czwartek, 8 listopada 2012

pomiary SEM

Muszę się pochwalić - zmierzyłam na ostatnich laborkach z chemii fizycznej siłę elektromotoryczną w... mA(mperach) zamiast w mV(oltach). Jak ja to zrobiłam pozostaje zagadką - nie sądzę, żebym sobie źle zapisała na kartce jednostkę (której jak widać nie znałam wtedy :P), bo wyniki wychodzą mi daleko (o 3 rzędy co najmniej) inne niż te, obliczone ze wzoru. Po pół godzinie wątpienia we własne umiejętności mnożenia 3 liczb na kalkulatorze (wzór teoretyczny) doszłam do opisanego właśnie dysonansu jednostkowego, z którym póki co nie jestem w stanie nic zrobić. Po cichu liczę, że gdzieś tam na tej piekielnej maszynie (o słodka niewiedzy!, opisanej w instrukcji jako woltomierz) odczytam jutro jej opór (maszyna pewnie wielofunkcyjna, chociaż natężenia i napięcia się zdecydowanie nie mierzy w ten sam sposób). Po czym wykorzystam mało subtelną wiedzę z gimnazjum (U=R*I), która mnie do tych nieszczęsnych miliwoltów zaprowadzi. Jeśli nie, pozostanie mi przyznać się pani (która przez bite 3 godziny laboratoriów nie zauważyła, że mam zupełnie nie to, co powinnam mieć) do mojej naukowej porażki :P. I to wcale nie jest mała rzecz, bo pośrednio mówi o tym, że nie wiedziałam co mierzę...

1 komentarz:

  1. Okazało się wczoraj, że piekielna maszynka jest starsza ode mnie, mierzy natężenie i napięcie prądu, w zależności od przyciśniętego guziczka. Informacji na niej żadnych nie było, za to został jasny ślad po jakiejś przyklejonej karteczce, z dużym prawdopodobieństwem zawierającej dane techniczne.

    Po konsultacji z różnorodnym gronem znajomych, zdecydowałam się na wersję sprawozdania ze zmyślonymi wynikami, w miarę odpowiadającymi wynikom teoretycznym :P. Laborki z fizyki powracają :).

    OdpowiedzUsuń