niedziela, 15 maja 2011

Mario

Miałam milion pomysłów, o czym powinnam napisać. Pojawiały się, jednak ich czas nie był moim czasem; one szły wolnym krokiem, delektując się krajobrazem, podczas gdy ja biegnąc przed siebie, zdążyłam tylko zarejestrować, że mijam coś interesującego.

Chciałam na pewno opowiedzieć o pędzie życia. Życie. Wyrywa nas naprzód, każe podejmować wciąż nowe wyzwania. Często bez wytchnienia, i czasem myślę, że grozi wszystkim życiowy pracoholizm ;). Ale pewnie to nasza wina. Zamiast w spokoju 'uprawiać swój ogródek' ciągle podnosimy sobie poprzeczkę, chcemy więcej, lepiej, 'wyżej, mocniej, dalej'. Stawiamy sobie ambitne cele, nieustannie pokonujemy siebie. Po co non stop walczyć z sobą, świat jest pełen wrogów ;). Gonimy za własnym cieniem, który pociąga nas naprzód, ale patrząc na niego jesteśmy zawsze tyłem do słońca.

(To tyle pesymistycznych głupot, nie wiem, skąd mi się wziął taki nastrój :P).

Wymyśliłam świetne, oparte na grze 'Mario' porównanie. Nie ma chyba osoby, która nie widziała tej pochłaniającej dzieciństwo platformówki ;), jednak dla porządku krótki opis. W Mario trzeba przejść planszę, zbierając jednocześnie żetony. Za każde 100 dostaje się dodatkowe 'życie'. Poza tym w grze występują 'dobre grzybki' (pomijając skojarzenia ;) ), które sprawiają, że Mario staje się większy, oraz kwiatki, które zapewniają strzelanie. Jeśli chodzi o wrogów, należą do nich między innymi kaczki, żółwie i 'kolczatki'. Każda następna runda to nowa, trudniejsza plansza. Na tej bazie można zbudować kilka ciekawych światów.

W pierwszym z nich Mario goni na złamanie karku przez wszystkie rundy do swojej obiecanej księżniczki; nie interesują go ukryte w grze skarby. Zbiera monety mimochodem, bojąc się, że w krytycznym momencie zabraknie mu tego jednego życia do skończenia gry. Przechodzi z rundy do rundy, nie rozglądając się po niej, wrogów przeskakuje, poluje tylko na strzelanie, które pozwala mu biec jeszcze szybciej.

Drugi świat Mario to normalna gra. Co to jest za zabawa, gdy z poziomu na poziom przechodzi się tylko posiadając strzelanie? Iść w nieznane potrafiąc tylko wyrzucać z rąk kule ognia (chociaż lepsze to niż nic ;) ).

Może też być tak, że Mario będzie zwiedzał jeden świat. Pozna dobrze jego zakamarki, zbierze prawie wszystkie monety, będzie się w nim swobodnie poruszał. Problem w tym, że Mario nie pójdzie dalej, nowa runda będzie go przerażała, bo czyhają w niej złowrogie kaczki i programista raczy wiedzieć, co więcej ;). Będzie szukał w swoim świecie czegoś, czego w nim już nie ma, monety i grzybki się dawno skończyły.

Mario w Utopii zbiera pewnie koło 85% monet. Skacząc na żółwie pokonuje je, a odbijając się od twardych skorup uderza głową o kamień kryjący grzybka. Przechodzi każdy poziom w tym samym czasie, uczy się po drodze zauważać ukryte bonusy, jest przygotowany na trudniejszą grę.

Sami wybierzcie w które Mario graliście ;). Przeszedł ktoś 4 rundę?

Wczoraj pojechałam ze znajomymi z akademików do domu innej koleżanki, z Chrzanowa. Nie robię takich rzeczy zazwyczaj, ale teraz mogę powiedzieć, że to było właściwe miejsce na tamtą noc ;).

Łatwiej nam pojąć, że inni są dla nas ważni, niż to, że my dla nich dużo znaczymy. Tak naprawdę wszyscy się boją tego samego - że zostaną sami, że ich piękny świat trzyma się na jednej zapałce, której nośności nie znamy. I za zaufanie siłą rzeczy dostaje się zaufanie ;).

Mało dzisiaj zrobiłam, jutro rano wstanę. Teraz może podsumuję jakąś starą ankietę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz