości
A:myślę, że byś zdał, to bardzo zdrowe myślenie.



K:mój świat?? hmmmm kolorowy z pewnością
A::]
A:a jakbym Ci dała opcje, to byś mi wybrał i uzasadnił :D?
K:opcje tzn ??:D
K:do wyboru jakieś kolory??:D
A:tak
A:masz do wyboru
(przepisywanie 15 opcji) (...)
A:that's all ;)
K:na tej podstawie zostanę poddany psychotestowi??:D
K:tylko 1 punkt mogę prawda??:D
A:nie, wszyscy ostatnio chcą ode mnie tylko psychotesty :pp
A:możesz tylko jeden
K:nr 3
A:i jakbyś mógł, to napisz dlaczego
K:niebieski zielony i czasem fioletowy
K:niebieski mi kojarzy się z czymś dobrym - ogólnie niebieskie oczy są zarąbiste:D:D:D
staram się otaczać od jakiegoś czasu wyłącznie ludźmi dobrymi i jest to do zrealizowania :)
K:zielony to tak jak na sygnalizatorze... nie ma rzeczy nie do przejścia:D:D
K:dla mnie przynajmniej w ostatnim czasie:D:D
K:fioletowy, ponieważ czasami pojawiają się chwilę zwątpienia (po co to wszystko) ale tak jak jest napisane - "czasami fioletowy" także tylko czasami:D:D
A:świetne tłumaczenie ;), tzn takie sensowne, jak na to, co niektórzy piszą :D
K:jaki Ty wybrałaś??
K:bo my inżynierowie musimy to sensownie tłumaczyć:D:D
A:dla mnie chyba nie ma tu odpowiedzi, musiałabym 2 łączyć, bo z żadnej nie umiem zrezygnować :D



I jeszcze na koniec - psychotest, jakby ktoś bardzo chciał ;).