poniedziałek, 23 stycznia 2012

je viens de finir

Jest już późno, więc nie będzie długo. Chciałam tylko oficjalnie powiedzieć, że skończyłam pisać moją pracę inżynierską :D, co skutkuje niemal euforycznym nastrojem (może wywołanym szklanką wina na koniec :P). Żeby uściślić – praca na razie została wysłana do ostatnich konsultacji, ale wysłany tekst był przede wszystkim w jednym kawałku, wyjustowany i wykończony w każdym szczególe, który przyszedł mi do głowy. Uff :D, trzymajcie jeszcze kciuki, żebym dostała we wtorek transcript of records.

Poza tym kończę tutaj wszystko, i chyba nie chcę o tym dzisiaj pisać.

Za to pomyślałam, że pewnie dużo osób nie ma pojęcia o charakterystykach dynamicznych budynku, więc jeśli chcecie poczytać wstęp do mojej pracy, jest dostępny pod linkiem (mam przynajmniej taką nadzieję ;) ). Jeśli chodzi o wstęp – miałam napisany gdzieś lepszy, ale nie mam pojęcia, gdzie jest (chyba z godzinę szukałam na komputerze, całkiem możliwe, że pytana o jego zapisanie bezmyślnie kliknęłam ‘nie’), w związku z czym został ten pisany dzisiaj (a szkoda mi trochę).

I tak w ogóle – jeśli chodzi o moją pracę, jestem zadowolona z jednej części – teorii na temat równań ruchu, niemal przerżniętej... (ooo, tego słowa też dawno nie używałam (tan nawiasem pisząc, wiecie, że word pokazuje synonimy do niemal każdego słowa? – wow dla mnie ;), chociaż zazwyczaj sama potrafię sobie poradzić. Do ‘przerżniętej’ pracy sugeruje przepiłowanie lub rozerżnięcie)) ... z moich francuskich notatek. Na temat części obliczeniowej się nie wypowiadam. (tak w ogóle chyba pierwszy raz dzisiaj napisało mi się w całości ‘praca inżynierska’, a nie pogardliwie ‘praca inż.’)

Powodzenia wszystkim, którzy mają wkrótce obrony, a tym bardziej tym, którzy jeszcze dopracowują swoją pracę ;).

1 komentarz:

  1. Tak w ogóle, nie wiem, czy pisałam, ale wracam do Polski jutro ;).

    Dalej zero wieści od pana z wibromechaniki, który trzyma w ręku warunek konieczny do mojego zaliczenia semestru.

    Pisała do mnie pani promotor, obrona jednak nie 15 lutego, a 10. Brrr, boję się!

    OdpowiedzUsuń