Dawno już nie zdarzyło się nic wielkiego, ciekawego, poruszającego, o czym chciałabym Ci opowiedzieć. Pomimo tego, że sama przez całe życie powtarzałam komu się dało: 'Jak się chce pisać, to temat się zawsze znajdzie. Najłatwiej skupić się na opisywaniu dnia, albo jakiejś rzeczy koło siebie' - i pozwolić płynąć słowom. Mówiłam także, że 'pisanie jest zawsze pisaniem do kogoś' (cytat, za jakąś książką). Teraz jestem zdania, że piszemy także sami dla siebie, ewentualnie dla zgrai niewidzianych przyjaciół - doradców, którzy żyją gdzieś w nas (tasiemce? :P) i mają wpływ na nasze decyzje i postrzeganie świata. W każdym razie odbiorca się zawsze znajdzie, a więc warto pisać ;).
PS. To zawsze działa! - efekt poniżej :P
Po tym niezbyt żywym wstępie, nie będę Was zanudzać tym, co widzę przed sobą (eee, bałagan plus ciasteczka, dużo opisywania :P), ale opowiem o tym, co się dzieje u mnie na AGH.
A jest o czym opowiadać, bo mam tam całe 6 przedmiotów, z czego o każdym mogłabym stworzyć osobną notkę. To nie są bezimienne zajęcia z politechniki, gdzie śpi się na wykładach (ten semestr niestety jakiś nieudany :( ), ale żywe obrazy przemawiające głosem prowadzących, którzy albo wsadzają miedź z V2O5 do pieca, albo chodzą w tych samych marynarkach co tydzień zajęcia, albo w ogóle na nie nie chadzają, planując mailowo 6-godzinne laborki. Jednak tym razem tylko dwie krótkie rzeczy.
PPS Jednak jedna :P.
Zacznę może od przedmiotu Zasady Planowania Doświadczeń i Opracowanie Wyników Pomiarów. Śmiesznie się złożyło, bo w obecnym semestrze politechnika usiłuje dostarczyć mi wiedzy z Teorii Eksperymentu i Badań Doświadczalnych Budowli - przy czym żaden z tych 3 przedmiotów nie zachodzi merytorycznie na inny :P. W każdym razie, AGHowe cudo jest ogólnie rzecz biorąc statystyką z rachunkiem prawdopodobieństwa, rozkładami posiadającymi nazwiska (np. rozkład Gaussa), dystrybuantami i podobnymi perełkami. Na ćwiczeniach pan tłumaczy nieco teorii, po czym robimy zestawy zadań wcześniej przez niego przygotowane i umieszczone w internecie (gdyby jakiś zabłąkany studencina nie miał czego robić w piątek, i chciał się uczyć statystyki. Jest to czysta abstrakcja, gdyż jeśli już ktoś chce coś robić w piątkowy wieczór wybiera termodynamikę chemiczną :P). Owe zestawy posiadają swoje motta, i to do nich dążyłam całym tym wstępem.
Co do dalszych zestawów liczę na inwencję twórczą pana, który mi zaimponował (jak i kilku innych prowadzących kiedyśtam) bo wykazał się pomysłowością i wolą, by przekazać coś studentom - coś, co nie będzie tylko umiejętnością odczytywania danych z tabel (wspomnianych już) rozkładów :).
Zanim post zrobił się długi, planowałam jeszcze napisać o drugim ciekawym przedmiocie, ale może poczekam na to, co przyniesie przyszły tydzień :), i nie będę teraz tworzyć tasiemca. Miłego wieczoru Wam wszystkim ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz