W sumie do końca (albo raczej do początku właśnie ;) - czyli do poniedziałku) nie wiedziałam, czy czasem nie idę na coś w stylu rozmowy kwalifikacyjnej, nie byłam też pewna na czym będzie polegała moja praca. Co ciekawe, nie wiedziała tego nawet Karen, która zabrała mnie półprzytomną ze zdenerwowania do Somercotes, gdzie mieści się zakład produkcyjny i biura. Przedstawiono mnie kilku osobom, z których nie zapamiętałam chyba żadnej, po czym stwierdzono, że powinnam zająć miejsce w ekipie Johna i Sama, właśnie przy projektowaniu obrosłych legendą przepustów betonowych. Dla niezorientowanych, rysunek poniżej ;).
Jednym z pierwszych moich zadań była rozmowa telefoniczna z działem informatycznym, w celu utworzenia konta firmowego (dostałam do pracy laptopa, dzisiaj przyszły buty i kamizelka odblaskowa :) ) i ogarnięcia drukarek firmowych. W międzyczasie John - doświadczony pracownik i, hmmm, lider zespołu :) - poszedł po przybory biurowe dla mnie, zostawiając drżącą mą osobę pod opieką Sama. Sam jest również świeżo po studiach i pracuje od niecałych dwóch miesięcy. Ochoczo i z niepokojąco mocnym akcentem zajął się zapoznawaniem mnie z podkładką excelowską, właśnie pod przepusty przygotowywaną. Gdy z różnych załatwień wrócił John, ja już siedziałam i... klepałam ręcznie belkę obustronnie utwierdzoną metodą sił ;) (niewtajemniczonych przepraszam, ale przez jakiś czas będzie dość fachowo). Belka ta oczywiście mi nie wyszła przez cały dzień :P, nerwy i ograniczenia językowe nie pozwalały sklecić zdania, a prawie wszyscy pracownicy przychodzili do biura pouśmiechać się do niebogi z obcego kraju ;). Tak minął mi dzień pierwszy.
Potem już było o wiele przyjemniej ;) - przede wszystkim dlatego, że atmosfera w firmie jest naprawdę dobra i swobodna, wszyscy żyją na przyjacielskiej stopie oraz (jak prawie wszystkim pisałam) ludzie są ekstremalnie mili i bardzo dbają o moje dobre samopoczucie. Kolejne trzy dni minęły mi na obchodzeniu w kółko firmy, uczeniu się mechaniki z angielskich książek, a następnie na próbach jej aplikacji do przepustów, które stanęły na mojej drodze. Dzisiaj wyszła nam naprawdę ważna część wszystkiego - program liczy sam momenty w statycznie niewyznaczalnej ramie. Generalnie chyba tym się będę zajmować - projektowaniem, ustalaniem momentów, obciążeń i zbrojenia. Z resztą - czas pokaże - jutro zamykamy kontur i ogarniamy obciążenia na ściany. Przyjemnego dnia wszystkim :).
PS Post miał być wczoraj, ale internet odmówił posłuszeństwa i zostałam sam na sam z książką. Mam już tutejszą kartę z biblioteki :).
PPS Jeszcze coś - jeden z moich współlokatorów - Rod - powiedział mi bardzo ładną rzecz, świetnie podsumowującą mój cały wyjazd na praktyki. Polecam do serca każdemu:
PS Post miał być wczoraj, ale internet odmówił posłuszeństwa i zostałam sam na sam z książką. Mam już tutejszą kartę z biblioteki :).
PPS Jeszcze coś - jeden z moich współlokatorów - Rod - powiedział mi bardzo ładną rzecz, świetnie podsumowującą mój cały wyjazd na praktyki. Polecam do serca każdemu:
Nurture your mind with great thoughts because you will never get higher than you think
Tyle wygrać! :D
OdpowiedzUsuńSłużbowy laptop, praca w zawodzie no cud miód. Gratuluje i życzę powodzenia.
grw
Bardziej się cieszyłam ze służbowej kamizelki :P, stwarza mi trochę poczucie przynależności :). Ale fakt - sama się zastanawiam, jak mi się to udało ;). Uśmiech i udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuń