Świat - to nie jest coś, co nam się zdarza w określonym miejscu, w określonym czasie, z określonymi ludźmi. To jest coś, co jest od początku do końca w nas, co jest zestawem możliwości, które czekają tylko, by zostać wywołane czynnikami zewnętrznymi.
Jestem w domu, mam czas na spacer zaplanowany tego samego dnia. Oglądam z Rodzicielką Ojca Mateusza. Wiem, kiedy zaczyna się kauflandowa promocja na kawę, i dlaczego pan W. leży w szpitalu. Zwalniam i żyję domowo. W Krakowie nie raz blisko dwie godziny poświęcam MPK. Biegam, nie dobiegając do celu. Celuję w biegi, z przeszkodami. Łatwe życie, bo obowiązki nie wychodzą poza jednostkę. Na wakacjach poznaję cały dostępny w momencie świat, który zapominam z wzajemnością przez czas nie-wakacji. Śmieję się, zwiedzam, zdobywam, zrzeszam. Żyję.
Wszędzie - różnymi światami, czyli różnymi wyborami, decyzjami, zachowaniami, wywołanymi aktualnym tłem, otoczeniem. Każdy z tych światów jest mój, żaden nie jest obcy. Pomimo tego, że każdy jest tylko kawałkiem większego zbioru.
Tyle smęcenia na dzisiaj, czas mi wracać do biegu. Zapraszam do nowej ankiety ;).
PS Wiecie co? Dzisiaj nie wierzę w to, co napisałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz