sobota, 14 stycznia 2012

Zawroty głowy

W czwartek miałam ostatnią wibromechanikę – szkoda :P, bardzo lubiłam na nią chodzić. Pan stanął na wysokości zadania, miał kilka tekstów wartych zapisania. Narysował na tablicy odwrócone ‘Z’, tzn. lustrzane odbicie ‘Z’, które de facto było prętem z 2 wektorami na końcach i zaznaczonym kątem obrotu. Popatrzył na swój malunek techniczny, i rzekł do nas z uśmiechem (na kilku ostatnich zajęciach nabrał zwyczaju mówienia po francusku kilku mało ważnych słów i przyglądania się reakcji obcokrajowców, czyli mojej i 3 Chińczyków):
-Regardez, c’est comme zebra! – Oczywiście nikt się w pierwszej chwili nie połapał o co mu chodzi, czym pan się wcale nie zraził. Kolejna wypowiedź:
-No, zebra is bad, I see it. – po czym z dumą napisał na tablicy: 'ZORRO'.

Będzie mi brakowało tych zajęć. No i fakt, trochę się nauczyłam ;).

(Tak w ogóle uczę się teraz do wtorkowego egzaminu z wibromechaniki. Brrr, nie wiem dlaczego pan odpowiedzialny za przedmiot robi egzaminy 3 razy trudniejsze niż zadania na ćwiczeniach (nie przesadzam, mogę wysłać dla porównania), wiedząc, że na UTC obowiązuje tylko 1 termin zaliczenia (co powiedzieliby na to studenci AGH :P?))

O pracy inż. następnym razem (muszę o kimś napisać w związku z tym), ale mam szansę się wyrobić. Pojawił się za to nowy problem: nie mam fizycznej możliwości dostarczenia do dziekanatu na PK Transcript of Records w terminie. Tutaj nie zdążą go przygotować do 27 stycznia (a pytana w grudniu inna pani twierdziła, że nie ma problemu z datą 23 stycznia, dzięki czemu zaczęłam się tym porządnie martwić wczoraj, a nie przed świętami). Napisałam do pani Ewy z polskiego biura, liczę na jej dar przekonywania. Obojętne, czy skierowany w stronę dziekana P., by pozwolił mi donieść dokument 2 tygodnie po terminie, czy do Celine z tutejszego Biura Relacji Międzynarodowych, żeby zrobiła dla mnie wyjątek. Mam teraz 4 opcje: zdążę ze wszystkim (1), nie zdam wibromechaniki (0), nie zdążę z pracą (0), nie zdążę z dokumentami (0), ewentualnie łączone na zasadach logicznych koniunkcji. O dziwo nie jestem tym przygnębiona, raczej zmobilizowana, co nie zmienia faktu, że nerwy mi nic nie dają zrobić (i budzą o 5 rano, przypomina mi się 2 rok studiów). Trzymajcie kciuki, żebym po prostu miała szczęście, proszę.

Mam straszny mętlik w głowie i w całym życiu ostatnio, nie pamiętam siebie aż do tego stopnia niepoukładanej. I nieustannie mam wrażenie, że zapomniałam o czymś bardzo ważnym. (Stąd zabrałam się za pisanie. Raz, że mi pomaga ;), a po drugie układa wszystko). Aha, i mi smutno, że wyjeżdżam (naprawdę i nieustannie).

2 komentarze:

  1. Donc bon courage et bonne chance, Mademoiselle! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sesja (a raczej przedsesja) szaleje teraz, więc odwdzięczam się tym samym. Uff, damy radę wszyscy przejść przez tą górkę.

    OdpowiedzUsuń