piątek, 3 czerwca 2011

Prezent na dzień dziecka

Jutro jadę do domu, ostatni pewnie raz przed wakacjami. Wraz ze mną pojedzie naczynie żaroodporne, głęboki talerz, koszyk Czerwonego Kapturka i 1/3 krakowskiej szafy. Jestem pewna, że pomimo tych zabiegów i tak w lipcu wyjadę z miasta ledwo trzymając w rękach ogromne i ciężkie tobołki. (Z góry dziękuję losowo wybranemu koledze, który pomoże mi taszczyć wszystko na przystanek ;) ). Ale to jeszcze nie teraz ;).

Dzisiaj Krzysiu zaprosił mnie na urodzinowego grilla. Błyski, brane przeze mnie za zwiastun dobrej pogody, okazały się jednak niesamowicie burzowe, a raczej deszczowe. Wraz z częścią grilla, rozradowanej z powodu porządnego oberwania chmury albo wypitego alkoholu, staliśmy na deszczu śmiejąc się, tańcząc, krzycząc, śpiewając i moknąc ;). Było wspaniale, uwielbiam deszcz ;). (naprawdę lubię. Czuję, że jest taki 'mój', że jak postoję sobie na ulewie minie wszystko, co złe ;) ) . Uwielbiam też inne rzeczy, które robię tu, w Krakowie. Kocham swobodę dnia, ludzi, których mam dookoła. Po zajęciach na AGH mogę pójść na Skarbińskiego. Po powrocie na akademiki otworem stają przede mną piętra IV, V, VII i X, nie wspominając o najbliższych sąsiadkach na III. W każdej niemal chwili mogę pójść się gdzieś uczyć, wypić herbatę, pograć w dziwną grę planszową, porozmawiać. Czuję się swobodnie; na tyle, by robić to, co mi serce podpowiada. Mam kochaną współlokatorkę, wspaniale sąsiadki, z którymi czuję się niemal jak z domownikami. Gdy to nie wystarcza, mogę zawsze zadzwonić do Zagatki. Albo napisać maila. Jestem szczęśliwym człowiekiem.

Co więc sprawia, że szczęśliwi ludzie pragną czegoś innego, ryzykują swoje szczęście, a raczej zawieszają je na jakiś czas w próżni? Zmieniają coś, co jest dobre, chociaż wcale nie jest pewne, że istnieje coś lepszego. Nie ma hierarchizacji 'dobra'; jest tylko 'dobro' i 'inne dobro'. Nie mam pojęcia, co każe nam iść do przodu, korzystać z życia, a może realizować marzenia?

W środę, na dzień dziecka, dowiedziałam się, że Compiègne przyjmie mnie w semestrze zimowym 2011/2012. Jadę na erasmusa :D!!! Cieszę się, wiem, że po powrocie wszystko będzie w porządku. W końcu to zależy przede wszystkim ode mnie :P

Kiedyś przeprowadzałam ankietę, jedna osoba okazała się prorokiem ;)

1 komentarz:

  1. O taaak:D Tyle wspaniałych chwil, bo wśród tak wielu Wspaniałych!:D
    Jedno z moich ulubionych mott: "Nieważne gdzie, nieważne co, ale ważne z KIM..";)
    A w tym przypadku w połączeniu z takimi przygodami i pomysłami to już w ogóle wyjątkowa, niepowtarzalna bajka, magia i czary:D

    Dziękuję Asieńko, bo to wszystko również, a nawet przede wszystkim dzięki Tobie:*

    SJJ

    OdpowiedzUsuń