sobota, 7 grudnia 2013

Słowa i słówka, czyli ankieta pojęciowa

Jedną z oznak zmian, które następują w ludziach jest zmiana języka, jakim się posługują. Rozpoczyna się od zmian prostych, oczywistych dla każdego - dziecięce gaworzenie przechodzi w proste słowa, początki władania językiem narodowym. Z kolei ów język narodowy szybko wzbogaca się w elementy slangu podwórkowego, czy nowe, tajne hasła, wymieniane przez rodzeństwo, a obce rodzicom. Dorastając, tak drastycznych przejść jak pomiędzy 'mama daaa ciu?' a 'mama, daj mi cukierka!' jest coraz mniej, za to systematycznie dochodzą nowe słowa i pojęcia. Po epitet, stawonogi, monsun i stożek wystarczy lekko wyciągnąć rękę, za to na egzotyczną wycieczkę zabieramy weltshmerz, RNA, nihil novi i granicę szeregu. Im dalej posuwamy się w doświadczeniach, tym więcej jest słów, których używać na co dzień nie potrzebujemy. Zazwyczaj nazywają po prostu pojęcia abstrakcyjne (o które ciężko się potknąć  gnając rano na tramwaj), poza tym naturalnym jest, że im bardziej niszowego słowa użyjemy, tym mniej osób ma szansę je znać. Nadchodzi dzień, gdy zaczynamy swobodnie i świadomie używać wulgaryzmów. 

Dochodzi się także do momentu, w którym idzie się na studia. Droga do magisterium usiana jest słowami dziwnymi, które na początku stanowią przeszkody, a przy końcu pewne i solidne stopnie, po których trzeba stąpać do celu. Poznaje się masę słówek, które nagle zaczynają jeszcze lepiej opisywać fragment rzeczywistości, która dla całej reszty świata jest złożona z kilku raptem rzeczowników. Zaczyna się zauważać podciągi i pylony, podobieństwa życia do funkcji matematycznych, zjawiska chemiczne czy fizyczne w relacjach międzyludzkich - i dwa języki powoli mieszają się i uzupełniają.

Zwrócono mi kiedyś uwagę (i myślę, że w zdaniu 'za mało Cię teraz znam żeby rozumieć o czym tam piszesz' jednak o to nie chodziło), że w niektórych postach używam za dużo słów i analogii (hmm, naukowych?), których nikt nie jest w stanie do końca zrozumieć (przyznam, że i mi się to zdarza po jakimś czasie :P). Zwłaszcza wypomina mi się aproksymację i interpolację, które są niezrównane w wielu opisach :P. Jestem mieszanką dość szczególną, chciałam zatem sprawdzić, na ile czytelnicy (czyli Wy :) ) znają zwroty, których mogłabym użyć przy jakiejś okazji. 

W zestawach mogliście się przyznawać do ogólnej znajomości:
A. Ściskania mimośrodowego albo krzyżulca  - budownictwo
B. Miareczkowania lub acetylenu  - chemia
C. Operatora nabla lub aproksymacji  - matematyka


Wyniki ankiety trochę mnie zaskoczyły, ale wszystkim trzynastu osobom dziękuję za udział ;). Pierwszym nasuwającym się wnioskiem jest to, że bardzo dużo (bo aż 9!) osób zna się na chemii. Myślę, że albo słowa były łatwe (bo w sumie było i o acetylenie i o miareczkowaniu mówione już w gimnazjum (jestem na bieżąco :) ), ale kto pamiętałby te definicje do tej pory :P), albo mam bardzo mądrych czytelników :P. Chemików się nie spodziewam wielu, niestety. Gratuluję tym, co znają coś z każdej działki ;), poza tym ciekawi mnie osoba orientująca się w budownictwie a nie znająca aproksymacji :P. Z kolei ktoś, kto zaznaczył 'żaden' jest po prostu człowiekiem, który nie studiuje ścisłych kierunków - uśmiech dla tej osoby, jesteś jak najbardziej mile widziana ;).

Z ankiety generalnie nie wypłyną żadne zmiany - nie zmienię na pewno mojego sposobu pisania ani wypowiadania się (w gruncie rzeczy bardzo go lubię), a po wynikach widzę, że nawet bardzo to nikomu nie powinno przeszkadzać. Mili mi są wszyscy, którzy czytają to, co sobie czasem piszę, mam nadzieję, że pomimo pewnych trudności da się je czytać z przyjemnością ;).


Nie odpowiadam na maile, nie mam czasu na większość rzeczy - weekend pod znakiem wykresów.

4 komentarze:

  1. Twój blog rzeczywiście przejawia ścisłe skłonności (wspomnę paraboloidę hiperboliczną, którą google łaczy wprost z tą stroną ;)) i to właśnie, w moim odczuciu, czyni go wyjątkowym (szczerze podziwiam gibkość języka przy formułowaniu metafor).
    Ściskam nocowato :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)), dzięki. Czyli każda wada może być zaletą :).

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest chyba trochę dylemat nawet. Z wadami walczyć czy przekuwać je na zalety..

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie zależy od kalibru, niektóre 'wady' naprawdę są tak po środku dosyć, i ciężko je gdzieś przyporządkować :).

    OdpowiedzUsuń