By zacząć jakoś ładnie tego posta, zastanawiałam się przez chwilkę, czy sformułowanie 'too much' można zinterpretować pozytywnie. Nie poświęcałam może temu szczególnie dużo uwagi, ale wyszło mi, że czego by się nie miało 'za dużo', zawsze będzie źle (to chyba najmniej odkrywcze zdanie w całej historii bloga :P). Za dużo czekolady - ból brzucha. Za dużo snu - paradoksalnie zmęczenie i rozleniwienie. Za dużo witamin - hiperwitaminoza. Za dużo miłości?
'Too much love will kill you' - to tytuł popularnej piosenki zespołu Queen (miałam na nią fazę w tamtym roku, kto przebywa blisko, ten wie :P). Jest bardzo ładna; nawet można napisać, że bardzo mocna ze względu na wrażenia jakie zostawia i przekazywane emocje. Kiedyś, jednego wieczoru, w pokoju powstał pomysł na ankietę - 'Czy uważasz, że zbyt dużo miłości cię zabije?'
Piosenka (jak można przeczytać w internecie) powstała, gdy rozwodzący się Brian May postanowił hmmm, opisać swoje uczucia? Fakt, że tekst poniekąd opowiada o wyborze pomiędzy kochanką a ukochaną pozostawioną za sobą, ale w bardziej ogólnym kontekście opisuje człowieka w depresji, którego przerosła sytuacja, której sam jest autorem. Przyznam, że ten podstawowy sens piosenki 'odkryłam' dopiero na potrzeby pisania posta :P. Jakieś 'lover' się co prawda przewijało, ale ogólna złość, smutek, pain i victim w refrenie przykrywają dość skutecznie osobową kochankę.
Gdy pierwszy raz słuchałam piosenki w charakterze innym niż tło, uderzył mnie refren 'too much love will kill you' i wszystko, co następuje. Za dużo miłości - odbierałam jako za dużo pasji, za dużo siebie, za dużo mocnych emocjonalnie uczuć. Piosenka woła umiaru!, UMIARU! - bo będzie źle, bo za wszystko trzeba zapłacić - najczęściej sobą. Nie ginie się z miłości jak książę w walce ze smokiem, jak ckliwe niewiasty z książek, jak kochankowie po zażyciu trucizny. Z miłości ginie się, bo ona wysysa, bo zaczyna panować nad człowiekiem, przejmować jego myśli, podsuwać nowe cele, podawać pragnienia, bo nie pozwala się skupić na niczym innym prócz siebie - nie dając w zamian spełnienia (w końcu jest too much :P). Za dużo miłości, za dużo pasji, uczucia, gorączki - może zabić człowieka, albo przynajmniej jego dużą część.
Tak to sobie myślałam na temat śmiercionośnej miłości. Jak widać z wyników ankiety, 72% osób sobie coś a propos niej pomyślało, bo uznało, że słowa są prawdziwe. Jedna zgadza się ze stwierdzeniem bezwarunkowo, a dwie odwołują się do autora. Dziwne, że nikt nie zaznaczył odpowiedzi na nie, chyba too much jednak działa na wyobraźnię ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz