Warzą się przyszłości (długo się zastanawiałam nad 'rz' w tym słowie.
Warzą - gotują, dochodzą, są przygotowywane myszką i podręcznikiem do
żelbetu, czy ważą, kładąc na szalkach przyszłej kariery 'za' i 'przeciw'
pracy w Polsce, bezpłatnych praktyk, doktoratów...). Ważą się
przyszłości. - zostaną oba.
Jak już melancholijnie zaczęłam -
nie brak nam ostatnio rozmów o pomysłach, jak wypełnić życie do
przyszłego czerwca. Rozmów raczej niechętnych, zaczynanych bez
pragnienia kontynuacji, bez chęci dzielenia się czymś, co jest pisane
palcem na piasku albo rzucane na wiatr. Bo co stanie na naszej drodze? Bo co się uda? Bo co my wiemy?
Większość
(w tym ja) nie wie nawet, co by chciała. Łatwiej z tym, czego by się
nie chciało i co jest zupełnie niemożliwe, ale w ten sposób nie otrzymamy gotowego przepisu na astronautę. Snuje się zatem tłumek, w którego pierwszym
szeregu niestety ja stoję, i pyta przechodniów 'gdzie jest moja droga?' -
znowu wylądowaliśmy w życiowym rynku i milion możliwości przed nami.
'Milion' jest pojęciem cokolwiek względnym, bo tak naprawdę niewiele
człowiek po studiach może, ale generalnie z dyplomem magistra
budownictwa możemy chcieć dużo. Tylko trzeba to 'dużo' jakoś sprecyzować
:P?
Smutno, nijako, bez końca, bez kropki, bez słów, bez
zainteresowania. Brakuje 5 lat czasu. Aleeeee mnie humor złapał :(.
Zapraszam do ankiety, w większości nastawiona na mój rocznik, ale inni też się może znajdą :).
:*
OdpowiedzUsuń