Dzisiejszy post będzie poświęcony czemuś, co mnie zajmuje dość mocno ostatnio - Szlachetnej Paczce ;). Pewnie większość z Was słyszała o tym kolejnym dziecku księdza Stryczka - jeśli nie, i jeśli nie wystarczy Wam mój krótki (?) wstęp, zapraszam na paczkową stronę.
Żeby nieco tylko wyjaśnić: Szlachetna Paczka jest z mojej strony formą wolontariatu. Generalnie idea opiera się na doprowadzeniu do 'spotkania' rodziny potrzebującej z kimś, kto może jej w cudowny sposób pomóc - z darczyńcą. Pomoc paczkowa ma być 'mądrą pomocą', czyli nie ma wspierać lenistwa i niezaradności życiowej, a być impulsem dla rodziny, która pozbawiona na chwilę swych zwykłych problemów, na fali radości zaczyna szukać pracy, starać się o zasiłki, wierzyć w ludzi i podejmować leczenie.
Pośrednikiem jest wolontariusz mający za sobą silne wiosenne plecy. Te plecy wciskają mu w rękę (lub wysyłają na skrzynkę mailową) adres owej potrzebującej familii (właściwie kilka adresów). Wolontariusz, po bez mała 8-godzinnym szkoleniu, udaje się w przydzielone miejsce, najlepiej bez wcześniejszego uprzedzania - najwięcej mówią ludzie swoim naturalnym środowisku, zwłaszcza wtedy, gdy nie muszą w tym celu otwierać ust. Na tym etapie wolontariusz jest parowany - bardzo ułatwia to pracę, rozmowę i podejmowanie późniejszych decyzji.
Głównym zadaniem wizyty u rodziny jest wybadanie sytuacji, sporządzenie ankiety A (opisującej ogólną sytuację i zawierającej bilans finansowy), oraz ankiety B (mówiącej o konkretnych potrzebach domowników). Wolontariusze przeklepują wszystkie zebrane informacje do paczkowego systemu komputerowego, oraz decydują, czy rodzina była naprawdę potrzebująca, krypto-potrzebująca, niepotrzebująca, czy jeszcze jakaś inna. Często podejmuje się trudne decyzje (od nas zależy czy jakaś rodzina dostanie paczkę, czy nie), rozmawia się z innymi wolontariuszami, liderem zespołu.
Gdy już wszystkie możliwe struktury organizacyjne i audyty stwierdzą, że rodzina się mieści w paczkowych wymaganiach (co do dochodu i patrzenia na świat), że wolontariusz dołożył wszelkich starań i sięgnął po zakurzony słownik ortograficzny (w wersji dla wolontariusza z politechniki. Dla wolontariuszy z UJotu będzie to zakurzony kalkulator), jej opis ląduje na stronie internetowej i jest dostępny dla darczyńcy. Oznacza to, że ktoś, kto jest w stanie przygotować paczkę może znaleźć naszą rodzinę w bazie, przeczytać jej opis (który jest napisany w sposób uniemożliwiający identyfikację rodziny), zapoznać się z potrzebami i wtedy zdecydować - bierze, czy nie. Dość ważne, by darczyńca (niekoniecznie pojedynczy człowiek mający PESEL, może być, eee, osoba fizyczna reprezentowana przez jedną peselową ;) ) mógł spełnić w miarę wszystkie potrzeby rodzinki - w końcu to ta strona imprezy ma wybór.
Gdy już darczyńca wybierze ofiarę swoich zakupów, wolontariusz kontaktuje się z nim i wyjaśnia co i jak ;). Pisząc to, doszłam (w końcu :P) do etapu, w którym jestem - zgłosili się do mnie, korzystając z elementu zaskoczenia, darczyńcy (wściekle dzwoniąc do mnie na metodach instrumentalnych :P), którym już napisałam maila. Pan Wojtek wraz z współpracownikami wydaje się bardzo zainteresowany całą sprawą, i postara się załatwić dla mojej rodziny pralkę. Będzie dobrze :)!
Do Paczki wciągnęli mnie Radek z Adrianem - mając całkiem sporo zaangażowanych osób mieszkających w tym samym akademiku naprawdę jesteśmy w komfortowej sytuacji, i nawet przy 2 kierunkach da się ogarniać wszystko (uwielbiam ostatnio słowo 'ogarniać' :P). Pierwszy raz czułam radość paczkową, gdy poszłam na spotkanie z rodziną (któej, nawiasem pisząc, nie zakwalifikowałam). Od tamtego czasu entuzjazm chyba mnie nie opuszcza - pewnie dlatego, że naprawdę widzę sens w tym wszystkim (jakby ktoś chciał polegać na mojej opinii :P. A i leciutka ironia wcześniej nie ma na celu deprecjonowania paczki :P).
Tak więc polecam wszystkim Szlachetną Paczkę, i o dalszym rozwoju wypadków będę informowała na bieżąco ;). Dodatkowo, chciałam tutaj wkleić info o innej akcji - KTO ŻYW NIECH SIĘ PRZYŁĄCZA ;). Napiszę o tym w najbliższym czasie.
Trzymajcie kciuki za moje jutrzejsze kolokwia i za ten cały tydzień. A i ja Wam życze samych pozytywnych wrażeń :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz