Zawsze w akademiku (a także podczas wszelkiego rodzaju dłuższych wyjazdów) nadchodzi taki moment, w którym trzeba się poważnie zastanowić, czy opłaca się kupować kolejny kilogram cukru albo nowy płyn do mycia naczyń. Meble wracają do pierwotnego ustawienia (dość niewygodnego, właściwie nie wiem, dlaczego zmusza się późniejszych lokatorów do wymyślania po raz kolejny tych samych, utylitarnych opcji).
Każdy zastanawia się, skąd wziąć białą farbę, która przykryje naścienne pamiątki barwnego i pełnego radości życia studenckiego prowadzącego przez ostatni rok akademicki (przekonując siebie i podatne jednostki, że idealna do tych celów jest farba plakatowa, tudzież korektor). W tym roku proces rezerwacji akademików nastręczał mniej problemów niż poprzednio (wystarczyło kliknąć w odpowiednim momencie i być odpornym na zawieszony serwer), obyło się bez koczowania w namiotach przed DS2 i list kolejkowych o 6 rano. Po remoncie 'Rumcajsa' ilość miejsc odpowiada mniej-więcej ilości spragnionej akademikowych atrakcji młodzieży, wszyscy, którzy chcieli mogą posiadać od października meldunek tymczasowy na Skarżyńskiego 3, 5, 7, 9. Wszystko biegnie swoim naturalnym, z pozoru obojętnym rytmem wyznaczanym przez krytyczny czerwiec i październik. Nie ma powodu, żeby tym razem było inaczej, wyjeżdżając na wakacje przynajmniej w teorii wiemy do czego wrócimy. Ale ulga? ;). Za 10 dni rozstanę się z mnóstwem znajomych mi i przyjaznych osób, na długo. Nie znoszę końców.
Dzisiaj okazało się, że jako jedyna z grupy nie zaliczyłam przedmiotu 'Instalacje budowlane i sieci miejskie'. Kasie wcześniej się śmiały, że musiałby być koniec świata, żeby wszyscy zdali, tylko ja nie (to a propos moich obaw co do braków wiedzy ;) ), spodziewajcie się wszystkiego ;). Pójdę jutro do pana zapytać, co aż tak źle napisałam, może uda się to wyjaśnić. Nieco zaniepokojona sytuacją (ledwo początek sesji, a już jakiś przedmiot na wrzesień) ucieszyłam się po wejściu na maila AGH. Z termodynamiki technicznej dostałam 4.5 na semestr (z ocen 5 i 3.5, plus praca na zajęciach). Potwierdza to moją teorię, że zawsze znajdzie się coś, co zrównoważy niemiłe chwile w życiu ;).
Oprócz tego pisałam zaliczenie z konstrukcji sprężonych (2 raz), i egzamin z betonu. Jeszcze tyle przede mną, trzymajcie kciuki ;).
"Każdy przecież początek
OdpowiedzUsuńto tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie."
Mimo, że zdecydowanie jestem za Twoim komentarzem ;), nie mogłam się opanować i tutaj Broniewskiego nie wkleić:
OdpowiedzUsuń'Bezlitośnie mijają dni,
miesiące, lata...
Może się tylko śni
inna część świata,
może to jedna ze złud,
co mnie uśmierca:
nowej miłości głód,
inna część serca?
Może to schyłek lat?...
(Mijają lata...)
Więc na co mi inny świat,
inna część świata,
skoro czy tu,czy tam,
w życiu zawiłem
trwale to tylko mam,
co utraciłem?'