Jak to mówią - cudze się chwali, swojego nie zna :P. Ja nie znam momentami aż do przesady i z własnego lenistwa. Będąc w Compiegne latałam na kilometrowe spacerki po okolicy. Podobnie w Harlow - bezlitośnie żartowałam z tych, którym nie chciało się iść do biblioteki po darmową mapę i udać się na pieszo 5 mil do Tesco, albo chociaż nad pobliski staw. Tymczasem przeciętny turysta w Krakowie odwiedził więcej miejsc niż ja :P przez całe studia.
Zwiedzanie Krakowa uprawiam mało regularnie i bardzo wybiórczo. W trakcie kursu na prawo jazdy, z uwagi na stopień skomplikowania, poznałam jako pojedyncze obiekty w krakowskiej przestrzeni rondo koło Carrefoura na Czyżynach i rondo Hipokratesa (oraz parę bliżej niezidentyfikowanych mostów). Kiedyś w przypływie fantazji (albo z powodu zainteresowania kończoną w autobusie książką) stwierdziłam, że pojadę sto dwudziestką piątką do końca trasy - na Złocień, który myślowo utożsamiałam wtedy z Zakrzówkiem. Generalnie nie ma tam totalnie nic do oglądania, (zapytana o okoliczne atrakcje pani wskazała mi zakład kosmetyczny) więc jeśli ktoś by chciał się mną sugerować, Złocienia akurat nie polecam :P.
Do wizyty na Wawelu pośrednio 'zmusili' mnie przyjezdni Meksykanie, jednak w sumie nawet nie wiem, czy zwiedziłam tam wszystko, co do zwiedzenia się nadawało. Na Zakrzówku pierwszy raz byłam po powrocie z Francji. Nie byłam także na krakowskich kopcach...
Stan rzeczy zmienił się jednak wczoraj, kiedy to pietiowym samochodem pojechaliśmy (ja, Sylwia, Adrian, Paweł i Gonzo)na Kopiec Kraka. Widoki w nocy są niesamowite, i przypominają mi rozszerzenie tego, co widać w nocy w sanockim parku (albo w Budapeszcie. Albo w dowolnym innym mieście, na dowolnym, innym wzniesieniu. Wszystko jest inne, ale jednocześnie takie samo). Takie nocne stanie - nad miastem, nad ulicami, nad światłami, z szeroką perspektywą - ma coś w sobie. Jest się cząstką świata oderwaną od niego na chwilkę - która może sobie popatrzeć z perspektywy na codzienność o godzinie 23. Czuje się obywatelem świata, w jakimkolwiek języku by te mrówki w samochodach nie mówiły. I czuje się też zimny wiatr i ból zęba, miejmy nadzieję tylko tym wiatrem spowodowany :P.
PS Zmieniłam zdjęcie, na to dostarczone od Adriana. Zdecydowanie bardziej pasuje, dzięki :).
Asia, elektron jest dziś z Ciebie i z Twojej postawy MEGA dumny!!! :)
OdpowiedzUsuń