czwartek, 13 września 2012

Pan Toto

Opowiem Wam ciekawą historyjkę. Zaczęła się ona w autobusie 130, który na skutek korków jechał z Nowego Kleparza na Wrocławską lekko ponad pół godziny (dla niewtajemniczonych - to dwa kolejne przystanki). Przeczuwając ilość czasu, jaki przyjdzie mi spędzić w autobusie, wyjęłam moją 'Alice's Adventures in Wonderland' i ustawiwszy się stosunkowo wygodnie koło drzwi, zaczęłam ją czytać nie zwracając uwagi na otoczenie.

Otoczenie za to zwróciło uwagę na mnie - gdy oderwałam na chwilę wzrok od książki (by zorientować się w sytuacji), ten padł na mężczyznę obok - Azjatę z plecakiem. Uśmiechnął się do mnie i zapytał po angielsku, czy zawsze tutaj są takie korki. Od problemów komunikacyjnych przeszliśmy przez Alicję w Krainie Czarów do krótkiej historii pana o imieniu Toto.

Opowiedział mi, że pochodzi z Bombaju i przez większą część swojego życia pracował jako dziennikarz lub rzecznik prasowy w przedsiębiorstwach (różnych, także zajmujących się budownictwem) w USA. Po 16 latach pracy postanowił... udać się w podróż ;), wydatnie ułatwioną przez couch surfing (podobno bardzo popularny w Indiach) i ryanaira. Był na Olimpiadzie w Londynie, wcześniej w Czechach, Austrii i na Słowacji. Z Anglii przez Niemcy zawitał do Polski (na ulicę Racławicką), by potem wrócić tam na Oktoberfest ;). Planuje przez rok zwiedzać Europę, przez kolejny Amerykę Południową, a potem zakosztować Afryki ;). Jest przy tym bardzo uśmiechnięty, otwarty i ufny (chciał zostawić bagaże na przystanku autobusowym i polecieć na drugą stronę ulicy pytać o tą swoją Racławicką. Koniecznie osobiście. Potem zgodził się, bym mu popilnowała rzeczy). Świat jest pełen niesamowitych ludzi ;), kibicuję mu z całego serca ;).



Jutro mechbud, trzymajcie kciuki ;).

PS. Jeden licznik uparcie pokazuje, że bloga czyta ktoś... z Rosji :). Jest mi niezmiernie miło, i z czystej ciekawości chciałabym wiedzieć, Osobo, kim jesteś. Bardzo ucieszyłabym się z maila.

Jest też możliwość, że bloggerowe statystyki w jakiś sposób się mylą, bo W 2 osoby z Malezji trochę ciężko uwierzyć, nawet jeśli miałby je tu pchnąć przypadek. Jakby ktoś coś wiedział na ten temat, również proszę o info ;).

4 komentarze:

  1. 130... ten autobus w godzinach szczytu nigdy nie był punktualny. Ale jak widać, stanie w korku może się równać z nowymi znajomościami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :D Kasia, jesteś fenomenalna, jeśli chodzi o ilość komentarzy dzisiaj, strasznie mi miło :)))!

    Ja całe życie miałam szczęście do trafiania na różne ciekawe osoby w autobusach, opowiadałam Ci na pewno o Murzynie z jakiejś sekty :P.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Murzynie nie słyszałam :D trzeba się wybrać na kawę :D daj znać jak będziesz miała więcej czasu w październiku i będziesz w okolicy AGH :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno będę miała więcej czasu niż we wrześniu ;). I na kawę zawsze jestem chętna ;).

    OdpowiedzUsuń