wtorek, 7 grudnia 2010

Mikołaj

Wczoraj był upragniony przez wszystkie dzieci dzień - główną atrakcją wieczoru 6 grudnia jest przyjazd Świętego Mikołaja ;).

Będąc dzieckiem chodziłam zawsze z mamą, siostrą i babcią do 'ODK Puchatek', gdzie rosły, odpowiednio ubrany jegomość (który na co dzień prowadził jakieś koło zainteresowań) rozdawał wcześniej przynoszone przez rodziców paczuszki. Wspominam to jako jedno z większych wydarzeń z dzieciństwa - pełne niepokoju, oczekiwania, strachu, ale też przyjemności radości.

Na mikołajki miałam przepisać opowiadanie z licealnego angielskiego, niestety, spędziwszy weekend w Krakowie nie miałam jak go poszukać. Myślę, że na święta będzie się je również przyjemnie czytało. Zauważyliście, że Zima trwa praktycznie tylko do Bożego Narodzenia, no, może do Sylwestra? Potem przechodzi w naszym mniemaniu w nudną, pełną zimna i 'chlapci' (ale fajne słowo ;) ) porę, która uporczywie nie pozwala przyjść już powoli wyczekiwanej wiośnie? W tym miejscu oburzą się wszyscy narciarze, snowboarderzy, łyżwiarze lubiący naturalne zimno itp, ale pomijając sporty zimowe i ładne widoki za oknem, zima jest męcząca. Chociaż pełna spokoju, ciepła i uśmiechu ;).

Dostałam bardzo nieoczekiwanie czekoladę od św. Mikołaja ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz