Poza czysto edukacyjnymi walorami mojej pracy (nikomu chyba nie śniło się, że zaraz po studiach pierwszym zawodowym wyzwaniem stanie się kontur zamknięty na podłożu sprężystym? :P), jest także dużo walorów bonusowych. Jestem zatrudniona w czymś, co niektórzy nazywają 'Departamentem konstrukcji', w którego skład wchodzą obecnie 3 osoby. Jedna (John) jest zatrudniona także w drugim oddziale firmy (w związku z tym jest u nas zbiorczo jakieś 2,5 dnia), druga jest praktykantką bez większego doświadczenia, za to władająca biegle niszowym językiem obcym, a pozostała jednostka (Sam), pomimo kariery dwumiesięcznej ledwie, dzielnie stara się radzić sobie w przepustowym świecie.
Codziennie zatem mijają nam godziny na liczeniu i piciu bawarek. Zdarzają się jednak wspomniane w pierwszym zdaniu atrakcje dodatkowe ;). Jako że i ja i Sam jesteśmy w firmie nowi, jesteśmy zapraszani do jej poznawania - szczególnie, że poznajemy to, co dzień w dzień widujemy na ekranach monitorów i próbujemy zapisywać równaniami.
Pierwsza wycieczka odbyła się w moim pierwszym tygodniu pracy - oglądaliśmy produkcję w Somercotes, czyli nasze przepusty, ściany oporowe i bariery betonowe. Podczas jakichś dwóch godzin zwiedzania John pokazywał nam zbrojenie, układanie prętów, betonowanie przepustów i ścian oporowych o najróżniejszych wymiarach (przepust wysoki na 4m, z dziurami po bokach?), cierpliwie odpowiadał na nasze pytania i opowiadał ciekawostki.
We wtorek John zabrał mnie do innej siedziby firmy (oddalonej o ponad 20 mil), bym zobaczyła tam biura a także obejrzała produkcję schodów prefabrykowanych, płyt kanałowych i sprężonych belek stropowych. Wiele z tych rzeczy znałam 'z nazwy', wiedziałam jak wyglądają i jaką funkcję powinny spełniać, jednak pierwszy raz miałam okazję zobaczyć je na żywo. Także pierwszy raz zdałam sobie sprawę z ogromu całych przedsięwzięć produkcji budowlanej, gdzie hałdy poszczególnych rodzajów kruszywa oddzielane są przez płyty kanałowe nie spełniające kryteriów jakościowych, gdzie ludzie przez kilka lat wylewają beton na naprężone druty stalowe (odmiana po ludziach, którzy przez kilka lat zbierają ogórki), gdzie stoi maszyna wytrzymałościowa badająca kilkanaście próbek dziennie. Bardzo mi się podobało ;).
Mojemu entuzjazmowi dziwili się współlokatorzy (wynikła w związku z tym ciekawa sytuacja, opowiem przy najbliższej okazji :P), którzy nie podzielają miłości do belek betonowych. Nie jestem osobą, która się przesadnie interesuje budownictwem, która jest budowlańcem z krwi, kości i powołania, ale chyba zawsze tak jest, że człowieka ciekawi to, co robi. Jestem na początku procesu (z orężem w postaci myszki komputerowej), produkcja elementów prefabrykowanych jest tylko kawałeczek dalej - ale jest urzeczywistnieniem naszej pracy, mechaniką stającą się belką o określonych wymiarach. Pisząc bez zbędnego dramatyzmu, po prostu widzimy co robimy, jak każda cyferka w wynikach odbija się w kształcie i cechach elementu. Nawet jeśli to tylko płyta kanałowa :P.
Wracając do Somercotes John (korzystając z ładnej pogody) przewiózł mnie dłuższą drogą - przez Nottingham :)). Mam już cel na wolny weekend (o ile taki się pojawi :P). Jeden z oddziałów firmy produkuje elementy ceramiczne (potocznie cegłami zwane), może uda się nam i tam pojechać :). Miłego dnia wszystkim :), i przepraszam za niewyraźny rysunek - jestem już śpiąca, nie mam siły robić nowych zdjęć (to coś z kołami to płyta kanałowa :P).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz