Przepraszam, dziś post z cyklu narzekających :(. Projekt przytłacza.
Nie wiem, czy już pisałam, ale rzeczą straszną w dowolnej nauce jest bajzel robiony przez ludzi. Żyją sobie oni w różnych zakątkach świata i w różnych zakątkach nauki właśnie, niosąc z sobą lokalne naleciałości i przyzwyczajenia. Bajzel naukowy, ogólnie rzecz biorąc, polega na tym, że jedna literka oznacza wiele rzeczy - w zależności od podręcznika, autora, wąskiej dziedziny, w jaką akurat trafiliśmy i, jak mniemam, od wielu innych rzeczy.
W matematyce i mechanice dobrym przykładem jest nieścisłe oznaczanie liczb, zmiennych, macierzy i wektorów, które sobie często występują razem w równaniu. Mamy do dyspozycji normalną czcionkę, kursywę, pogrubienie, spory wybór podkreśleń i nadkreśleń, a i tak co nauczyciel to inne oznaczenia. I pół biedy jeśli są spójne..
Problemem naczelnym zdaje się być niedostateczna liczba znaków w alfabecie łacińskim i greckim, by pokryć naukowe zapotrzebowania. Zdarza się, że jedna literka w związku z tym występuje kilkukrotnie w danej nauce, i tylko od kontekstu zależy, co dokładnie oznacza. Niewprawny (czyli przykładowo studiujący :P) czytelnik ma zatem czasem problem ze zrozumieniem wzoru i zdarza się, że podstawia zupełnie nie te rzeczy, co potrzeba (pomijam wstawianie temperatury w kelwinach zamiast w stopniach Celsjusza :P). Literki zmieniają także znaczenie w zależności od gałęzi wiedzy - mogę wspomnieć elektrotechnikę, gdzie jednostkę urojoną oznacza się przez 'j', gdyż małe 'i' zarezerwowane jest dla natężenia prądu (zmiennego w czasie, jak mi wyjaśniono niedawno :P). Siły tnące mogą być zarówno 'Q', jak i 'T', ewentualnie 'V', przy czym nie mam pojęcia od czego to zależy. Ciekawostką dla mnie było także francuskie oznaczanie przyśpieszenia nie przez 'a', tylko za pomocą 'gammy'. Robi się ciekawie :P.
Jednak uważam, ze ze wszystkich nauk, jakich kiedykolwiek kosztowałam (bo nie zagłębiałam się zazwyczaj :P), największy rozgardiasz panuje w chemii, gdzie niemal wszystko może być nie tym, co użytkownik uważa. Najłatwiej wspomnieć rozmaite ułamki, stężenia, stosunki, występujące w odmianach: molowe, masowe i objętościowe, cieczy i gazów. Ułamek masowy w fazie ciekłej jest oznaczany przez małe 'x', a duże 'X' pokazuje stosunek masowy (dwie różne rzeczy). Konia z rzędem temu, kto odróżni na tablicy małe 'x' od dużego 'X', małe 'p' od dużego 'P'. W związku z powyższym 'przenoszenie masy - ćwiczenia' było ciężkim przedmiotem :P. Jeśli komuś będzie dana naukowa kariera - proszę, pamiętajcie o tym :).
Chciałam jeszcze opowiedzieć o tym, co bezpośrednio skłoniło mnie do napisania posta - o lepkości dynamicznej (bo jest jeszcze kinematyczna), oznaczanej przez greckie eta, albo mi, zależy co się komu uwidziało. Robiąc dzisiaj projekt, potrzebowałam ją policzyć. Wzoru nie miałam (chyba nie zapisałam), za to dysponowałam podanymi przez panią stałymi dla konkretnych substancji. Nie mając zbyt wielu książek chemicznych w zasięgu ręki, zapytałam googli (może mój błąd?). Nie podały mi rozwiązania, które by mi przypadło do gustu, natomiast znalazłam na dwóch różnych stronach wzory, które mnie zaintrygowały:
Pierwszy:
i drugi:
Nie trzeba jakoś specjalnie znać matematyki, by zauważyć, że z jednego nijak nie da się otrzymać drugiego. Pewnym ratunkiem mogłyby być różne stałe A i B (żadna ze stron ich nie podaje), ale jakoś mi się nie wydaje, by panowie Arrhenius i G... (ciężko powiedzieć, patrząc na wycinki :P) opracowali dwa zestawy stałych (choć mogę się mylić, i każdy z nich mógł podać osobny wzór, który został niefortunnie podpisany). I nigdy nie wiem, co mam w takiej sytuacji robić (poza przewertowaniem kolejnych stron/książek). Mogę dodać, że żaden nie daje dobrych rezultatów dla moich A i B. Ehh.
PS (godzinę po napisaniu posta) Na wiki odkryłam wzór, który uzależnia gęstość (zmieniłam obiekt zainteresowania) od cosinusa temperatury. Nic mnie nie zdziwi już chyba. (wzór na samym dole) :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz